Hostem's POV
Zaparkowałam
przed hotelem, w którym zatrzymałam się na tych kilka nocy, które miałam
spędzić w Nowym Yorku i oparłam się czołem o kierownicę. Jak się okazało Payne
rozpoznał mnie już w momencie, w którym tylko na mnie popatrzył. Kiedy wyścig
skończył się jego pieprzonym zwycięstwem po prostu stchórzyłam i zaczęłam
spierdalać tutaj, gdzie teraz jestem. Widziałam, jak wysiada z samochodu, żeby
ze mną porozmawiać, ale zignorowałam go po całości, co chyba zdenerwowało go
jeszcze bardziej niż to, że miał mnie na wyciągnięcie ręki i nie dowiedział się
tak naprawdę nic konkretnego. No cóż – taki mam już swój talent – doprowadzam
ludzi do białej gorączki, nie robiąc nic nadzwyczajnego. I szczerze
powiedziawszy bardzo go lubię.
Odetchnęłam
głęboko, po czym wysiadłam z samochodu. Przecież nie mogę siedzieć w nim cały
dzień. Muszę się jeszcze spakować, bo jutro z samego rana wracam do Rio de
Janeiro. Tam trzeba będzie porozmawiać z dziewczynami na temat kupna domu,
który oglądałam. Ja jestem jak najbardziej za, ale i tak w dalszym ciągu
twierdzę, że trochę mniejszy nie zrobiłby nam różnicy, a mogłoby być so razy
bardziej przytulnie. Wysiadłam z wozu i szybkim krokiem udałam się w kierunku
wejścia do hotelu. Już przy nim byłam i nawet się otworzyło, ale w ostatnim
momencie ktoś szarpnął mnie za rękę i wciągnął w krzaki. Chciałam zacząć
piszczeć, ale duża dłoń przysłoniła mi całe usta. Ni pozostało mi nic innego,
jak wyrywanie się, ale to i tak zupełnie nic nie dało, ponieważ napastnik był
zdecydowanie ode mnie silniejszy.
- Ty chyba nie myślałaś, że pójdzie
ci tak łatwo ze spławieniem mnie – nie musiałam zbyt długo zastanawiać się nad
tym, kto stoi za mną i na pewno ma szeroki uśmiech na twarzy. Zamknęłam oczy,
chcąc zapanować nad złością. Może, gdybym pobiegła, albo nie siedziała tak
cholernie długo w samochodzie, to zdążyłabym wejść do pieprzonego hotelu.
Głupia, bardzo głupia Madeleine.
- Dzień dobry, zupełnie nieznajoma
mi osobo. Jeżeli za chwilę mnie nie uwolnisz, to będę zmuszona zadzwonić na
policję i zgłosić naruszenie przestrzeni osobistej. Zarówno ty, jak i ja nie
chcemy żadnych kłopotów, więc lepiej zejdź mi z drogi – zawsze najlepiej jest
robić z siebie głupa. Tak naprawdę nie wiem, dlaczego, ale niech tak
pozostanie.
- Nie rób z siebie głupszej, niż już
jesteś Davies – warknął, a całe rozbawienie gdzieś zniknęło. Bipolarność to popularna choroba dwudziestego pierwszego wieku. Nie powinien się jej wstydzić i udać się jak najszybciej do lekarza, może jeszcze jakoś da się to wyleczyć.
- W cale nie jestem głupia – ukłułam
go palcem wskazującym w klatkę piersiową i odepchnęłam od siebie. – Nie chce mi
się z tobą rozmawiać, więc po prostu zejdź mi z drogi i daj wrócić do hotelu,
żebym mogła się wyspać i wrócić do R… Do domu w stanie używalności, ponieważ
moja aktualna praca jest bardzo odpowiedzialna – warknęłam, chcąc go wyminąć.
Syknęłam oburzona, czując jak jego palce zaciskają się na moim ramieniu, by
chwilę później przeciągnąć mnie na moje poprzednie miejsce.
