wtorek, 4 listopada 2014

Rozdział Dwunasty: "Dzień dobry, tutaj niespodzianka!" (II)

            Hostem's POV

            Zaparkowałam przed hotelem, w którym zatrzymałam się na tych kilka nocy, które miałam spędzić w Nowym Yorku i oparłam się czołem o kierownicę. Jak się okazało Payne rozpoznał mnie już w momencie, w którym tylko na mnie popatrzył. Kiedy wyścig skończył się jego pieprzonym zwycięstwem po prostu stchórzyłam i zaczęłam spierdalać tutaj, gdzie teraz jestem. Widziałam, jak wysiada z samochodu, żeby ze mną porozmawiać, ale zignorowałam go po całości, co chyba zdenerwowało go jeszcze bardziej niż to, że miał mnie na wyciągnięcie ręki i nie dowiedział się tak naprawdę nic konkretnego. No cóż – taki mam już swój talent – doprowadzam ludzi do białej gorączki, nie robiąc nic nadzwyczajnego. I szczerze powiedziawszy bardzo go lubię.

            Odetchnęłam głęboko, po czym wysiadłam z samochodu. Przecież nie mogę siedzieć w nim cały dzień. Muszę się jeszcze spakować, bo jutro z samego rana wracam do Rio de Janeiro. Tam trzeba będzie porozmawiać z dziewczynami na temat kupna domu, który oglądałam. Ja jestem jak najbardziej za, ale i tak w dalszym ciągu twierdzę, że trochę mniejszy nie zrobiłby nam różnicy, a mogłoby być so razy bardziej przytulnie. Wysiadłam z wozu i szybkim krokiem udałam się w kierunku wejścia do hotelu. Już przy nim byłam i nawet się otworzyło, ale w ostatnim momencie ktoś szarpnął mnie za rękę i wciągnął w krzaki. Chciałam zacząć piszczeć, ale duża dłoń przysłoniła mi całe usta. Ni pozostało mi nic innego, jak wyrywanie się, ale to i tak zupełnie nic nie dało, ponieważ napastnik był zdecydowanie ode mnie silniejszy.

- Ty chyba nie myślałaś, że pójdzie ci tak łatwo ze spławieniem mnie – nie musiałam zbyt długo zastanawiać się nad tym, kto stoi za mną i na pewno ma szeroki uśmiech na twarzy. Zamknęłam oczy, chcąc zapanować nad złością. Może, gdybym pobiegła, albo nie siedziała tak cholernie długo w samochodzie, to zdążyłabym wejść do pieprzonego hotelu. Głupia, bardzo głupia Madeleine.

- Dzień dobry, zupełnie nieznajoma mi osobo. Jeżeli za chwilę mnie nie uwolnisz, to będę zmuszona zadzwonić na policję i zgłosić naruszenie przestrzeni osobistej. Zarówno ty, jak i ja nie chcemy żadnych kłopotów, więc lepiej zejdź mi z drogi – zawsze najlepiej jest robić z siebie głupa. Tak naprawdę nie wiem, dlaczego, ale niech tak pozostanie.

- Nie rób z siebie głupszej, niż już jesteś Davies – warknął, a całe rozbawienie gdzieś zniknęło. Bipolarność to popularna choroba dwudziestego pierwszego wieku. Nie powinien się jej wstydzić i udać się jak najszybciej do lekarza, może jeszcze jakoś da się to wyleczyć.

- W cale nie jestem głupia – ukłułam go palcem wskazującym w klatkę piersiową i odepchnęłam od siebie. – Nie chce mi się z tobą rozmawiać, więc po prostu zejdź mi z drogi i daj wrócić do hotelu, żebym mogła się wyspać i wrócić do R… Do domu w stanie używalności, ponieważ moja aktualna praca jest bardzo odpowiedzialna – warknęłam, chcąc go wyminąć. Syknęłam oburzona, czując jak jego palce zaciskają się na moim ramieniu, by chwilę później przeciągnąć mnie na moje poprzednie miejsce.

- Pewnie dziewczyny cię poinformowały, więc nawet nie próbuj udawać, że nie obchodzi cię to, że Louis wylądowała w kiciu – przewrócił oczami na moją upartość, czym zdenerwował mnie jeszcze bardziej.

- Słuchaj, nie obchodzi mnie, co dzieje się w Londynie! – krzyknęłam, a dopiero po kilku sekundach zorientowałam się, co tak naprawdę powiedział Payne. Przeanalizowała w głowie jego słowa jeszcze kilka razy, aby mieć stu procentowa pewność, że się nie przesłyszałam. – Zajebie wszystkie po kolei.

