wtorek, 23 września 2014

Rozdział Siódmy: "Mission Impossible." (II)

            Sorex's POV

            Rozejrzałam się uważnie po pomieszczeniu, do którego właśnie trafiłyśmy. Nie powiem, żeby to był szczyt moich marzeń, jeśli chodzi o imprezę, ale nie będzie mi również przyjemnie z niej spieprzyć, żeby poważnie porozmawiać sobie z Allanem. Wydaje mi się, że Al nie za poważnie podszedł do tego, że ja chcę z nim jechać do Londynu. Może i nie powinnam tego robić, ale nie mogę się powstrzymać, żeby porozmawiać z Mlikiem twarzą w twarz. Czy dalej podtrzymuje słowa, które powiedział do mnie przed wyjazdem do Rio? Może już o nich zapomniał i chciałby ze mną to wszystko omówić. Właśnie dlatego nie mogę odeprzeć pokusy, która siedzi we mnie, w środku i ujada za każdym razem, kiedy usiłuję wmówić sobie, że to jednak zły pomysł i najrozsądniej będzie dać sobie święty spokój. Kto jednak w dwudziestym pierwszym wieku słucha swojego wewnętrznego głosu rozsądku od początku do samego końca? No właśnie ja jakoś nie bardzo.

            Wmieszałam się w tłum tańczących ludzi, podchodząc do jakiegoś chłopaka, który na sto procent był ode mnie sporo młodszy, ale zauważyłam jeszcze jedną rzecz. Błysk w jego oczach wskazywał na jedną rzecz – rozpoznał mnie już na samym wstępie. Udałam, że tego nie zauważyłam i zaczęłam tańczyć, używając przy tym coraz to bardziej wyszukanych, wulgarnych pozycji. Dobrze wiem, że ten taniec będzie jedynym, jeśli chodzi o mój dzisiejszy wieczór i właśnie dlatego nie mam zamiaru nawet przez chwilę się oszczędzać. Dziewczyny już zniknęły gdzieś w tłumie, więc nawet nie ma co się łudzić, że mnie zauważą. Punkt pierwszy misji „Dopaść Malika”, noszący tytuł „Zgubić niepotrzebnych obserwatorów”, uważam za zakończony z dużym sukcesem. Spodziewałam się, że pójdzie trochę trudniej, ale w takich sytuacjach lubię się mylić.

            Przebiegłam uważnym spojrzeniem po wszystkich ludziach, znajdujących się dookoła mnie i kiedy nie dostrzegłam żadnej znajomej twarzy, ruszyłam w kierunku wyjścia, zupełnie olewając oburzonego blondaska. Spuściłam głowę, pozwalając długim, blond włosom zakryć całą moją twarz. Nie mam zamiaru dać się złapać wrednym policjantom, którzy pilnują wyjścia. Tak, nie pomyliłam się. Karki stoją tylko na przykrywkę, a po drugiej stronie ulicy stoi kilka suk, które tylko czekają na znak od swoich popychadeł. Ślepa nie jestem, a do tego naprawdę dobry ze mnie obserwator.

            Kiedy tylko znalazłam się na zewnątrz, od razu wyciągnęłam telefon z niewielkiej torebki na łańcuchu i wykręciłam numer taryfy. Nie mam zamiaru włóczyć się po ulicach Rio de Janeiro w przykrótkiej spódnicy, która w każdym momencie może niezauważenie dla mnie podwinąć się i pokazać nieco za dużo. Pomimo tego, że policja strzeże miasta, to i tak nie czuję się w nim bezpiecznie. Gliniarze tak na dobrą sprawę nie są w stanie nic zrobić, albo po prostu nie chcą. Nie będę się mieszała w ich zawodowe sprawy, bo informacje na ten temat nie są mi do szczęścia potrzebne.

            Taksówka w końcu po mnie przyjechała, na co od razu poderwałam się z zimnego krawężnika i wsiadłam do samochodu, zajmując miejsce obok kierowcy. Takie przyzwyczajenie – po prostu lubię jeździć z przodu. Mężczyzna ruszył z miejsca zaraz po tym, jak podałam mu adres Spencera. Niech się chłopak strzeże, bo ja nie zamierzam odpuścić, a wtedy ze mną najnormalniej w świecie nie da się wygrać. Ani wytrzymać, ale to już inna sprawa, o której nie mam czasu teraz gadać.

