Hostem's POV
Pierdolę ich
wszystkich i wszystko. Właśnie przykleiłam do drzwi karteczkę z napisem
„gabinet nieczynny do końca przyszłego miesiąca”. Zostało mi trzy sprawy, a
zaraz po nich półtora miesiąca opierdalania się, ile tylko wlezie. Mam ich
wszystkich dość. Począwszy na ludziach, którzy popełniają zbrodnie - przez nich
mam od chuja wafla roboty - przez ludzi, którzy są poszkodowani - jakby nie
mogli bardziej uważać na to co robią i komu ufają – a kończąc na wszystkich,
orzekających wyroki. Przecież oni sobie ze mnie najnormalniej kpią. Widziałam
nagranie z rozprawy, kiedy Lottie i Alex występowały przeciwko sobie. Dały
popalić temu półgłówkowi i dzięki temu on się zemścił na mnie dzisiejszego
pięknego poranka. Czy to moja wina, że przyjaźnię się z tymi dwiema
kretynkami?!
Weszłam do
swojego samochodu, zatrzaskując za sobą z całej siły drzwi, przez co kilku
przechodniów podskoczyło wystraszonych. Niech mnie kurwa pozwą za narażenie ich
życia! Mam dość, po prostu jestem tym wszystkim zmęczona i nie mam na nic siły.
Uderzyłam kilkukrotnie głową w kierownicę, dziękując w duchu, że nie wsadziłam
kluczyka wcześniej, bo klakson naprawdę mógłby kogoś przyprawić o zawał serca.
Roztarłam obolałe miejsce i ruszyłam do domu.
Nie rozumiem,
dlaczego my się dalej ukrywamy. Przecież nie po to uciekałyśmy z Londynu, żeby
robić coś, co byłoby naszym zajęciem bez tego. Muszę poważnie zastanowić się
nad zakończeniem mojej beznadziejnej kariery i zająć się tym, co naprawdę
kocham – nielegalnymi wyścigami. Powtórzę to po raz ostatni – nie po to
spierdalałam kilka tysięcy kilometrów, żeby teraz pracować jak wół i robić coś,
na co nie mam najmniejszej ochoty.
Jestem pewna, że
Lex, Lottie i Natalie są tego samego zdania, więc przekonanie ich w cale nie
będzie takie trudne. Jak poradzimy sobie z policjantami? To oczywiste. Zupełnie
ich zignorujemy i będziemy robić swoje. Nic u nas nie znajdą w domu, a jeśli
chodzi o sporą ilość forsy na naszych kątach… No cóż, na wszystko znajdzie się
jakieś wytłumaczenie, a w ściemnianiu najlepsza jest Stane, więc to ona zajmie
się brudną robotą.
Zaparkowałam na
podjeździe, a kiedy tylko wyszłam z samochodu natychmiast trzasnęłam za sobą
drzwiami. To jest więcej jak pewne, że której dzisiaj rozwalę. Weszłam szybkim
krokiem do wnętrza domu, od razu zdejmując z siebie żakiet i szpili oraz
odrzucając torbę gdzieś na bok. Wbiegłam po schodach do swojej garderoby, gdzie
przebrałam się w luźne ubrania. Zeszłam do salonu, siadając obok Lex i
krzyżując ręce. Ona i Allan, który jakimś cudem znalazł się w naszym domu,
obrzucili mnie natychmiast zdziwionym spojrzeniem.
- Przeprowadzamy się do Nowego Yorku i to nie po to, żeby dalej kitrać dupy na każdym kroku, tylko żeby żyć tak jak nam się podoba – warknęłam,
mierząc ścianę przede mną nienawistnym spojrzeniem. Alex natychmiast
podskoczyła i rzuciła się na moją szyję, a Al załamał ramiona.
- Nie uważasz, że to lekka przesada? Dwa lata temu mówiłaś to
samo, a wyszło jak wyszło – jęknął szatyn, przez co natychmiast popatrzyłyśmy
na niego wściekłe, na co on spiął się w sobie.
- Teraz mamy więcej czasu, bo nikt nas nie nakrył, a ja naprawdę
nie mam zamiaru tracić swojego cennego czasu na bogatych bufonów, którzy myślą,
że cały świat jest podporządkowany tylko na ich skinienie palca – mruknęłam. Allan
natychmiast westchnął cicho, po czym machnął na nas ręką i wyszedł z domu.
- Mówisz serio, czy tylko chciałaś go wkurwić? – zapytała
blondynka natychmiast się ode mnie odsuwając. Nie zawsze moim celem jest doprowadzanie przyjaciół do szewskiej pasji. Doprawdy, myślałam że akurat ona zna mnie trochę lepiej.