- Czyli jednak nic nie wiedziałaś. No cóż, nie wiem, dlaczego ci nie powiedziały, ale tak właśnie jest. Louis wylądował w więzieniu, ale z tego, co wiem, Alex udało jej się go stamtąd na całe szczęście wyciągnąć – wzruszył ramionami, jakby ta cała sprawa w ogóle go nie obchodziła. Zastanowiłam się mocno, by nagle wyjąć telefon z kieszeni i znaleźć w nim numer najlepszej przyjaciółki. Muszę znaleźć na Internecie najbardziej brutalne sposoby zabójstw. Tak, żeby ofiara cierpiała katusze, wykrwawiając się. Najlepiej trzy różne, żebym miała więcej satysfakcji na sam koniec.

            ~ I jak, udało ci się wygrać ten wyścig, czy jednak coś poszło nie tak, jak powinno? – wystarczyło tych kilka słów ze strony przyjaciółki i ja, po jej drżącym głosie wiedziałam, że jednak Liam miał rację i one wszystkie nic nie raczyły mi powiedzieć.

~ Nie wpierdalaj mnie, Stane. Lepiej powiedz wszystko, co wiesz, bo jak tylko znajdę się w tym pierdolonym Londynie, to nóg z dupy się pozbędziesz! – warknęłam, a Liam podskoczył przestraszony moim wybuchem. Wow. Jego da się przestraszyć. No to coś nowego jest.

~ Dobra, ale jak przylecisz, to ja będę pierwsza i ty skończysz w piachu – ostrzegła i nie dając mi odezwać się nawet słowem dalej kontynuowała. – Louis wylądował w więzieniu za coś, czego nie zrobił. I jestem tego pewna, bo od wczoraj zaczęłam grzebać w papierach. Natalie i Charlotte siedzą w Rio i tak na dobrą sprawę nic nie robią, a Liam jest gdzieś w Nowym Yorku i mam nadzieję, że nie spotkacie się gdzieś na miejscu.

~ Z tym ostatnim to trochę za późno, ale dzięki za dobre chęci – burknęłam, przewracając oczami. Złość chyba powoli zaczynała dawać nad sobą zapanować, bo już nie miałam ochoty zabijać ich w kilka różnych sposób; wystarczył jeden, ale bolesny.

~ No to na razie – mruknęła po chwili ciszy blondynka, po czym rozłączyła się.

Stałam tam nieruchomo, wpatrując się bezsensownie w ekran swojego telefonu. Nie miałam bladego pojęcia, co powinnam myśleć. Louis siedzi w więzieniu, a Alex usiłuje go stamtąd wyciągnąć. To jedyne, co w tym momencie do mnie docierało. Jednak miałam problem z tym, co zrobić? Wrócić do Rio de Janeiro i spokojnie siedzieć na dupie, ignorując wszystko, co się dookoła mnie dzieje? Tak, to najlepsze wyjście ze wszystkich możliwych.

            Odetchnęłam głęboko, po czym odwróciłam się w kierunku chłopaka, który uważnie mi się przyglądał. Schowałam telefon do kieszeni i z kamiennym wyrazem twarzy oraz dumnie uniesioną głową ruszyłam w kierunku wejścia do hotelu. Tym razem Payne mnie nie zatrzymał. Już miałam wejść do budynku, ale Liam musiał zakończyć nasze spotkanie swoją wypowiedzią.
- A ja naprawdę zaczynałem sądzić, że wielka Hostem jest honorowa – nie dać się sprowokować; to jedyna rozsądna rzecz w tym momencie. Co prawda mogłabym mu odpowiedzieć jakąś ciętą ripostą, ale nasza wymiana zdać na pewno nie zakończyłaby się na moich słowach, a ja teraz potrzebuję świętego spokoju, aby móc to wszystko przemyśleć.

            Sorex's POV

- Ja? Nic. Już sobie jadę – wzruszyłam ramionami i otworzyłam drzwi do BMW. Jedyne, czego teraz chciałam, to jak najszybciej wydostać się z tego pomieszczenia. Wrażenie, że zaczynam się dusić pomiędzy nimi wszystkimi coraz bardziej zaczynało mnie denerwować.

- O nie! – krzyknął natychmiast Malik i w kilka sekund znalazł się obok mnie, po czym zatrzasnął z całej siły wejście do samochodu. Pisnęłam, odskakując na bok. Popatrzyłam przerażona na Allana, a cała moja postawa wyrażała nieme błaganie o pomoc. Przyjaciel chciał coś powiedzieć, zaczął nawet zbliżać się do nas, ale Horan złapał go za ramię. Idealnie zrozumiałam aluzję ze strony blondasa. On zdupił w sprawie z Natalie, więc chce pomóc przyjacielowi. Szkoda tylko, że to ja jestem w tym wszystkim narażona na największe ryzyko!