            Całą drogę zastanawiałam się nad argumentami i muszę dumnie przyznać, że znalazło się ich całkiem sporo, jak na półgodzinną jazdę ulicami Rio. Mam nadzieję, że nie będę musiała się zbyt długo męczyć z przyjacielem, ale z nim nigdy nic nie wiadomo. Czasami denerwuje mnie to, że z posłusznego Allana, który godzi się na każdą moją zachciankę staje się wręcz Cerberem, do którego nie dochodzi żadne tłumaczenie. Zdaję sobie sprawę z tego, że brzmi to tak, jakbym była rozpieszczonym bachorkiem, ale to nie moja wina, że zawsze dostawałam to, czego zapragnęłam. Z czasem udało mi się nad tym zapanować, ale niektórych nawyków po prostu nie da się ze mnie wykorzenić, chociażby nie wiem, jak miałabym próbować. A robiłam to nie raz, nie dwa. Zdarzył  się nawet taki okres w moim życiu, że gryzłam się w język, żeby tylko nie odparować z jakąś zaczepką, ale zrezygnowałam z tego, kiedy nic nie mogłam włożyć do ust z powodu dość dużego bólu.

            Kiedy zapłaciłam taksówkarzowi i wysiadłam z samochodu, uważnie przyjrzałam się budynkowi, w którym od półtora roku mieszka mój przyjaciel. Nagle dopadły mnie wątpliwości związane z tym, co chcę za wszelką cenę zrobić. Może powinnam zrezygnować i po prostu zadzwonić tak, jak dziewczyny. Znienawidziłabym się jednak za takie posunięcie, ponieważ świadczyłoby ono o tym, że czegoś się boję, a nie mogę nawet dopuścić do siebie takiej myśli.

            Odetchnęłam głęboko, ruszając w kierunku wejścia do domu. Nie bawiłam się nawet w pukanie, bo i po co. Po prostu otworzyłam drzwi, weszłam do środka, zamknęłam za sobą przejście i skierowałam się do sypialni, gdzie najprawdopodobniej właśnie przybywa Allan. Zdjęłam szpilki, nie chcąc zrobić hałasu, kiedy tylko usłyszałam jak chłopak z kimś rozmawia. Po woli stanęłam w pół uchylonych drzwiach i zaczęłam uważnie przyglądać się temu, jak chodzi po całym pomieszczeniu. Jego twarz nie wyrażała niczego, oprócz tego, że mocno się nad czymś zastanawia. Chciałabym słyszeć, o czym rozmawia, ale n tylko potwierdził, że będzie za kilka dni i zerwał połączenie. Postanowiłam, że to najlepszy moment na to, żeby pokazać mu, że nie jest sam. Odchrząknęłam głośno, zwracając na siebie jego uwagę. Allan natychmiast odwrócił się do mnie przodem i zmierzył mnie uważnie spojrzeniem.

- Alex, co ty tu robisz o tej godzinie? – chłopak zmarszczył mocno brwi, nie spuszczając ze mnie wzroku nawet na kilka sekund. Wzruszyłam ramionami, krzyżując ręce na wysokości klatki piersiowej, po czym podeszłam do łóżka i usiadłam na nim.

- Chciałam się tylko zapytać, kiedy jedziesz do Londynu i czy kupiłeś już dla mnie bilet – rzuciłam obojętnie, przyglądając się uważnie swoim butom, jakby były ósmym cudem świata. Chociaż one właśnie nim są. Musiałam pół godziny stać w kolejce, żeby je dostać. Nie ważne.

- Czy ty nie możesz chociaż raz odpuścić? – westchnął ciężko, kręcąc z dezaprobatą głową. Co ja poradzę na to, że chcę porozmawiać z pieprzonym Malikiem, jak facet z facetem. No, prawie…

- Oczywiście, że nie. Przecież od początku znałeś odpowiedź, wiec nie rozumiem, dlaczego zadajesz tak kretyńskie pytania – przewróciłam oczyma, odchylając się do tyłu i opierając łokciami za plecami.

- Wiedziałem, że tak będzie i owszem, zamówiłem ci bilet. Tylko pamiętaj, że jedziesz tam na swoją odpowiedzialność i kiedy coś pójdzie nie tak, to mnie w to nie mieszasz – podniósł ręce na wysokość klatki piersiowej. Pokiwałam głową, podrywając się z siedzenia i szybkim krokiem skierowałam się do wyjścia. Nie sądziłam, że pójdzie mi tak łatwo, ale skoro jednak udało się bez większych komplikacji, więc mogę wrócić na imprezę. Usłyszałam za sobą donośny śmiech Spencer ‘a, ale zupełnie go zignorowałam, wychodząc na zewnątrz i dzwoniąc po taksówkę. Proszę, niech przyjedzie szybko.