- Pewnie dziewczyny cię
poinformowały, więc nawet nie próbuj udawać, że nie obchodzi cię to, że Louis
wylądowała w kiciu – przewrócił oczami na moją upartość, czym zdenerwował mnie
jeszcze bardziej.
- Słuchaj, nie obchodzi mnie, co
dzieje się w Londynie! – krzyknęłam, a dopiero po kilku sekundach zorientowałam
się, co tak naprawdę powiedział Payne. Przeanalizowała w głowie jego słowa
jeszcze kilka razy, aby mieć stu procentowa pewność, że się nie przesłyszałam.
– Zajebie wszystkie po kolei.
- Czyli jednak nic nie wiedziałaś.
No cóż, nie wiem, dlaczego ci nie powiedziały, ale tak właśnie jest. Louis
wylądował w więzieniu, ale z tego, co wiem, Alex udało jej się go stamtąd na
całe szczęście wyciągnąć – wzruszył ramionami, jakby ta cała sprawa w ogóle go
nie obchodziła. Zastanowiłam się mocno, by nagle wyjąć telefon z kieszeni i
znaleźć w nim numer najlepszej przyjaciółki. Muszę znaleźć na Internecie
najbardziej brutalne sposoby zabójstw. Tak, żeby ofiara cierpiała katusze, wykrwawiając
się. Najlepiej trzy różne, żebym miała więcej satysfakcji na sam koniec.
~ I jak, udało ci się wygrać ten wyścig, czy
jednak coś poszło nie tak, jak powinno? – wystarczyło tych kilka słów ze strony
przyjaciółki i ja, po jej drżącym głosie wiedziałam, że jednak Liam miał rację
i one wszystkie nic nie raczyły mi powiedzieć.
~ Nie wpierdalaj mnie, Stane. Lepiej powiedz
wszystko, co wiesz, bo jak tylko znajdę się w tym pierdolonym Londynie, to nóg
z dupy się pozbędziesz! – warknęłam, a Liam podskoczył przestraszony moim
wybuchem. Wow. Jego da się przestraszyć. No to coś nowego jest.
~ Dobra, ale jak przylecisz, to ja będę pierwsza
i ty skończysz w piachu – ostrzegła i nie dając mi odezwać się nawet słowem
dalej kontynuowała. – Louis wylądował w więzieniu za coś, czego nie zrobił. I
jestem tego pewna, bo od wczoraj zaczęłam grzebać w papierach. Natalie i
Charlotte siedzą w Rio i tak na dobrą sprawę nic nie robią, a Liam jest gdzieś
w Nowym Yorku i mam nadzieję, że nie spotkacie się gdzieś na miejscu.
~ Z tym ostatnim to trochę za późno, ale dzięki
za dobre chęci – burknęłam, przewracając oczami. Złość chyba powoli zaczynała
dawać nad sobą zapanować, bo już nie miałam ochoty zabijać ich w kilka różnych
sposób; wystarczył jeden, ale bolesny.
~ No to na razie – mruknęła po chwili ciszy
blondynka, po czym rozłączyła się.
Stałam tam
nieruchomo, wpatrując się bezsensownie w ekran swojego telefonu. Nie miałam
bladego pojęcia, co powinnam myśleć. Louis siedzi w więzieniu, a Alex usiłuje
go stamtąd wyciągnąć. To jedyne, co w tym momencie do mnie docierało. Jednak
miałam problem z tym, co zrobić? Wrócić do Rio de Janeiro i spokojnie siedzieć
na dupie, ignorując wszystko, co się dookoła mnie dzieje? Tak, to najlepsze
wyjście ze wszystkich możliwych.
Odetchnęłam głęboko, po czym
odwróciłam się w kierunku chłopaka, który uważnie mi się przyglądał. Schowałam
telefon do kieszeni i z kamiennym wyrazem twarzy oraz dumnie uniesioną głową
ruszyłam w kierunku wejścia do hotelu. Tym razem Payne mnie nie zatrzymał. Już
miałam wejść do budynku, ale Liam musiał zakończyć nasze spotkanie swoją
wypowiedzią.
