Sorex's POV
Siedziałam
sobie w salonie, rozwalona na kanapie, z zamkniętymi oczami i wsłuchiwałam się
w piosenkę, która właśnie leciała w radiu. Włączony telewizor również wydawał z
siebie jakieś dźwięki, aczkolwiek skutecznie je ignorowałam. Teraz najlepsze
byłoby dla mnie łóżko, ale muszę uporać się z papierami, żeby móc pojechać
jutro na wyścig. Długo zajęło nam wybicie się na sam szczyt, a teraz, kiedy w
końcu na nim jesteśmy, nie mam zamiaru tego spierdolić. Za dużo pracy włożyłam
w ten sukces.
Podniosłam się niechętnie, po czym
skierowałam swoje kroki na schody, a chwilę później do gabinetu z plakietką „Dominique Bonnet”. W dalszym ciągu nie
potrafię przestawić się na swoje nowe nazwisko, chociaż zajmuje mi to już dwa
lata. Tak, właśnie tyle siedzimy w Rio i mogłabym powiedzieć, że jest nam
dobrze, ale to cholerne ukrywanie się psuje wszystko. Teraz żałuję, że nie
zostałam na dłużej w Londynie. Mogłabym wszystko wytłumaczyć sobie z ludźmi
dookoła i… i możliwe, że mogłabym spróbować z Malikiem. Wiem, że to chore i
nigdy nie powinno się stać, ale Zayn zaintrygował mnie w jakimś stopniu, dzięki
czemu zaczęłam się nim w większym stopniu interesować. Dzień przed wyjazdem do
Ameryki powiedział mi, jakie ma co do mnie odczucia, a to nie była
najprzyjemniejsza rzecz, jaką w życiu usłyszałam. Dlatego tak zależało mu na tym, żebym nigdzie nie wyjeżdżała. Chociaż, czy aby na pewno mogłam mu ufać… Nie ważne, nie będę
wracać do wspomnień, bo stanę w miejscu.
Otworzyłam drzwi i weszłam do
pomieszczenia, utrzymanego w jasnych barwach. Podeszłam do biurka, za którym
usiadłam, od razu zaczynając grzebać we wszystkich papierach. Ostatnio dostałam
sprawę nastolatka, zamieszanego w narkotyki. Muszę doprowadzić do tego, że
wyląduje w zakładzie poprawczym, albo zawiodę się sama na sobie. To jest zbyt
łatwe, żeby przegrać, a ja przecież nigdy nie przegrywam.
~*~
Po czterech godzinach ciężkiej pracy
mogę stwierdzić, że mam wszystko starannie przygotowane. Rozciągnęłam się,
rozglądając po ciemnym już pokoju. Nawet nie zauważyłam, kiedy dookoła mnie
zdążyła zapanować noc. Ostatnio zauważyłam, że w moje życie zaczyna wkradać się
monotonia. Każdy dzień wygląda prawie tak samo, a na jakiekolwiek rozrywki nie
mam najnormalniej w świecie czasu. Chciałabym to jakoś zmienić, ale jak na
razie nie zanosi się na nic takiego. Nie po to przyjechałam do Ameryki, żeby
cały czas robić to, czego inni dookoła ode mnie wymagają, ale chciałam w końcu
zacząć żyć po swojemu. Nie podoba mi się to nawet w najmniejszym stopniu.
Podniosłam się niechętnie z
obrotowego krzesła i poszłam do swojej garderoby, żeby znaleźć w niej jakąś
piżamę. Nawet, jeśli chciałabym coś zrobić, to nie mam już na to siły.
Wypełnianie tych wszystkich papierów i planowanie tego, co chce się powiedzieć
na rozprawie jest cholernie wyczerpujące. Weszłam do łazienki, odrzucając
przygotowane ubrania na kosz z brudnym rzeczami i od razu zaczęłam się
rozbierać. Wszystkie ciuchy, które miałam na sobie wylądowały gdzieś dookoła, a
perukę położyłam na umywalce, ale nie liczył się bałagan. Przecież od czegoś
mamy gosposię. Po kilku sekundach znalazłam się w kabinie prysznicowej.
Odkręciłam kurki, uśmiechając się do siebie szeroko, kiedy tylko woda zaczęła
spływać po moim ciele.