            Zayn‘s POV

            Podciągnąłem się na łokciach, kiedy tylko pierwsze promienie słońca wpadły do pokoju. Tak naprawdę dzisiejszej nocy nie spałem nawet przez chwilę. Nie wiem dlaczego, ale wydaje mi się, że już niedługo wydarzy się coś, dzięki czemu każdy z nas będzie zadowolony. Przeczucie podpowiada mi również, że to mnie w udziale przypadnie największe szczęście. Nigdy wcześniej w to nie wierzyłem, ale teraz jest inaczej, ponieważ nie mogę odrzucić od siebie tej chorej myśli.

            Westchnąłem głośno, dźwigając się niechętnie z łóżka i udając się prosto do łazienki. Chyba pójdę dzisiaj wcześniej do warsztatu, żeby zająć swój cholerny umysł czymś innym. Nienawidzę momentów, w których zaczynam myśleć nad sprawami, o których powinienem zapomnieć dwa lata temu. Czemu jestem takim kretynem?!

            Po piętnastominutowym prysznicu, ubrałem się szybko w robocze ubrania i zszedłem po schodach do kuchni. Naprawdę nie mam zamiaru siedzieć dłużej bezczynnie. W salonie siedział półżywy Niall i skakał bezczynnie po kanałach. Wzruszyłem jedynie ramionami i poszedłem do kuchni, gdzie zrobiłem sobie dwie kanapki. Udałem się do samochodu, a potem podjechałem na warsztat, żeby rozpocząć kolejny dzień z naprawianiem samochodów i użeraniem się z napalonymi na nas laskami, co swoją drogą nie jest tak przyjemne, jakby mogło się wydawać.

            Sorex's POV

            Weszłam z powrotem do klubu i od razu wmieszałam się w tańczący tłum. Ludzie dookoła mnie podskakiwali, nie zawsze zgodnie z rytmem piosenki, właśnie puszczanej przez DJ ‘a. Zważając na fakt, że przyszłyśmy do dość znanego w mieście klubu, dookoła mnie nie śmierdziało potem. Owszem, alkohol i fajki czuć i to bardzo dobrze, ale są zdecydowanie mniej szkodliwe dla mojego nosa.

            Tanecznym krokiem przemieściłam się w kierunku loży, w której przebywały właśnie dziewczyny. Usiadłam między Madeleine a Natalie i wzięłam szklankę z drinkiem tej drugiej, po czym opróżniłam ją prawie do połowy. Ruda przewróciła oczami, ale nie odezwała się wiedząc, że i ta nie zwrócę na niej najmniejszej uwagi.

- Gdzie byłaś? – usłyszałam krzyk Madi przy uchu. Wzruszyłam ramionami, rozglądając się po całej sali i tańczących ludziach. Davies podniosła wysoko brew, cały czas nie spuszczając ze mnie wzroku. – A jak wyszłaś z klubu?

- Nie wychodziłam – zaprzeczyłam od razu, marszcząc brwi i udając, że nie mam zielonego pojęcia, o czym ona do mnie gada. Nie mogę jej powiedzieć, że lecę z Alem do Londynu, ponieważ – po pierwsze może mnie wyśmiać, po drugie nawrzeszczeć i zwyzywać, a po trzecie i najgorsze – może chcieć lecieć tam ze mną, a na to nie ma szans, żebym się zgodziła. Im nas mniej, tym lepiej.

- Skoro tak twierdzisz – westchnęła szatynka, znikając w tłumie. Nie podoba mi się, że tak łatwo odpuściła. To do niej zdecydowanie niepodobne i nie zdziwiłabym się, gdyby zaczęła węszyć. Może powinnam ostrzec Allana, że będzie się z nim w najbliższym czasie kontaktować, czy przypadkiem z nim nie rozmawiałam.

            To byłoby najgorsze z możliwych wyjść, którym by poszła. Przecież ona zawsze wie, kiedy nasz przyjaciel zaczyna kłamać. Z resztą… Davies zawsze wie, kiedy ktoś zaczyna przed nią ściemniać i to jest to, czego w niej najbardziej nienawidzę. Za każdym razem staje przed tobą i zaczyna patrzeć ci się prosto w oczy tym swoim wzrokiem, jakby zaraz miała prześwietlić cię od wewnątrz, że sam rezygnujesz i dla świętego spokoju mówisz prawdę; żeby tylko w końcu przestała i dała ci święty spokój.
            