- A ja naprawdę zaczynałem sądzić,
że wielka Hostem jest honorowa – nie dać się sprowokować; to jedyna rozsądna
rzecz w tym momencie. Co prawda mogłabym mu odpowiedzieć jakąś ciętą ripostą,
ale nasza wymiana zdać na pewno nie zakończyłaby się na moich słowach, a ja
teraz potrzebuję świętego spokoju, aby móc to wszystko przemyśleć.
Sorex's POV
- Ja? Nic. Już sobie jadę –
wzruszyłam ramionami i otworzyłam drzwi do BMW. Jedyne, czego teraz chciałam,
to jak najszybciej wydostać się z tego pomieszczenia. Wrażenie, że zaczynam się
dusić pomiędzy nimi wszystkimi coraz bardziej zaczynało mnie denerwować.
- O nie! – krzyknął natychmiast
Malik i w kilka sekund znalazł się obok mnie, po czym zatrzasnął z całej siły
wejście do samochodu. Pisnęłam, odskakując na bok. Popatrzyłam przerażona na
Allana, a cała moja postawa wyrażała nieme błaganie o pomoc. Przyjaciel chciał
coś powiedzieć, zaczął nawet zbliżać się do nas, ale Horan złapał go za ramię.
Idealnie zrozumiałam aluzję ze strony blondasa. On zdupił w sprawie z Natalie,
więc chce pomóc przyjacielowi. Szkoda tylko, że to ja jestem w tym wszystkim
narażona na największe ryzyko!
Zayn
przerzucił mnie sobie przez ramię, a ja byłam za bardzo zdezorientowana, żeby
zareagować w jakikolwiek, racjonalny sposób. Cóż, chyba pamiętam podobną sytuację. Może i kilka sytuacji. Tak gdzieś będzie, że sprzed dwóch lat. Nawet się nie wyrywałam, dzięki
czemu Mulat miał bardzo ułatwione zadanie. Nie musiało więc minąć zbyt wiele
czasu, a znaleźliśmy się w gabinecie Allana. Chłopak posadził mnie na obrotowym
krześle i oparł dłonie po obu stronach mojej głowy, po czym mocno zacisnął
powieki, a ja miałam idealny widok na jego przystojną, wkurwioną twarz. Rysy
Zayn a na przemian naprężały się i rozluźniały. Na czole pokazała mu się
pulsująca żyła. Chyba – a raczej na pewno – mam przejebane.
- Wiesz, może dla bezpieczeństwa nas
obojga, ja na razie sobie pójdę, a ty się uspokoisz i dopiero wtedy normalnie
porozmawiamy. Wiesz, cywilizowany sposób i te sprawy – uśmiechnęłam się
niewinnie, czego on i tak nie zobaczył.
- Jeżeli chcesz mi pomóc w
uspokojeniu się, to po prostu przestań gadać – syknął, a jego ciało w dalszym
ciągu poruszało się w rytm niespokojnego, przyspieszonego, urywanego oddechu.
- Wiesz, ja tylko rzucam luźne
propozycję, nie musisz z nich korzystać – mądra Alexandra powinna się zamknąć,
tak jak zaproponował, ale po raz kolejny postanowiła nie słuchać głosu
rozsądku. Bo i po cholerę. Jeszcze przez przypadek miałaby spokojne życie.
Malik
otworzył szeroko oczy, a ja – nie po raz pierwszy w życiu – pożałowałam tego,
że się odezwałam. Niestety, ja nie potrafię uczyć się na swoich błędach, a już
szczególnie, jeśli nie miałam czasu na przemyślenie ich, bo popełniłam jakieś
głupstwo kilka sekund wcześniej. Otworzyłam szeroko usta, żeby po raz kolejny
się odezwać, ale Zayn natychmiast zareagował. Mocniej się nade mną nachylił i
bez niczego pocałował. Tak samo jak wtedy, kiedy mnie „porwał”.