- Oczywiście, że mówiłam poważnie. Ja naprawdę nie mam zamiaru
dalej użerać się z nimi wszystkimi – usiadłam po turecku, włączając telewizor
na jakimś kanale z wiadomościami.
Stane miała
jednak zupełnie inny plan. Podniosła się z siedzenia i poszła na górę, żeby po
chwili wrócić z komputerem. Dobrze wiedziałam, co robi, ale nie odezwałam się
nawet słowem. Jedynie co chwilę zerkałam na wyświetlacz, oglądając domy, które
wybiera i dodaje im zakładki. Zabawę czas zacząć… Znowu.
Louis‘s POV
- Nie ma za co, zapraszamy następnym razem – podałem sobie z
jakimś kolesiem dłoń, a on sam po chwili wyjechał z warsztatu naprawionym
samochodem. Nie, nie tylko laski oddają nam swoje wozy do naprawy. Jest
naprawdę bardzo dużo chętnych, ale ostatnio większości musimy odmawiać. Nie
chcemy wyrabiać niczego ponad normę, żeby pasja nie stała się przymusem, a cały
czas pozostała przyjemnością.
- Zostało nam cztery samochody do naprawy na dziś. Tak naprawdę,
to są one tylko do skończenia i możemy wybywać z powrotem do domu – Niall
stanął obok mnie, wycierając dłonie w brudną szmatę, więc zbyt wiele mu to nie
dało.
- Po jednym na głowę – mruknąłem bardziej do siebie. Nagle mój
telefon zaczął dzwonić. Zrezygnowany wyciągnąłem go z kieszeni i odebrałem
połączenie. Wiedziałem, że to nie Madi. Allan się mylił, ona już nigdy więcej nie odezwie się do mnie nawet słowem.
~ Kupę lat,
Tomlinson – usłyszałem znajomy głos, a na mojej twarzy od razu pojawił się
lekki uśmiech. Nie spodziewałem się, że to będzie jeszcze kiedykolwiek możliwe.
~ Jak nie więcej,
Chutcherson – zaśmiałem się, a mój humor nagle się poprawił. W końcu nie
codziennie można usłyszeć starego przyjaciela, który spierdalając przed policją
nie zostawił po sobie znaku życia. Gliniarze dawno uznali go za zaginionego.
~ Słuchaj, mam
dla ciebie ciekawą informację. Z niektórych źródeł wiem, że siostra ci niedawno
uciekła – otworzyłem szeroko oczy. Tam, gdzie jest Charlotte znajduje się
również Madeleine. Mógłbym odzyskać je obie za jednym razem.
~ Jeżeli
cokolwiek wiesz, to błagam, powiedz mi coś na jej temat – powiedziałem cicho,
wychodząc na zewnątrz, żeby móc zapalić. Ukucnąłem, wyciągając fajki i
odpalając jedną.
~ Wiedzie jej się
całkiem dobrze i język też jej się wyostrzył – rozbawienie w głosie Davida było
aż nadto wyczuwalne. Ej no! Ja się tu zamartwiam, a jego to śmieszy.
~ Dav proszę cię.
Nie widziałem jej od dwóch lat. Też masz młodszą siostrę. Jak myślisz, jak ja
się teraz czuję? – warknąłem ciut za ostro, ale nie panowałem nad sobą.
~ Wpisz sobie w
wyszukiwarce Elena Adams i nie zwracaj uwagi na kolor włosów. Słaba przykrywka
– powiedział gładko, a ja dałbym sobie rękę uciąć, że właśnie wzruszył
ramionami.
~ Stary, zadzwoń
jeszcze kiedyś – powiedziałem po chwili zupełnej ciszy. Usłyszałem po raz
kolejny cichy śmiech znajomego.
~ Wyczekuj.
Hostem's POV
Siedzimy aktualnie
we cztery i zastanawiamy się, jak ma wyglądać nasz nowy dom. Oczywiście każda
ma co do tego inną wizję i próbujemy już od trzech godzin jakoś je pogodzić. Nie
powiem, za dobrze to nam to nie wychodzi, ale jesteśmy coraz bliżej kompromisu.
Owszem, cuda również czasami się zdarzają i to nawet u nas. Jestem jednak w stu
procentach pewna, że tym razem nie pójdzie nam tak łatwo. Dwa lata temu to
Allan wybierał dom, więc nie było z tym najmniejszego kłopotu, ale teraz on nie
popiera naszego pomysłu, więc nawet pewnie nie zamierza nam w niczym pomagać.