Czasami myślę sobie, jakby to było,
gdybym miała teraz chłopaka. Czy daje mieszkałabym z dziewczynami, czy może u
niego. Albo to on wprowadziłby się do nas, chociaż w to szczerze wątpię.
Przecież nie zdradziłabym mu tajemnicy, a on nie mógłby się o niej dowiedzieć.
Chociaż, gdyby to był Zayn, to nie byłoby z tym problemu. Przecież on sam
wszystkiego się domyślił. Zastanawiam się, czy gdybym go poprosiła, to zrobiłby
mi masaż, albo coś takiego. Potrząsnęłam mocno głową, chcąc wyrzucić z niej
niechciane obrazy. Dwa lata temu zostawiłam przeszłość w Londynie i teraz nie
mogę do niej wracać, bo jest to zbyt bolesne. Rany dalej pozostają świeże, a
jego słowa obijają się o ściany mojego mózgu.
Wyszłam z kabiny, owinęłam się
ręcznikiem i stanęłam przed lusterkiem, przyglądając się sobie uważnie. Miło
jest zobaczyć się powrotem w blondzie.
Szczerze powiedziawszy zdecydowanie wolę ten kolor, chociaż rudy również nie
jest taki zły, jakby mogło się wydawać. Przebrałam się w piżamę i zabierając ze
sobą perukę, wróciłam do pokoju, od razy rzucając się na łóżko. Zmęczona całym
dniem natychmiast usnęłam.
Zayn‘s POV
Już od kilku godzin leżałem na
łóżku, wgapiając się bezsensownie w sufit i zastanawiając nad pewną blondynką,
która nie chce zostawić mnie w świętym spokoju. Nienawidzę tego, ale nigdy nie
mogę tego przerwać. Nawet, jeśli zamknę oczy, to w moim umyśle pojawiają się
jej uśmiechnięty obraz i to jest już koniec. Cholernie żałuję tego, co
powiedziałem przed wyjazdem Alex. Może gdyby nie to, zastanowiłaby się jeszcze
nad tym, czy aby na pewno chce wyjeżdżać z Anglii gdzieś na drugi koniec
świata. Kilkukrotnie próbowałem się do niej dodzwonić, ale za każdym razem
włączała się automatyczna sekretarka. Nie bolałoby tak cholernie, gdyby
którakolwiek z nich dała chociaż znać, że jeszcze żyją. A tak nie ma o nich
żadnej wiadomości od tych cholernych dwudziestu czterech miesięcy, które miną w
przyszłym tygodniu.
Stwierdzając, że takie myślenie jest
kompletnie bez sensu i tylko mnie dołuje, podniosłem się z łóżka, po czym
poszedłem do kuchni. Nie siliłem się nawet na to, żeby ubrać na siebie
jakąkolwiek koszulkę w obawie przed tym, że jakaś nowa dziwka Tomlinson ‘a może
mnie zobaczyć. Przecież nie miałem się czego wstydzić, a ona i tak nie ma u
mnie szans, dopóki mam nadzieję, że Alex jest tam gdzieś jeszcze. Czasami
chciałbym cofnąć czas, albo w jakiś magiczny sposób sprawić, że spotkamy się
całkiem przypadkiem, a ona da mi ze sobą przynajmniej porozmawiać.
Malik stop,
miałeś o niej nie myśleć, tyko zająć się czymś innym!
Wyjąłem z lodówki zimy sok
pomarańczowy i usiadłem na krześle barowym, po czym wyjrzałem przez okno.
Wolałbym, żeby w mojej dłoni znajdowała się butelka ze schłodzonym piwem, ale
nie mogę mieć alkoholu we krwi, ponieważ za trzy godziny muszę iść do pracy.
Tak, zacząłem naprawiać samochody, a razem ze mną robią to Louis i Niall,
którzy właśnie śpią sobie w swoich pokojach. Co prawda nie potrzebujemy kasy,
bo wystarczy nam jej z nielegalnych wyścigów, ale mechanika pozwala oderwać się
od niepożądanych myśli. Właśnie dlatego półtora roku temu założyliśmy własny
warsztat, który praktycznie raz w miesiącu jest odwiedzany przez policję, która
we wszystkim doszukuje się czegoś, co tak naprawdę nie istnieje.