            Zayn przerzucił mnie sobie przez ramię, a ja byłam za bardzo zdezorientowana, żeby zareagować w jakikolwiek, racjonalny sposób. Cóż, chyba pamiętam podobną sytuację. Może i kilka sytuacji. Tak gdzieś będzie, że sprzed dwóch lat. Nawet się nie wyrywałam, dzięki czemu Mulat miał bardzo ułatwione zadanie. Nie musiało więc minąć zbyt wiele czasu, a znaleźliśmy się w gabinecie Allana. Chłopak posadził mnie na obrotowym krześle i oparł dłonie po obu stronach mojej głowy, po czym mocno zacisnął powieki, a ja miałam idealny widok na jego przystojną, wkurwioną twarz. Rysy Zayn a na przemian naprężały się i rozluźniały. Na czole pokazała mu się pulsująca żyła. Chyba – a raczej na pewno – mam przejebane.

- Wiesz, może dla bezpieczeństwa nas obojga, ja na razie sobie pójdę, a ty się uspokoisz i dopiero wtedy normalnie porozmawiamy. Wiesz, cywilizowany sposób i te sprawy – uśmiechnęłam się niewinnie, czego on i tak nie zobaczył.

- Jeżeli chcesz mi pomóc w uspokojeniu się, to po prostu przestań gadać – syknął, a jego ciało w dalszym ciągu poruszało się w rytm niespokojnego, przyspieszonego, urywanego oddechu.

- Wiesz, ja tylko rzucam luźne propozycję, nie musisz z nich korzystać – mądra Alexandra powinna się zamknąć, tak jak zaproponował, ale po raz kolejny postanowiła nie słuchać głosu rozsądku. Bo i po cholerę. Jeszcze przez przypadek miałaby spokojne życie.

            Malik otworzył szeroko oczy, a ja – nie po raz pierwszy w życiu – pożałowałam tego, że się odezwałam. Niestety, ja nie potrafię uczyć się na swoich błędach, a już szczególnie, jeśli nie miałam czasu na przemyślenie ich, bo popełniłam jakieś głupstwo kilka sekund wcześniej. Otworzyłam szeroko usta, żeby po raz kolejny się odezwać, ale Zayn natychmiast zareagował. Mocniej się nade mną nachylił i bez niczego pocałował. Tak samo jak wtedy, kiedy mnie „porwał”.

            Odruchowo wplotłam palce w jego kruczo-czarne włosy i zaczęłam za nie delikatnie ciągnąć. Poczułam, jak kładzie mi obie dłonie w pasie z zjeżdża nimi po woli na biodra. Przejechał językiem po moim podniebieniu i mocniej zacisnął palce. Jęknęłam cicho w jego usta, co bardzo mu się spodobało, bo uśmiechnął się zadziornie, nawet na sekundę nie przerywając pocałunku.

- Mówiłem, zamknij się wreszcie – sapnął i przeniósł mnie na biurko, po czym stanął między moimi nogami. Położyłam dłonie na barkach chłopaka i odepchnęłam go delikatnie od siebie.

- Przeleciałam przez cholerny ocean, żeby z tobą porozmawiać, a nie, żebyś mnie przeleciał i zostawił – zetknęłam nasze czoła i oblizałam usta. Zayn przetaksował moją twarz wzrokiem i przygryzł dolną wargę.

- Teraz możesz być pewna, że teraz tak łatwo nie pozbędziesz się mnie ze swojego życiorysu. Nie powiedziałem również, że nie będziemy rozmawiać. Ale dlaczego nie możemy najpierw zrobić czegoś przyjemnego? – zaczął gładzić mój policzek kciukiem i jeszcze raz delikatnie pocałował.

- Nie. Najpierw rozmowa, a dopiero później możemy zająć się przyjemnościami – Mulat westchnął ciężko, ale więcej już nie zaprotestował.

            Wziął mnie na ręce, po czym bardzo szybkim krokiem zszedł ze schodów. Zauważyłam zdezorientowane miny chłopaków, ale mogli się spodziewać, że będziemy chcieli wyjść od Allana. Chociaż prawdę powiedziawszy sama jeszcze tego wszystkiego nie ogarniam. Zastanawiam się tylko, kiedy zacznę tego wszystkiego żałować. Pewnie wcześniej, niż później, ale na razie zostawmy te kwestię w spokoju. Na wszystko przyjdzie odpowiedni czas.

            Zayn odblokował drzwi białego Porsche Panamera i posadził mnie na fotelu obok kierowcy. Uśmiechnęłam się do siebie szeroko – jak dziecko, które właśnie dostało od dawna upatrzoną zabawkę. Jeszcze nie miała okazji jechać tym wozem, więc nic dziwnego, że jestem mocno podekscytowana. No dobra, w moim przypadku akurat bardzo dziwne, bo jestem dziewczyną, ale bez przesady. Motoryzacja przecież nie jest zarezerwowana tylko dla facetów. Zbyt dużo przywilejów chcieliby sobie przypisać.

