Mygale's POV
Siedzę właśnie w swoim pokoju i
wpatruję się beznamiętnie w sufit. Już dawno powinnam spać, żeby móc jutro
podnieść się do pracy, ale moje oczy jak na złość otwierają się zaraz po tym,
jak je zamknę. Przekręciłam się na bok, układając dłoń pod policzkiem i
zaczęłam obserwować wszystko, co dzieje się za otwartym oknem. Uwielbiam noc.
Szkoda tylko, że przez ostatni czas nie mam szans na to, żeby usiąść spokojnie
i pooglądać gwiazdy czy po prostu poleżeć na trawie właśnie o tej porze dnia.
Zdecydowanie tracę ostatnie dni. Nawet w weekendy pracuję i nie mam czasu na
to, co naprawdę kocham. Nie chcę takiego życia.
Niall‘s POV
Zmrużyłem oczy, odwracając na chwile
głowę w kierunku Zayna, który siedział w samochodzie obok. Będziemy ścigać
się we dwóch na pięciokilometrowej drodze przez Londyn. Wyścig nie potrwa
dłużej, niż minutę, ale tyle nam wystarczy. Uważnie zacząłem przyglądać się
dziewczynie, która stanęła pomiędzy nami. Kiedy tylko z impetem opuściła dłonie
w dół, ja wbiłem mocno pierwszy bieg i od razu wystartowałem. Zacząłem omijać
każdy samochód, który jechał przed nami, co nie było w cale takie łatwe, jakby
się mogło wydawać. Bezpieczna jazda skończyła się w momencie, kiedy licznik
wybił prawie dwieście kilometrów na godzinę.
Uśmiechnąłem się do siebie tryumfująco, widząc metę naszego wyścigu, a ja cały czas byłem na prowadzeniu. Przed chwilą ktoś na CB zaczął narzekać na nas, cytuję, „gówniarzy, którzy dostali zbyt dobry sprzęt od rodziców na osiemnaste urodziny” i że jak nie przestaniemy, to wezwie policję. Jego problem, niech gliniarze
sobie przyjeżdżają. I tak nie uda im się nas złapać. Uciekniemy im, jak za każdym poprzednim razem.
Otworzyłem szeroko oczy, a zwycięski wyraz twarzy niemalże natychmiast zmienił się w dezorientację. Jakiś debil wyjechał mi z podporządkowanej, przez co musiałem mocno hamować, tym samym tracąc przewagę. Zayn przejechał linię mety, a ja uderzyłem z impetem w tył obcego samochodu. Wszystkie krzyki ucichły, a po tłumie, który nam kibicował przeszła fala przerażenia, pomieszanego z dezorientacją. Uderzyłem z całej siły w kierownicę, co nie było dobrym posunięciem, ponieważ trafiłem w poduszkę powietrzną, która natychmiast się otworzyła, przygniatając mnie do fotela. Zacząłem głośno przeklinać, kiedy zaczęło schodzić z niej powietrze.
- Żyjesz stary? – drzwi obok mnie otworzyły się, a w nich pojawił się Liam. Pokiwałem twierdząco głową i spróbowałem odpalić silnik.
- Musimy wywieźć ten samochód do jakiegoś obcego garażu i zacząć jak najszybciej naprawiać – warknąłem, czując ulgę w środku, kiedy pojazd bez najmniejszego problemu wznowił swoją pracę.
- Jedź do Allana – przyjaciel poklepał mnie po ramieniu, a ja tylko kiwnąłem głową i zacząłem kierować się we wskazane przez niego miejsce.
Mygale's POV
Popatrzyłam
na zegarek, który wskazywał czwartą nad ranem. Już równe cztery godziny
przewracam się po tym cholernym łóżku i za nic nie mogę usnąć. Westchnęłam
zrezygnowana, podnosząc się z posłania i weszłam do garderoby, żeby przebrać
się w dżinsowe spodnie, zwykły T-shirt, bluzę i kurtkę skórzaną. Chwyciłam
kask, zbiegłam po schodach na dół i zbierając po drodze kluczyki od motoru
weszłam do garażu. Nawet nie zapalając światła odnalazłam wybraną wcześniej maszynę.
Założyłam kas, usiadłam na BMW HP4, którym Alex już dawno nie jeździła i
wyjechałam na szosę, ówcześnie zamykając za sobą wjazd.