Podniosłem się z krzesła i cały czas
dzierżąc w dłoni sok, poszedłem do salonu, od razu rozkładając się na kanapie i
włączając telewizor. Zacząłem przeskakiwać po kanałach, starając się znaleźć
coś przynajmniej interesującego, na co można popatrzeć. Oczywiście o takiej
godzinie nie ma teoretycznie nic innego, jak same pornole, ale na nie patrzeć
to ja nie będę. Aż tak zdesperowany nie jestem. W końcu udało mi się trafić na
jakiś dziecięcy kanał, gdzie właśnie leciała animowana bajka. Stwierdziłem, że
nie może być aż tak źle i zostawiłem to dziadostwo. Odstawiłem na stolik sok
oraz pilot i zacząłem patrzeć bezsensownie na ekran. Moje powieki stawały się
coraz cięższe, aż w końcu całkowicie przestałem z nimi walczyć i usnąłem.
Nareszcie…
Sorex's POV
Zmarszczyłam
nos, kiedy przez niezasłonięte okno zaczęły wpadać jasne promienie słońca, tym
samym wyrywając mnie z błogiego snu. Nie chciałam jeszcze wstawać, więc
naciągnęłam mocniej kołdrę na głowę, starając się o choć odrobinę ciemności.
Nic mi to nie dało, ale nie narzekałam, ponieważ Morfeusz postanowił jeszcze na
chwilę zabrać mnie z powrotem do swojej
idealnej krainy.
Zayn ‘s Malik POV
Obudził mnie
głośny hałas na piętrze i jasne światło, rażące mnie w oczy, które otworzyłem
trochę za szybko. Przeciągnąłem się, siadając na kanapie, po czym wstałem, od
razu łapiąc butelkę z sokiem i dopijając resztę jej zawartości. Wszedłem do
kuchni, tylko po to, żeby wyrzucić puste opakowanie i prawie biegiem poszedłem
do łazienki, żeby jak najszybciej się załatwić, bo mogłoby dojść do
nieszczęścia. Ogarnąłem się szybko i owinięty w pasie ręcznikiem wszedłem do
swojego pokoju, a z mojego gardła automatycznie wydał się głośny jęk. Półnaga
dziewczyna leżała na łóżku i uśmiechała się do mnie prowokująco, co zupełnie mi
się nie podobało.
-
To, że Tommo cię wywalił w cale nie znaczyło, że masz zmienić pokój, tylko masz
opuścić ten dom – warknąłem, jak gdyby nigdy nic podchodząc do szafy.
Zdecydowanie muszę poważnie porozmawiać z Tomlinsonem, bo jego laski
zaczynają mnie mocno denerwować. I tak długo wytrzymałem, więc nie powinien
mieć do mnie żadnych pretensji.
-
Ale Zayn, przecież możesz się jeszcze odprężyć przed pracą, a ja bardzo chętnie
ci w tym pomogę – wymruczała, zupełnie nie zrażona tonem mojej wcześniejszej
wypowiedzi i natychmiast wstała z łóżka, podchodząc do mnie i przytulając się
do moich pleców.
-
Jesteś zupełnie nie w moim typie, więc możesz już iść pomęczyć Nialla, albo
chcąc uniknąć kolejnego rozczarowania wyjść z naszego domu i nigdy więcej tutaj
nie wracać – powiedziałem, starając się nie stracić panowania nad sobą, po czym
odtrąciłem ją od siebie. Usłyszałem jej głośne przekleństwo, a chwile później
głośny trzask drzwi. Na szczęście tym razem gładko poszło.
Sorex's POV
Poniosłam
się z łóżka i wyszłam ze swojego pokoju, żeby zejść do kuchni, w której
zaczęłam łapczywie pić zimną wodę. Zapowiada się kolejny, gorący dzień w Rio de
Janeiro. O niczym innym nie marzę, jak odrobina londyńskiego deszczu na
ochłodę. Weszłam do salonu, gdzie na kanapie siedziała Charlotte i bawiła się
swoim telefonem, co chwilę odblokowując go i wyłączając. Dobrze wiedziałam, że
walczy ze sobą, żeby zadzwonić do Louisa. Boi się ich pierwszej rozmowy od
dwóch lat, a ja w cale się nie dziwię. Bądź co bądź uciekła od niego, a Tommo
jest tak cholernie nieprzewidywanym człowiekiem, że można się po nim spodziewać
dosłownie każdej, możliwej reakcji. Usiadłam obok blondynki i przyciągnęłam ją
do siebie. Ona natychmiast wtuliła się we mnie z cichym westchnieniem. Od
jakiegoś czasu już nie płakała, ale na początku było jej najtrudniej z nas
wszystkich i w cale się temu nie dziwię.