            Zayn‘s POV

            Spojrzałem na zegarek, który wskazywał osiemnastą. Teoretycznie powinienem zamykać już warsztat, ale nie mam pojęcia, co mógłbym robić w domu, więc jeszcze chwilę zostanę. Chłopaki już dawno zrezygnowali z siedzenia tutaj i upewniając się, że chcę zostać sam, wyszli. Westchnąłem ciężko, odrzucając na bok klucz i podszedłem do niewielkiego stolika, na którym stała przezroczysta, plastikowa butelka, wypełniona niebieską cieczą. Chwyciłem ją i wypiłem resztkę napoju energetyzującego, po czym zgniotłem i wyrzuciłem do stojącego obok śmietnika. Rozejrzałem się uważnie po całym pomieszczeniu.

            Zostało nam sporo samochodów do naprawy. Pomijając te, stojące na zewnątrz, w środku warsztatu znajduje się ich cztery. Nie mam pojęcia, kiedy uda nam się z nimi wszystkimi rozprawić. Szczerze powiedziawszy, to chciałbym przejść się na nielegalne wyścigi, ale najnormalniej w świecie nie mam na to czasu. Zawsze, kiedy wracam wieczorem do domu jestem tak wycieńczony, że nie marzę o niczym innym, jak prysznic, kolacja i moje wygodnie łóżko. A jak wszystkim wiadomo prowadzenie, kiedy nie kontroluje się nawet odruchów własnego ciała nie jest zbyt odpowiedzialne, szczególnie gdy wskazówka na liczniki wskazuje ponad dwieście kilometrów na godzinę. Nie mam zamiaru ryzykować.

            Wyszedłem na zewnątrz, kiedy zauważyłem samochód policyjny, zatrzymujący się przed wjazdem. Zdążyłem już przyzwyczaić się do tego, że co chwilę nawiedzały nas te imitacje mężczyzn w mundurach, ale za każdym razem wkurwiało mnie to tak samo. No bo ludzie, jak można przyjeżdżać raz w tygodniu do tego samego miejsca, kiedy gdzieś w innej części Londynu ktoś może ich potrzebować?! To jest wręcz niedorzeczne. Skrzyżowałem ręce na wysokości klatki piersiowej i oparłem się jednym ramieniem o framugę bramy wjazdowej. Mam nadzieję, że uda mi się ich szybko pozbyć, bo nie mam humoru, żeby się z nimi użerać.

- Dzień dobry, policja w Londynie. Mamy pozwolenie na przeszukanie całego tego budynku – jeden z facetów uśmiechnął się do mnie tryumfująco, na co ja jedynie podniosłem wysoko brew i odsunąłem się, wpuszczając ich do środka bez większych ceregieli. Nie mamy z chłopakami nic do ukrycia, więc niech sobie szukają.

            Sam natomiast wsunąłem się pod jeden z naprawianych przeze mnie samochodów i zacząłem robić to, co wcześniej przerwałem, żeby się napić. Nie mam zamiaru patrzeć na ich zakazane mordy. Jak dla mnie oni powinni w ogóle nie istnieć. Warknąłem zirytowany pod nosem, kiedy jeden z nich trącnął mnie czubkiem buta w ramię. Niech zabiera ode mnie te giry, bo mogę mu je powyrywać.

- Czyje to miejsce pracy? – zapytał, gdy tylko popatrzyłem na niego od dołu. Zmarszczyłem brwi, przekręcając głowę we wskazanym kierunku. Nie podoba mi się to.

- Louisa – burknąłem podejrzliwie, wracając do mierzenia go wzrokiem. – Coś się stało? – zapytałem po chwili milczenia.

- Zupełnie nic. Do widzenia – powiedział gładko, po czym oboje zniknęli mi z pola widzenia. Okej, to było cholernie dziwne. 

21 komentarzy:

  1. Swietny :) pozdrawiam ; D

    OdpowiedzUsuń
  2. super czekam na next niech coś sie w końcu dzieje :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetny rozdział i śmieszny twój szantażyk.
    Czekam na kolejny
    Mia Rosa<3

    OdpowiedzUsuń
  4. Genialny ! :) czekam na nx :))) :*
    Nie moge sie doczekac az spotka Zayna !!! :))))
    @luvmyniallers

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie mogę doczekać się spotkania Alex z Zayn'em. Rozdział jak zwykle cudowny! Wyczuwam kłopoty związane z policją dla Tommo. Z niecierpliwością czekam na następny.

    OdpowiedzUsuń
  6. Świetnie ! Czekam na next! ;*

    OdpowiedzUsuń
  7. Ban bang louis jest sexi ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Talalalalalalalalaxddd

    OdpowiedzUsuń