Po jakimś czasie wjechał w las, kierując się prosto na naszą polanę, którą wcześnie sama przez przypadek znalazłam. Rozejrzałam się uważnie dookoła, żeby sprawdzić, czy aby na pewno nikt mnie nie obserwuje i czy żadne dzikie zwierzęta nie zechciały akurat teraz wyjść na spacer. Chyba bym się posikała ze strachu. Wyjęłam telefon z kieszeni i wybrałam numer, po czym przyłożyłam aparat do ucha. Tak naprawdę nie wiem, co mną kieruje. Po prostu w końcu znalazłam w sobie na tyle odwagi, żeby do niego zadzwonić.
Niall‘s POV
Allan zdziwił się, widząc nas w
progu, ale od razu zaprosił całą naszą czwórkę do środka. Chyba przerwaliśmy mu
sen, bo otworzył nam ubrany w piżamę i całkowicie zaspany. Obiecał, że zajmie
się moim samochodem, który skończy naprawiać jeszcze przed powrotem do Ameryki.
Widziałem po Louisie i Zayn ‘ie, że tak jak ja chcą zapytać, gdzie teraz są dziewczyny,
ale żadne z nad tego nie zrobił. To było bardziej, jak pewne, że chłopak odmówi
nam udzielenia jakichkolwiek informacji. Przecież i tak dużo zrobił, mówiąc
nam, że uciekły do Ameryki.
Nagle poczułem wibracje w kieszeni. Wyjąłem telefon, sprawdzając na wyświetlaczu, kto postanowił skontaktować się ze mną o wpół do pierwszej w nocy. Zamrugałem kilkukrotnie, myśląc że mi się przywidziało, kiedy zobaczyłem napis „Mygale”. Natychmiast podniosłem się z kanapy i wyszedłem na pole, odbierając telefon i przykładając go do ucha.
~ Natalie? – zapytałem cicho, siadając na
schodach. Chyba zaraz przewrócę się z wrażenia, więc lepiej temu zapobiec.
~ We własnej osobie – usłyszałem szept dziewczyny po drugiej stronie. Poczułem dziwną ulgę na sercu.
~ Po co dzwonisz? – zapytałem szorstko, przypominając sobie, jak bardzo zawiedziony byłem, kiedy okazało się, że ona naprawdę jest sławną w całej Anglii Mygale. Cały czas uważam, że potraktowała mnie źle, nie chcąc mi o tym powiedzieć. Przecież nikomu bym nie wygadał.
~ Chciałam porozmawiać, ale widzę, że to nie był najlepszy pomysł – ton jej głosu cały czas się nie zmieniał i mogłem wyczuć w wypowiedzi dziewczyny zawiedzenie.
~ No popatrz, dziwne – zakpiłem, nie zważając na to, że teraz najprawdopodobniej mogę słyszeć ją po raz ostatni, bo więcej nie będzie ze mną chciała rozmawiać. Stary uraz postanowił dać o sobie znać.
~ Nie, w cale. Obiecuję, że już więcej nie zadzwonię. Chciałam tylko… - zawahała się przez chwilę, kiedy głos jej się załamał. – Z resztą nie ważne – w słuchawce zabrzmiał dźwięk zrywanego połączenia, który wybudził mnie jakby z transu.
-
Natalie, kurwa nie rozłączaj się! – krzyknąłem do telefonu, ale nikt się nie
odezwał. Spróbowałem zadzwonić do niej kilkukrotnie, ale wyłączyła komórkę. No
po prostu zajebiście. Nie powinienem zrobić teraz nic innego, jak strzelić
sobie kulkę w łeb, za moją głupotę.
- Czemu się tak drzesz? – obok mnie z nikąd pojawili się wszyscy, a ja tylko prychnąłem, podnosząc się ze schodów i zacząłem chodzić w te i z powrotem, wplatając palce we włosy i zaczynając ciągnąc za nie z całej siły.
- Bo kurwa lubię! – warknąłem, patrząc na niego z chęcią mordu. Otworzyłem usta, żeby coś powiedzieć, ale w ostatnim momencie zrezygnowałem. Machnąłem na nich ręką, podszedłem do samochodu Tommo, wsiadłem do niego i czekałem, aż w końcu pojedziemy do domu, żeby móc iść na siłownię i się wyładować. Chce być już w pracy.