Odruchowo
wplotłam palce w jego kruczo-czarne włosy i zaczęłam za nie delikatnie ciągnąć.
Poczułam, jak kładzie mi obie dłonie w pasie z zjeżdża nimi po woli na biodra.
Przejechał językiem po moim podniebieniu i mocniej zacisnął palce. Jęknęłam
cicho w jego usta, co bardzo mu się spodobało, bo uśmiechnął się zadziornie,
nawet na sekundę nie przerywając pocałunku.
- Mówiłem, zamknij się wreszcie –
sapnął i przeniósł mnie na biurko, po czym stanął między moimi nogami.
Położyłam dłonie na barkach chłopaka i odepchnęłam go delikatnie od siebie.
- Przeleciałam przez cholerny ocean,
żeby z tobą porozmawiać, a nie, żebyś mnie przeleciał i zostawił – zetknęłam
nasze czoła i oblizałam usta. Zayn przetaksował moją twarz wzrokiem i przygryzł
dolną wargę.
- Teraz możesz być pewna, że teraz
tak łatwo nie pozbędziesz się mnie ze swojego życiorysu. Nie powiedziałem
również, że nie będziemy rozmawiać. Ale dlaczego nie możemy najpierw zrobić
czegoś przyjemnego? – zaczął gładzić mój policzek kciukiem i jeszcze raz
delikatnie pocałował.
- Nie. Najpierw rozmowa, a dopiero
później możemy zająć się przyjemnościami – Mulat westchnął ciężko, ale więcej
już nie zaprotestował.
Wziął
mnie na ręce, po czym bardzo szybkim krokiem zszedł ze schodów. Zauważyłam
zdezorientowane miny chłopaków, ale mogli się spodziewać, że będziemy chcieli
wyjść od Allana. Chociaż prawdę powiedziawszy sama jeszcze tego wszystkiego nie
ogarniam. Zastanawiam się tylko, kiedy zacznę tego wszystkiego żałować. Pewnie
wcześniej, niż później, ale na razie zostawmy te kwestię w spokoju. Na wszystko
przyjdzie odpowiedni czas.
Zayn
odblokował drzwi białego Porsche Panamera i posadził mnie na fotelu obok
kierowcy. Uśmiechnęłam się do siebie szeroko – jak dziecko, które właśnie
dostało od dawna upatrzoną zabawkę. Jeszcze nie miała okazji jechać tym wozem,
więc nic dziwnego, że jestem mocno podekscytowana. No dobra, w moim przypadku
akurat bardzo dziwne, bo jestem dziewczyną, ale bez przesady. Motoryzacja
przecież nie jest zarezerwowana tylko dla facetów. Zbyt dużo przywilejów
chcieliby sobie przypisać.
Przez
całą podróż nie odezwaliśmy się do siebie nawet słowem. Na ciszę w samochodzie
nie pozwalało radio, które chłopak ustawił na jakąś stację muzyczną. Jednak i
tak nie zwracałam uwagi na artystów, którzy usiłowali pokazać, jak bardzo
dobrzy są w swojej branży. Szkoda tylko, że w większości to przerobione przez
komputer utwory, których najprawdopodobniej nawet nie znają na pamięć.
Mulat
zatrzymał Porsche przed bramą wjazdową. I to właśnie w tym momencie zaczęły
nachodzić mnie te wszystkie, cholerne wątpliwości. Nie miałam bladego pojęcia,
co chciałabym mu powiedzieć, jak wyjaśnić całą sytuację, jaka zapanowała
pomiędzy nami. Postanowiłam się jednak teraz nie poddawać. Odetchnęłam głęboko i wysiadłam na zewnątrz,
po czym przyjrzałam się domowi, w którym już wcześniej miałam okazję bywać.