            Przez całą podróż nie odezwaliśmy się do siebie nawet słowem. Na ciszę w samochodzie nie pozwalało radio, które chłopak ustawił na jakąś stację muzyczną. Jednak i tak nie zwracałam uwagi na artystów, którzy usiłowali pokazać, jak bardzo dobrzy są w swojej branży. Szkoda tylko, że w większości to przerobione przez komputer utwory, których najprawdopodobniej nawet nie znają na pamięć.

            Mulat zatrzymał Porsche przed bramą wjazdową. I to właśnie w tym momencie zaczęły nachodzić mnie te wszystkie, cholerne wątpliwości. Nie miałam bladego pojęcia, co chciałabym mu powiedzieć, jak wyjaśnić całą sytuację, jaka zapanowała pomiędzy nami. Postanowiłam się jednak teraz nie poddawać. Odetchnęłam głęboko i wysiadłam na zewnątrz, po czym przyjrzałam się domowi, w którym już wcześniej miałam okazję bywać. Blady uśmiech od razu pojawił się na mojej twarzy. Od razu przed oczami pojawiły mi się urywki imprezy, z której „uprowadziłyśmy” Charlotte. Tak naprawdę to właśnie w tamtym momencie zaczynałyśmy się z nią zaprzyjaźniać. Szczerze powiedziawszy, nie wyobrażam sobie teraz naszej codzienności bez niej. Za bardzo przywiązałam się do tej niepozornej blondynki.

- No dalej, rusz się – doszedł do mnie rozbawiony głos Mulata, który od razu sprowadził mnie na ziemię. Dobra, tym razem Sorex pasuje. Powiesz, że ona nigdy tchórzy, ponieważ to ujma na jej honorze? No cóż. Pierwsze razy zawsze są najgorsze, a ja właśnie przeżyję jeden.

            Uśmiechnęłam się szeroko i otworzyłam usta, żeby coś powiedzieć, ale żaden dźwięk nie wydobył się z mojego gardła. Wzruszyłam ramionami, obróciłam się na pięcie i puściłam biegiem w kierunku centrum miasta. Boże, mogłam wpaść na coś bardziej kreatywnego. Usłyszałam za sobą wiązkę przekleństw, a chwilę później, jak Zayn zaczyna za mną biec. Automatycznie przyspieszyłam, ale niestety, nie miałam z nim najmniejszych szans. Już po kilku sekundach poczułam jego silne ramiona, oplatające mnie w pasie. Nie protestowałam, kiedy wziął mnie na ręce. Wściekłość wróciła. Byłam tego pewna, ponieważ czułam napięte mięśnie pod koszulką Mulata. Wydawało mi się nawet, że niebezpiecznie pulsują. Szczerze powiedziawszy chciałabym ich dotknąć. Chociażby nawet przez kilka sekund.

- Przepraszam – bąknęłam pod nosem, krzyżując ręce na wysokości klatki piersiowej. – Po prostu nie mam pojęcia, co chcę powiedzieć, od czego zacząć i za co powinnam cię przeprosić – kontynuowałam, kiedy weszliśmy do domu. Jeśli nie potrafi się złożyć sensownego zdania, to nie powinno się w cale odzywać, a już szczególnie paplać wszystko, co ślina na język przyniesie. I właśnie to zamierzałam zrobić.

9 komentarzy:

  1. Sjjdjdjejdjdj. Nareszcie!! :) xx jak zwykle zajebisty !!!! :ppp <3
    Czekam na nx ! :)
    @luvmyniallers

    OdpowiedzUsuń
  2. O zgrozo fizyka to ZUO uwierz mi wiem jak trudno wyuczyć się tych popieprzonych wzorów i teorii więc życzę Ci powodzenia w tym czymś co robisz ^^
    Co do rozdziału to wreszcie się doczekałam spotkania Sorex i Malika Yay! I LOVE YOU! Wcale nie jest taki nudny dla mnie jest idealny <3 Życzę weny i pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetny xx
    Hahaha wlasnie ucze sie tego na fizyke :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetny rozdział ;) powodzenia w fizyce (po co ktoś to wogóle wymyślił?! ~,~) mam pytanie co znaczą i/lub z jakiego języka pochodzą te nazwy dziewczyn czyli Hostem, Magyle, Sorex?

    OdpowiedzUsuń
  5. Jesica bawiła się translatorem. Z łaciny:
    * Hostem - Wróg
    * Sorex - Czarownica (Nie na pewno)
    * Mygale - Diablica
    A z fizyki to na rozszerzeniu jestem, także mam wesoło xd

    OdpowiedzUsuń
  6. Kocham mam nadzieje że bedzie dzis nowg rozdział ♡

    OdpowiedzUsuń