Mygale's POV
Poniedziałek. Jak ja uwielbiam
wstawać w ten dzień rano, szczególnie po tak udanej niedzieli, jaką miałam
wczoraj i przespanej półtorej godziny. Zwlekłam się niechętnie z łóżka, od razu
udając się do łazienki, w której pierwsze co zrobiłam, to przemyłam twarz zimną
wodą. Nie mam zamiaru przeglądać się w lusterku, dopóki nie wezmę zimnego
prysznica i będę już w pełni umyta. Po co jeszcze bardziej niszczyć sobie ten
cholerny poniedziałek?
Po piętnastu minutach stałam w garderobie i wybierałam dzisiejszy strój. Na szczęście mam tylko dwie rozprawy, a potem cały dzień wolny. Właśnie dlatego chciałam zostać sędzią. Co prawda czasami mam tak cholernie trudne sprawy, że muszę posiedzieć nad nimi do wieczora, żeby dobrze zdecydować, ale i tak mam
zdecydowanie więcej czasu wolnego tylko dla siebie, niż dziewczyny.
Założyłam na siebie białą koszulę, czarną spódnicę i tego samego koloru marynarkę oraz szpilki. Przewiesiłam sobie torebkę przez ramię i szybkim krokiem ruszyłam do garażu po Mercedesa R8 Sportsback, który był moim ulubionym samochodem ze wszystkich, jakie miałyśmy. Wyjechałam na ulicę, nie zamykając za sobą wjazdu, bo dziewczyny też zaraz będą wybywać do pracy.
Zatrzymałam się przed budynkiem sądu i szybkim krokiem weszłam do środka, od razu kierując się do windy, która zawiezie mnie wprost na piętro, gdzie mam swój gabinet. Uśmiechnęłam się lekko, witając tym samym swoją znajomą, która nie wyglądała dzisiaj najlepiej. Biedna Nadia pewnie znów musiała siedzieć do późna nad papierami. No cóż, przecież sama wiem, jakie to przyjemne zajęcie. Kiedy tylko winda zatrzymała się, wysiadłam z niej i skierowałam na sam koniec korytarza. Wybrałam właśnie ten pokój, ponieważ jest w nim najwięcej okien, dzięki czemu mogę je otwierać i nie jest aż tak gorąco, jak w pomieszczeniach, znajdujących się w środku korytarza. Sprawdziłam godzinę i chwytając swoją togę z powrotem skierowałam się do windy, żeby zdążyć na pierwszą rozprawę. Cholernie chce mi się jeść, ale wytrzymam tych kilka godzin. Przynajmniej mam taką nadzieję.
Niall‘s POV
Wszedłem spokojnym krokiem do
warsztatu, odszukując wzrokiem samochód, którego naprawiam już od kilku dni.
Zostało mi jeszcze wymienić w nim wszystkie płyny i podejrzewam, że dokładnym
przeglądzie będzie można wyjechać na jazdę próbną. Tak swoją drogą, to dość
śmieszna historia jest z tym pojazdem. Podobno dziewczyna, do której on należy,
specjalnie spowodowała wypadek, żebym tylko to ja naprawił jej ten samochód.
Zaśmiałem się na samo wspomnienie. Wiem, że dziewczyny szaleją za takimi
chłopakami, jak my, ale bez przesady. Jakieś granice zdrowego rozsądku powinno
się zachowywać, bo zawsze mogło skończyć się to dla niej kilkukrotnie gorzej.
Na przykład samochód, z którym się zderzyła (Louis się nim zajmuje i jest on
dwa razy gorzej uszkodzony, niż ten ode mnie) mógł nie zdążyć wyhamować na
tyle, żeby nie doszło do tragedii. A podobno myślenie nie boli.
Podświadomość od razu podsunęła mi obrazy z wczorajszej nocy, kiedy to przejechałem się po Natalie tylko dlatego, żeby wyładować na niej swoją złość. Cholernie tego żałuję i próbowałem dodzwonić się do niej jeszcze dzisiaj rano, ale automatyczna sekretarka za każdym razem informuje mnie, że telefon jest wyłączony lub jest poza zasięgiem. Zdecydowanie obstawiam to pierwsze. Gdybym tylko mógł cofnąć czas, to na pewno postąpiłbym zupełnie inaczej i oszczędziłbym sobie kilku słów, które niepotrzebnie wczoraj wypowiedziałem.