-
Zadzwonię do niego jutro – powiedziała cicho, zamykając oczy. Zaśmiałam się
cicho, przypominając sobie, że za każdym razem tak mówi, a później zupełnie o
tym zapomina. – Alex tym razem mówię poważnie. Mam dość tego ciągłego strachu o
to, co on mi powie. Może mnie zwyzywać i znienawidzić, ale ja muszę do niego
zadzwonić i w końcu dowiedzieć się, co u niego, bo zwariuję – powiedziała
poważnie, odsuwając się ode mnie i popatrzyła mi w oczy.
-
Okej, rozumiem cię bardzo dobrze i zamierzam wspierać w każdej decyzji jaką
podejmujesz – uśmiechnęłam się do niej delikatnie, podnosząc ręce w obronnym
geście. – Wiesz, że dzisiaj jedziemy na wyścig? – zapytałam, wracając do
normalnej pozycji i włączając telewizor. Nie mam zamiaru dłużej siedzieć w
ciszy, bo zaczyna się ona po woli robić dołująca.
-
Jakbym mogła zapomnieć. We trójkę nie gadacie od tygodnia o niczym innym, jak
dzisiejszy wieczór – przewróciła oczami, siadając do mnie bokiem. Uderzyłam ją
z całej siły pięścią w ramię, na co podskoczyła przestraszona. Zaczęła pocierać
obolałe miejsce po czym rzuciła się na mnie z poduszką. Biłyśmy się tak przez
chwilę.
-
Kurwa mać! – od razu zamarłyśmy, kiedy tylko usłyszałyśmy głośne przekleństwo,
pochodzące od Natalie, która wpadła do salonu i zaczęła chodzić w te i z
powrotem z wściekłością, wymalowaną na zarumienionej twarzy. Oł.. Nie jest
najlepiej. Wściekła Williams to zła Williams.
-
Co się stało? – zapytała cicho Lottie, mocniej ściskając w dłoniach poduszkę,
żeby w razie co móc się obronić. Nat odwróciła się w naszym kierunku, a jej
nozdrza powiększyły się nieznacznie.
-
Nie wyrobiłam się i dzisiaj muszę zostać w domu! – krzyknęła, zaciskając dłonie
z całej siły w pięści. Otworzyłam szeroko oczy, przyglądając się uważnie
rudzielcowi.
-
Chcesz, żebyśmy nie poszły razem z tobą? – zapytałam cicho. Co prawda chciałam
pojechać na ten wyścig, ale przyjaciółka jest ważniejsza.
-
Nie, wiem jak się na to napaliłaś, więc nie chcę, żebyś przeze mnie to straciła
– westchnęła cicho, wplatając palce we włosy i zatrzymując obie dłonie na
czubku głowy. Odchyliła się nieznacznie do tyłu, zamykając oczy. Od jakiegoś
czasu w taki sposób usiłowała się uspokoić i za każdym razem jej się udawało.
Muszę kiedyś tego spróbować.
-
Ja zostanę. Nigdy nie kręciły mnie nielegalne wyścigi, więc nie mam nic do
stracenia – zaoferowała Lottie, uśmiechając się delikatnie. Popatrzyłam na nią
wdzięcznym spojrzeniem.
-
Na pewno? – Natalie otworzyła oczy i zmierzyła uważnie wzrokiem blondynkę. Ta w
odpowiedzi pokiwała energicznie głową.
-
Poza tym w następnej rozprawie występuję przeciwko pani Dominique Bonnet, więc
nie mogę tego przegrać – dodała po chwili zastanowienia, uśmiechając się do
mnie wyzywająco. Prychnęłam pod nosem, odwracając głowę, żeby ukryć swoje
rozbawienie.