Blady uśmiech od razu pojawił się na mojej twarzy. Od razu przed oczami pojawiły
mi się urywki imprezy, z której „uprowadziłyśmy” Charlotte. Tak naprawdę to
właśnie w tamtym momencie zaczynałyśmy się z nią zaprzyjaźniać. Szczerze
powiedziawszy, nie wyobrażam sobie teraz naszej codzienności bez niej. Za
bardzo przywiązałam się do tej niepozornej blondynki.
- No dalej, rusz się – doszedł do
mnie rozbawiony głos Mulata, który od razu sprowadził mnie na ziemię. Dobra,
tym razem Sorex pasuje. Powiesz, że ona nigdy tchórzy, ponieważ to ujma na jej honorze?
No cóż. Pierwsze razy zawsze są najgorsze, a ja właśnie przeżyję jeden.
Uśmiechnęłam
się szeroko i otworzyłam usta, żeby coś powiedzieć, ale żaden dźwięk nie
wydobył się z mojego gardła. Wzruszyłam ramionami, obróciłam się na pięcie i
puściłam biegiem w kierunku centrum miasta. Boże, mogłam wpaść na coś bardziej
kreatywnego. Usłyszałam za sobą wiązkę przekleństw, a chwilę później, jak Zayn zaczyna
za mną biec. Automatycznie przyspieszyłam, ale niestety, nie miałam z nim
najmniejszych szans. Już po kilku sekundach poczułam jego silne ramiona,
oplatające mnie w pasie. Nie protestowałam, kiedy wziął mnie na ręce. Wściekłość
wróciła. Byłam tego pewna, ponieważ czułam napięte mięśnie pod koszulką Mulata.
Wydawało mi się nawet, że niebezpiecznie pulsują. Szczerze powiedziawszy
chciałabym ich dotknąć. Chociażby nawet przez kilka sekund.
- Przepraszam – bąknęłam pod nosem,
krzyżując ręce na wysokości klatki piersiowej. – Po prostu nie mam pojęcia, co
chcę powiedzieć, od czego zacząć i za co powinnam cię przeprosić –
kontynuowałam, kiedy weszliśmy do domu. Jeśli nie potrafi się złożyć sensownego
zdania, to nie powinno się w cale odzywać, a już szczególnie paplać wszystko,
co ślina na język przyniesie. I właśnie to zamierzałam zrobić.
Sjjdjdjejdjdj. Nareszcie!! :) xx jak zwykle zajebisty !!!! :ppp <3
OdpowiedzUsuńCzekam na nx ! :)
@luvmyniallers
Świetny :)
OdpowiedzUsuńKocham ;)
OdpowiedzUsuńO zgrozo fizyka to ZUO uwierz mi wiem jak trudno wyuczyć się tych popieprzonych wzorów i teorii więc życzę Ci powodzenia w tym czymś co robisz ^^
OdpowiedzUsuńCo do rozdziału to wreszcie się doczekałam spotkania Sorex i Malika Yay! I LOVE YOU! Wcale nie jest taki nudny dla mnie jest idealny <3 Życzę weny i pozdrawiam :)
Świetny xx
OdpowiedzUsuńHahaha wlasnie ucze sie tego na fizyke :D
Piękny rozdział...
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział ;) powodzenia w fizyce (po co ktoś to wogóle wymyślił?! ~,~) mam pytanie co znaczą i/lub z jakiego języka pochodzą te nazwy dziewczyn czyli Hostem, Magyle, Sorex?
OdpowiedzUsuńJesica bawiła się translatorem. Z łaciny:
OdpowiedzUsuń* Hostem - Wróg
* Sorex - Czarownica (Nie na pewno)
* Mygale - Diablica
A z fizyki to na rozszerzeniu jestem, także mam wesoło xd
Kocham mam nadzieje że bedzie dzis nowg rozdział ♡
OdpowiedzUsuń