No, ale nie mogę i właśnie dlatego jestem dzisiaj na warsztacie, chociaż mogłem mieć wolny dzień. Właśnie tak postanowiliśmy z chłopakami – skoro pracujemy w sobotę, to w poniedziałek można sobie odpocząć. No, przynajmniej jeden i to tylko dlatego, że pierwszy raz od dawna się ścigaliśmy. Ale wracając do tematu. Zdecydowałem się dzisiaj pracować, żeby nie myśleć o Mygale, bo w dość szybkim tempie wykończyłbym tym sam siebie.
Westchnąłem cicho, kiedy zorientowałem się, że od kilku minut stoję bezczynnie w wejściu do garażu i nie robię nic konkretnego, tylko zastanawiam się nad głupotą swoją i ludzi dookoła mnie. Wolnym krokiem podszedłem do samochodu, od razu otwierając jego maskę i zabrałem się za wymieniania płynu hamulcowego. Zapowiada mi się zajebisty dzień…
Mygale's POV
Uśmiechnęłam
się szeroko, kiedy tylko wyszłam na zewnątrz. Co prawda została mi na dzisiaj
jeszcze jedna rozprawa, którą ostatnio odroczyłam, ale mam wystarczająco dużo
czasu, żeby zjeść jakieś szybkie śniadanie. Całe ostatnie trzy godziny starałam
się zapanować nad głośnym burczeniem. Kilka razy musiałam zignorować zdziwione
spojrzenia, rzucane w moją stronę, co nie było w cale takie łatwe, kiedy
musiałam jednocześnie ignorować głód i słuchać zeznań świadków. No cóż, ale
przynajmniej nie miała nudno.
Kiedy tylko zaświeciło mi się zielone światło, przeszłam na drugą stronę ulicy od razu kierując się do kawiarni po moje ulubione cappuccino. Od kilku miesięcy nie mogę bez niego żyć i kiedy tylko mam okazję wysyłam po nie mojego stażystę. Niech się chłopak trochę nagimnastykuje, bo potem już nie będzie miał już tak wielu okazji, kiedy tylko zostanie sędzią. Wredna jestem, wiem, ale takie jest życie.
Kiedy tylko mój napój bogów był gotowy poszłam do zupełnie innej restauracji, zamawiając sobie sałatkę na wynos i razem z nią wróciłam do swojego gabinetu.
Zamknęłam za sobą drzwi, witając się uśmiechem z Davidem, który siedział przed komputerem i wypełniał jedne z wielu papierów, które ostatnio mu przekazałam. Chłopak odpowiedział tym samym, zaraz potem wracając do przerwanej na chwilę pracy. Ja natomiast w końcu mogłam wziąć się za zjedzenie swojego śniadania, ale i tak co chwilę zerkałam do sterty papierów, dotyczących kolejnej na dzisiaj rozprawy. I ostatniej, z czego się niesamowicie cieszę. Już mam ułożoną listę planów na to, co będę robić po powrocie do domu. Opalać się na leżaku przy naszym basenie, koniec.
Niall‘s POV
-
Dzień dobry – usłyszałem radosny, dziewczęcy głos. Westchnąłem ciężko pod
nosem, uświadamiając sobie, że tylko ja jestem na warsztacie. Zaczynam żałować,
że otworzyłem go dzisiaj. Przecież mogłem spokojnie tylko naprawiać sobie
samochody i wtedy nikt by mi w tym nie przeszkadzał.
- Dzień dobry – mruknąłem mniej chętnie i podszedłem do tlenionej blondynki, nie przestając wycierać dłoni w szmatę.
- Chciałam zapytać na kiedy mniej więcej będzie gotowy mój samochód – uśmiechnęła się do mnie szeroko, zaczynając bawić się puklem swoich włosów. No bez przesady, czy otwierając warsztat napisaliśmy na drzwiach „chętni na wszystkie propozycje matrymonialne”? No właśnie ja też sobie nie przypominam.
- To zależy który. Wie pani, mamy ich tutaj kilka – wymusiłem lekki uśmiech na swoje usta i odrzuciłem ścierkę na blat biurka. Dziewczyna wydęła wargi, załamując ramiona. Jak można nie znać marki swojego prywatnego samochodu? Machnąłem na nią ręką, kierując się prosto do pomieszczenia, gdzie stoją wszystkie naprawiane przez nas samochody. Kątem oka widziałem, jak rozgląda się uważnie dookoła.