Zayn‘s POV
Wytarłem ręce w brudną szmatę, żeby
pozbyć się z nich choć odrobiny smaru. Przed chwilą skończyłem naprawiać
samochód jakiegoś bardzo wpływowego gościa w Anglii, o którym tak naprawdę
wcześniej nie słyszałem nawet słowem. Jednak nie to jest najważniejsze a fakt,
że ludzi przychodzą do nas pomimo tego, że wiedzą jak bardzo mamy namieszane w
papierach. Louisowi zdarzyło się nawet robić przegląd samochodu policyjnego.
Nie rozumiem w tym jednej rzeczy. Po co do nas przychodzą, skoro nie ufają nam
w najmniejszym stopniu? Właśnie dlatego nigdy nie zrozumiem organów państwa,
odpowiadających za bezpieczeństwo narodowe.
-
Robimy sobie przerwę na lunch? – poczułem dłoń Nialla na ramieniu.
Rozejrzałem się dookoła, w poszukiwaniu Liama i Louisa. Ten pierwszy właśnie
grzebał w skrzynce z narzędziami. Machnąłem głową na blondasa, żeby poszedł
zapytać go o to, co mnie przed chwilą, a ja sam podszedłem do Tommo, sprawnym
ruchem wyciągając go spod jakiegoś Opla, którego wcześniej u nas nie widziałem.
-
Czego? – warknął szatyn, mierząc mnie złowrogim spojrzeniem. Nienawidził, kiedy
ktoś odrywał go od pracy i właśnie dlatego chciałem zrobić to sam, osobiście.
-
Idziemy coś jeść z Horanem. Idziesz z nami? – zapytałem, uśmiechając się
szeroko. Lou przewróciła oczami, ale pokiwał twierdząco głową, po czym podniósł
się z podłogi i poszedł do umywalki, żeby opłukać ręce.
Wyszliśmy we czwórkę z warsztatu, a
Liam zamknął za nami wejście, wieszając na nim kartkę z napisem „zaraz wracam”.
Wolnym krokiem udaliśmy się do najbliższej knajpy, żeby zamówić sobie po
kebabie. Od kilku tygodni nie jedliśmy nic innego, bo najzwyczajniej w świecie
nie mieliśmy na to czasu. Okazało się, że wzięliśmy na siebie zbyt dużo napraw
i właśnie dlatego pracujemy również w soboty. Jednak ja nie narzekam.
Przynajmniej nie mam czasu, żeby myśleć o niej.
Sorex's POV
Kiedy tylko w całym mieście
zapanowała noc, a zegar w kuchni wskazał godzinę dwudziestą pierwszą, od razu
poszłam do swojej garderoby, żeby przebrać się w dżinsowe spodnie, czarną
koszulę, szarą bluzę z motywem Myszki Micky i skórzaną kurtkę. Miałam ochotę
założyć czarną czapkę, ale stwierdziłam, że to bez sensu, bo ja nie zamierzam
rezygnować z kasku. Niektórzy kretyni z Ameryki właśnie tak robią, ale to tylko
moje zdanie na ich temat, więc niech robią to, co im się żywnie podoba, bo ja
nawet za nich nie odpowiadam.
Zeszłam szybkim krokiem na dół,
gdzie ubrałam jedne z moich ulubionych butów, które zostały przyozdobione dość
sporą ilością ćwieków. Stanęłam przed lusterkiem, związując włosy w prostego,
niskiego kucyka i od razu odwróciłam się w kierunku schodów, kiedy tylko
usłyszałam, jak ktoś po nich schodzi. Okazało się, że to Madeleine, która
również była już w stu procentach gotowa. Uśmiechnęłyśmy się do siebie, po czym
ruszyłyśmy w kierunku garażu. Wszystkie nasze samochody i inne zabawki zostały
tym razem u nas. Allan nie miał nic przeciwko, a nawet zachęcał nas do tego.
Cały czas staram się rozpracować, jaki miał w tym swój ukryty cel, bo on z
zasady nie robi niczego bezinteresownie. No, chyba że dla nas, ale my zawsze
jesteśmy wyjątkiem od reguły. Z tego, co wiem nie będzie go dzisiaj na
wyścigach, bo miał coś bardzo ważnego do załatwienia w innym mieście i wróci
dopiero w przyszłym tygodniu.