No cóż, jego strata. On i tak będzie robił to, co my mu powiemy i zamieszka
tam, gdzie my wybierzemy. W końcu od czego ma się przyjaciół?
- Jestem za tym! – usłyszałam pisk Lex, więc wróciłam wzrokiem do
komputera. Przechyliłam głowę, przyglądając się uważnie obrazkowi na ekranie
laptopa. Nie powiem, żeby mi się nie podobało, ale…
- Alex, na pewno nie uważasz, jest go trochę za dużo –
zmarszczyłam czoło, starając się skupić w myślach wszystkie argumenty za i
przeciw. Sorex nie jest prostym negocjatorem. – Nie zrozum mnie źle –
powiedziałam, zanim z jej ust zdążyło wydobyć się jakiekolwiek słowo. Po chwili
kontynuowałam. – Owszem, ja również uwielbiam pławić się w luksusach, ale bez
przesady. Myślę, że trochę mniejsza działka nam wystarczy i będziemy czuć się w
niej tak samo dobrze, jak w tej ogromnej – zakończyłam i wzięłam głęboki
oddech. Nawet nie wiem, w którym momencie go wstrzymałam.
- Nie, ja zdecydowanie potrzebuję takiej willi do pełnego
szczęścia i ty nie jesteś w stanie zmienić mojego zdania na ten temat. Wiesz jaki
to ma zajebisty garaż?! W końcu mogłybyśmy nie zostawiać Allanowi na
przetrzymanie części samochodów, dzięki czemu miałybyśmy na nie wszystkie oko i
w razie jakiegoś szybkiego wyścigu nie trzeba by było się zastanawiać, jak
dojechać na miejsce i po drodze jeszcze do Ala – Stane podniosła się z podłogi
na równe nogi i zaczęła wymachiwać rękoma na wszystkie strony. Westchnęłam
ciężko, podnosząc obie ręce w geście kapitulacji. Zdecydowanie przeciągnęła
mnie na swoją stronę tym jednym, jedynym argumentem.
- To jak, mamy się już zacząć pakować, czy jeszcze nie? – zapytała
cicho Charlotte, krzyżując ręce na wysokości klatki piersiowej. Zdążyłam
zauważyć, że jak dla niej, my we trzy działamy zdecydowanie zbyt pochopnie. Ona
wolałaby wszystko przemyśleć, żeby mieć pełną kontrolę nad daną sytuacją. My działamy
tak na dobrą sprawę impulsywnie, według tego, co akurat podpowiada nam moment.
- Lottie. Wiesz, że nie musisz się z nami przenosić. Jeśli chcesz,
to możemy podrzucić cię do Londynu, do Louisa – powiedziała cicho Natalie,
kładąc dłoń na ramieniu dziewczyny. Blondynka natychmiast pokiwała energicznie
głową, wprawiając w falowanie swoje długie, jasne włosy. Szczerze
powiedziawszy, zazdrościłam ich jej.
- Chcę z wami jechać. Nie po to wyrwałam się z Anglii, żeby teraz
stchórzyć i po prostu zrezygnować z życia, jakie mi pokazałyście. Pomimo tego,
że cały czas pracowałyśmy, to i tak zaczęło się coś w nim dziać. No i chciałam
spróbować czegoś jeszcze innego, niż do tej pory – powiedziała niepewnie
Tomlinson, zamykając nam wszystkim buzie. Po dłuższym przemyśleniu… Miała
rację. Po coś zgodziła się z nami jechać.
- W takim razie Lex kupujesz dom, a potem idziemy na imprezę, jako
my. Te prawdziwe - uśmiechnęłam się do siebie tym specjalnym, wrednym uśmiechem.
Niech słoneczne Rio de Janeiro i cała Brazylia zapamiętają nas na zawsze.
Louis‘s
POV
Jakieś pięć minut
temu skończyłem brać prysznic, więc aktualnie mam na sobie same bokserki i
jakieś sportowe spodenki, które służą mi jako dół od piżamy. Nie chce mi się dzisiaj
dosłownie nic robić. Właśnie dlatego udałem się prosto do lodówki, z której
wyjąłem puszkę swojego ulubionego piwa i poszedłem z nim do salonu, gdzie
rozwaliłem się na kanapie. Chwyciłem pilota, leżącego na szczęście obok mnie i
włączyłem telewizor, zaczynając szukać jakiegoś meczu, wartego mojej uwagi. Już
za niedługo zaczynają się Mistrzostwa Świata, więc i tak nie mogę liczyć na nic
lepszego, niż powtórka. Cholerny świat.