- To ten – wskazała palcem na samochód, który jest naprawiany przez Zayn‘a. Ułożyłem usta w dzióbek i podszedłem do niego, zaglądając mu pod maskę, gdzie wszystko było rozmontowane.
- Tak naprawdę to nie jestem w stanie tego pani powiedzieć osobiście, ale niech da mi pani chwilę, to zadzwonię to znajomego - mruknąłem cicho, starając się, żeby mój głos brzmiał jak najmniej niechętnie.
- Ależ oczywiście, nie mam nic przeciwko – poszerzyła uśmiech, pozwalając białym, prostym zębom ujrzeć światło dzienne. Dziewczyna była naprawdę ładna, ale i tak dużo brakuje jej do Natalie. Nie! Nie będę o niej teraz myślał. To nieodpowiedzialne, przecież jestem w pracy.
Wyjąłem telefon wybierając numer Mulata. Kiedy nie odebrał połączenia w cale nie zdziwiłem się, że zrobił tak, a nie inaczej. Przecież wczoraj chłopaki zastrzegali się, że będą spać do oporu. Ponowiłem próbę jeszcze kilkukrotnie, aż w końcu mi się udało.
~ Jeżeli kurwa nie masz dobrego powodu, dla którego właśnie mnie obudziłeś, to możesz pakować swoje rzeczy, jeśli nie chcesz zginąć, zabity przez własnego przyjaciela – usłyszałem warknięcie po drugiej stronie, na które tylko głośno się zaśmiałem.
~ Możesz mi powiedzieć, ile czasu potrzebujesz jeszcze, żeby skończyć naprawę Audi A4, które niedawno przyjechało na warsztat? – zapytałem na tyle głośno, żeby dziewczyna usłyszała, o czym rozmawiam.
~ Skąd ja mam wiedzieć! Przecież przyszło do mnie wczoraj z zupełnie zjebaną elektryką, a ja nie jestem wróżką, żeby przewidzieć, ile czasu mi to zajmie! – jęknął żałośnie, a po drugiej stronie dało się usłyszeć, jak wstaje i otwiera drzwi balkonowe, znajdujące się w jego pokoju.
~ Tak, pani przyszła do warsztatu osobiście, żeby się tego dowiedzieć i jak najbardziej, zależy jej na czasie – mruknąłem, udając że odpowiadam na niezadane pytania Mulata. Blondynka przechyliła głowę, przyglądając mi się uważnie.
~ Powiedz jej, że może przyjść i zapytać o brykę za tydzień, ale nic nie obiecuję. A teraz żegnam się z panem uprzejmie, ale chce mi się zapalić – w słuchawce rozniósł się dźwięk zrywanego połączenia, na co tylko westchnąłem ciężko, chowając telefon z powrotem do kieszeni.
Nienawidzę zajmować się brudną
robotą, a tym właśnie jest spławianie pustych lasek, które myślą, że jak
zepsują sobie samochód, to zwrócimy na nie uwagę. Nie przewidziały jednak, że
możemy wziąć je za skończone kretynki, ale cóż. Każdy kij ma dwa końce. Zawsze
można spróbować szczęścia.
- Znajomy powiedział mi, żeby przyszła pani do nas za tydzień bo usterka jest dość poważna, a on chce zająć się pani samochodem jak najlepiej, żeby w przyszłości nie miała pani z nim żadnych problemów – i nie musiała więcej przychodzić do naszego warsztatu, zawracać nam niepotrzebnie dupy. Szkoda, że tej drugiej części kwestii nie mogłem wypowiedzieć na głos.
- Tak, oczywiście – powiedziała lekko zawiedziona i ruszyła w kierunku wyjścia. Całe szczęście, że nie była jedną z tych, które stoją tutaj do momentu, aż nie każe im się wyjść.
Mygale's POV
Jestem z
siebie bardzo zadowolona, ponieważ udało mi się doprowadzić tą cholerną sprawę
do końca i teraz leżę sobie przed basenem w samym stroju kąpielowym, opalając
się. Nie ma lepszej rozrywki, jak to. Szczególnie, że obok mnie, na stoliku
stoi mój ulubiony drink. Nie wiem, czy pamiętacie, ale to ja z naszej trójki,
teraz już czwórki, najlepiej znam się na alkoholach. No, ale nie ważne.