Wyjechałam swoją nową Yamahą YZR-M1 z
garażu i nie czekając na Madeleine pojechałam prosto w kierunku miejsca
wyścigu. Umówiłyśmy się, że dziś to ja biorę udział w wyścigu. Nigdy nie
robiłyśmy tego razem, ale nie pytajcie mnie dlaczego. Po prostu. No, chyba że o
coś się zakładamy, ale to jest zupełnie inna sprawa. Tak, jak podejrzewałam,
Hostem bardzo szybko mnie dogoniła. Wtedy dodałam gazu i jedyne, co robiłam, to
rozglądałam się uważnie dookoła, w razie gdybyśmy minęły jakąś policję.
Już na samym początku zdążyłam
zauważyć, że w Ameryce gliniarz zdecydowanie bardziej czepiają się o nielegalne
wyścigi, niż w Europie. Może dlatego, że tutaj są one bardziej rozpowszechnione
i przychodzi na nie zdecydowanie większa ilość ludzi. Jeżeli mam wybierać
pomiędzy tymi z Anglii, a tutaj, to wybór jest bardzo prosty.
Skręciłam ostro w lewo, żeby
przejechać przez ciemną uliczkę i już po kilku sekundach znalazłam się na
miejscu. Uśmiechnęłam się do siebie szeroko, widząc jak zgromadzeni zaczynając
się nam uważnie przyglądać. Może wspominałam, a może nie, ale zdążyłyśmy wybić
się w stosunkowo krótkim czasie, co dla ludzi z innego kontynentu tutaj jest
niemalże niemożliwe. Jednak ja nigdy się nie poddaję, tak samo z resztą, jak
Madi i Natalie. Pierwsze, po kilku latach, porażki podziałały na mnie bardzo
motywująco, a kpiące spojrzenia rywali tylko zmotywowały do dalszej walki.
Nawet, jeśli nie było wyścigów, to i tak wsiadałam na motor, zaczynając krążyć
po całym Rio de Janeiro. Ścigałam się wtedy z policją. Wiem, że było to mało
odpowiedzialne z mojej strony, bo w każdym momencie mogłam popełnić jakiś błąd
i wszystko, co starałyśmy się ukryć, mógłby szlak trafić – tak gładko
powiedziawszy.
Davies zatrzymała się z boku, przy
ludziach, którzy nam zawsze kibicowali. Tak, zdołałyśmy zdobyć tutaj nasz mały
funclub. Na początku bardzo mnie to rozbawiło, a teraz mogłabym im cały czas
dziękować za to, że są z nami nawet, jeśli nie jesteśmy rodowitymi
Amerykankami. Jak już wspominałam tacy ludzie mają tutaj nie najlepiej i muszą
walczyć na każdym kroku o swoje.
Stanęłam na linii startu, opierając
się jedną nogą o asfalt. Głośna muzyka, która utrzymywała się dookoła przestała
się dla mnie liczyć, a krzyki ludzi i trąbienie samochodów jakby w sekundzie
ucichło. Szeroki uśmiech również zniknął z mojej twarzy, a jej wyraz stał się
zacięty, ostry, nieprzychylny wręcz. Zaczynałam po woli wczuwać się w
atmosferę, jaka zapanowała dookoła. Popatrzyłam przez ułamek sekundy na
wszystkie kontrolki, które informowały mnie o tym, co dzieje się w moim motorze
i dodałam gazu, nie puszczając hamulca – dokładnie tak samo, jak moi
przeciwnicy. Odczekaliśmy kilka sekund, a przed nami stanęła wysoka,
roznegliżowana blondynka na niebotycznych szpilkach. Podniosła wysoko ręce,
uśmiechając się prowokacyjnie. Odliczyła po woli do trzech i spuściła dłonie w
dół.
Nie czekając na nic więcej
wystartowałam i zaczęłam po kolei wymijać moich rywali. Jak za każdym razem
wychodzę z założenia, że najlepiej jest od razu zyskać prowadzenie, niż później
się męczyć. Obejrzałam się na chwilę za ramię, żeby zobaczyć jak daleko ode
mnie są i natychmiast wróciłam do poprzedniej pozycji, dodając jeszcze więcej
gazu. Mam zamiar wygrać ten wyścig i nic mnie przed tym nie powstrzyma.
Dzisiejsza trasa to prosta linia, biegnąca przez kilka przecznic. Nic trudnego.