Jeżeli chodzi o zupełnie nieudaną
rozmowę z Niallem – mój telefon w dalszym ciągu jest wyłączony i jak na razie
nie mam jeszcze odwagi, żeby go włączyć. Mam w sobie jakąś blokadę, cały czas
powtarzającą mi, że on nie chce ze mną rozmawiać, więc mogę spodziewać się
jakiegoś mało przyjemnego SMS ‘a. Jak na razie nie chcę psuć sobie humoru
jeszcze bardziej i postanowiłam, że poczekam przynajmniej tydzień na zrobienie
czegokolwiek. Jeżeli znajdę na komórce dużo nieodebranych połączeń, to kto wie…
Może nawet oddzwonię do Horan ‘a i spróbuję z nim jeszcze raz porozmawiać…
Super czekam na kolejny ;)
OdpowiedzUsuńCudooo...
OdpowiedzUsuńKocham <3
Czekam na kolejny rozdział :)
Swietny ;)
OdpowiedzUsuńJuz nie moge sie doczekac następnego ; D
G E N I A L N Y /Klaudia
OdpowiedzUsuńOkej, wszystko nadrobiłam mogę bez bicia komentować :D
OdpowiedzUsuńWiesz, czytam, czytam, jestem na pobudce Malika, do pokoju wchodzi tata i akurat przeczytał na głos: ''Jeżeli kurwa nie masz dobrego powodu, dla którego właśnie mnie obudziłeś, to możesz pakować swoje rzeczy, jeśli nie chcesz zginąć, zabity przez własnego przyjaciela – usłyszałem warknięcie po drugiej stronie, na które tylko głośno się zaśmiałem.''.... Jego reakcja.... ''Co ty do cholery czytasz?!'' Hahaha :P
Co do rozdziału... Nawet fajnie się czyta z perspektywy dziewczyn, ale Madeline nikt nie przebije.
Czy ja dobrze zrozumiałam? Allan jest w Londynie? Ej, niech mu się przez ''przypadek'' wymsknie, gdzie dokładnie są dziewczyny, co? O____O
Jej,jej,jej... czekam na dalszy ciąg! :D
super :) czekam na następny :*
OdpowiedzUsuńOmgg, genialnyyyyy !!!! <3
OdpowiedzUsuńCzekam na nx ! :)
@luvmyniallers
Dajel / ala
OdpowiedzUsuńŚwietne :D Czekam aż akcja bardziej się rozkręci ♥
OdpowiedzUsuńJa wiem, że ten i dwa wcześniejsze rozdziały, to tylko na razie takie wprowadzenie, ale zlituj się w końcu no! xD Te laski się tam zanudzą na śmierć... No cóż, to czekam na przełom. Domyślam się, że mam na co, co nie? ;D
OdpowiedzUsuńLuz... nie ma się o co martwić - jakoś poskładam setny raz opadającą przez twoje rozdziały szczękę.
Btw. weź jakoś wywal, tak żeby były na widoku, bilety Alana na powrót. Tak najlepiej, żeby każdy zauważył ;D
Ej przecież oni są serio jacyś tępi. xD Jakby mi tak zależało, żeby kogoś znaleźć i miała tyle kasy, to bym już to dawno zrobiła np. namierzając głupi telefon (szczególnie, że iphony da się najłatwiej), albo przynajmniej śledziła Alana, założyła podsłuch... nie wiem, coś w tym stylu. xD
Dużo imprez, mało rzygania, zajebistych wspomnień z wakacji - pozdrawia Smite :D
genialny! nie chce mi sie rozpi sywac bo jestem na fonie, przepraszam.następny rozdział skomentujr tak jak powinnam.:)
OdpowiedzUsuńGenialny rozdzialik ^^
OdpowiedzUsuńPrzeczytałam, więc pora skomentować.
OdpowiedzUsuńNiall trochę nawalił, ale pewnie postąpiłabym podobnie. Ta sytuacja w warsztacie mnie powaliła, jak spławiał tą blondynkę. A wracając, mam nadzieję, że Natalie się otrząśnie i w końcu włączy ten telefon.
Pozdrawiam i do następnego
Świetny czekam nn / Wiktoria
OdpowiedzUsuń