Trzeba tylko wiedzieć, kiedy włączyć nitro. Tak, tutaj jest ono montowane nawet
w motorach. Jak widać Amerykanie przywiązują większą uwagę do nielegalnych
wyścigów, niż Europejczycy i to kolejny powód, że przeprowadzka w cale nie była
takim złym rozwiązaniem. Szkoda tylko, że jednym z nielicznych.
Zayn‘s POV
Wszedłem do naszego domu jako
ostatni i zamknąłem za nami drzwi, przy okazji włączając alarm. Pomimo tego, że
wszyscy w mieście nas znają, to i tak nieliczni pokusili się o to, żeby na nas
napaść. Ich strata, nie nasza. Szybkim krokiem wspiąłem się po schodach, od
razu zajmując łazienkę na piętrze. Rozebrałem się i wszedłem do kabiny
prysznicowej, a kiedy tylko ją zamknąłem od razu odkręciłem kurki z wodą. Nie
ma lepszego uczucia, niż zmycie z siebie kolejnego, prawie takiego samego dnia
pracy, jak poprzedni. Chciałbym czasami oderwać się od tej monotonii i zacząć
żyć, jak przed momentem, kiedy dziewczyny wyjechały z Anglii.
Dobrze wiem, że to wszystko, co się
stało jest tylko i wyłącznie moją winą. To ja chciałem wygrać z Hostem w każdy
możliwy sposób i to ja chciałem jako pierwszy odkryć ich tajemnicę. Chłopaki na
początku tylko mi pomagali, a potem sami się wkręcili w całą tą akcję i skończyło
się na tym, że siostra Tommo uciekła razem z nimi. Chyba potrzebuję imprezy,
żeby porządnie się nachlać. Na szczęście robimy sobie poniedziałek wolny, więc
może jutro uda nam się coś zorganizować.
genialny rozdział, nareszcie kontynuujesz! zgaduje że Allan mógł pojechać do Londynu :))
OdpowiedzUsuńO boże 2 lata później xdd niech ona odezwie sie do louisa :) niech sie spotkaja!
OdpowiedzUsuńKocham Cię normalnie! Xx uwielbiam to opowiadanie :)
OdpowiedzUsuńSuper rozdział, nie mogę się doczekać next, mi też ta sprawa z Allanem śmierdzi.
OdpowiedzUsuńZarąbisty. *.* Czekam na następny i mam nadzieję, że szybko się pojawi. :*
OdpowiedzUsuńPatrycja♥
Dzisiaj znalazłam ten blog i tak mnie wciągnął ze nie chcialam przestać czytać xd. Cudowny czekam na nexta ♥ ♥ ♥
OdpowiedzUsuńcudowny !!! duzo weny życze :)
OdpowiedzUsuń.czy mi sie wydaje czy zmieniłas bohaterów ? Zamieniłas ich.... Dlaczego ?
OdpowiedzUsuńGenialny ;)
OdpowiedzUsuńSuper <3
OdpowiedzUsuńOxokdkfkkekekf. Cudowny. Kocham bardzo bardzO bardzo !!!!! :))))
OdpowiedzUsuń@luvmyniallers
Ps. Mialam problemy z internetem, dlatego dopiero teraz komentuje :D
Swietny ;D
OdpowiedzUsuńA więc przez dwa lata Zayn nie może się odpędzić od Alex. Świetny rozdział :**
OdpowiedzUsuńUwielbiam tego bloga i twój styl pisania :) ale zdecydowanie wole Madeline POV :) czego mi zabrakło w tym rodziale. Ale i tak jest świetny :)
OdpowiedzUsuńCudowny rozdział!!!
OdpowiedzUsuńJednak jak Kitty wolę Madeline POV!!!
Weny i Pozdrowienia śle
Mia Rosa
Kocham
OdpowiedzUsuńGenialny
OdpowiedzUsuńBoski! Proszę cię! Nie każ mi tak długo czekać bo sie wykończe!
OdpowiedzUsuńPlisssska dodawaj nowy! Piszesz swietnie i jeśli nie dodasz następnego rozdziału w tym tygodniu to obiecuje I don't know who you are, I don't know what you want but I will find you and I will kill you! <3
mega dawaj szybko nowy!
OdpowiedzUsuńSuper
OdpowiedzUsuń