Zatrzymałem się
na kanale, gdzie pokazywali tegoroczny finał Ligi Mistrzów i otworzyłem puszkę,
od razu pociągając z niej spory łyk. Właśnie tego było mi potrzeba. Chociaż
chwili spokoju i całkowitego wytchnienia. Nie mam zamiaru przepracować całego
życia, tak jak robią to co poniektórzy. Z nielegalnych wyścigów, na które
oczywiście w dalszym ciągu uczęszczamy i warsztatu mamy wystarczająco dużo
forsy na to, żeby żyć tak, jak nam się żywnie podoba. Równie dobrze moglibyśmy
skończyć naszą działalność, ale dwa lata, to zdecydowanie zbyt krótki okres
czasu, żeby zapomnieć. Szczególnie teraz, kiedy te wredne zołzy postanowiły dać
jakikolwiek znak, że żyją. Jak tak teraz na to patrzę, to powinny siedzieć
cicho. Już zaczynaliśmy normalnie funkcjonować, ale te trzy laski jak zawsze
musiały wszystko zepsuć. Nie obwiniam Charlotte, bo po pierwsze to moja
siostra, a po drugie to moja młodsza siostra.
Teraz żałuję, że
pozwoliłem Zaynowi ścigać się z Hostem. Zdecydowanie łatwiej byłoby, gdybyśmy
nigdy nie stanęli na ich drodze. Przecież taj naprawdę sami prosiliśmy się o
to, żeby nam w sprawach namieszały. I teraz utknęliśmy w tak zwanej czarnej
dupie. Niall chodzi przygnębiony, bo opierdolił Mygale i ta obiecała, że więcej
do niego nie zadzwoni. Co prawda Liam zdołał zidentyfikować miejsce, z którego dzwoniła,
ale jakaś cholerna puszcza na obrzeżach Rio to raczej nie jest ich dom. Zayn
nie ma humoru, ponieważ Sorex go totalnie olała i nie zanosi się na to, żeby
chciała się do niego odezwać. A ja… To już w ogóle szkoda gadać. Za jednym
zamachem udało mi się zniechęcić ich dwie. Jest zajebiście, jak cholera. Kurwa.
Hostem's POV
Weszłam do
garderoby i zaczęłam ją uważnie przeszukiwać. Nie wiem, co mogłabym na siebie
założyć i po raz pierwszy w życiu mam taki problem. Już wiem, jak czuje się w
takich momentach Alex i szczerze powiedziawszy nie widzę w tym nic zabawnego. W
końcu jednak założyłam na siebie czarną, mocno pomarszczoną sukienkę i tego
samego koloru, cholernie wysokie szpilki. Pewnie po dziesięciu minutach zaczną
mnie stopy boleć tak, że nie będę w stanie się poruszać, ale czego nie robi
się, żeby cię zapamiętali. No właśnie…
Wyszłam do
swojego pokoju, gdzie stanęłam przed lusterkiem i zaczęłam układać sobie włosy.
W końcu i tak skończyło się na tym, że zostawiłam je w świętym spokoju, wolno spływające
po moich ramionach. Nienawidzę ich za to, że tak naprawdę nie da się nic z nimi
zrobić. Chociaż uwielbiam w nich to, że nie trzeba nic specjalnego, żeby rano
były dobrze ułożone. Dwa w jednym.
Zeszłam na dół,
wkładając sobie do niewielkiej torebki telefon i portfel. Nigdy nic nie
wiadomo, ale jestem na sto procent pewna, że dziewczyny upiją się jak jakieś
małolaty i nie dadzą rady wrócić samodzielnie do domu. Przecież jeśli dowleką
się do taksówki, to będzie cud nad cudy, jeszcze lepszy niż ten z wybieraniem
domu.
- Ja nie prowadzę – rzuciłam od razu, kiedy tylko znalazłam się w
największym pomieszczeniu całego domu. Dziewczyny popatrzyły na mnie, jak na
jakąś kretynkę. Wzruszyłam ramionami, domyślając się, że już zamówiły naszą
ukochaną „karocę”. Nie ma to, jak mieć domyślne przyjaciółki.
Wyszłyśmy przed
dom, kiedy tylko dało się stamtąd usłyszeć trąbienie samochodu i od razu
wpakowałyśmy się do żółtego pojazdu. Droga na miejsce nie zajęła nam więcej,
niż dziesięć minut. To aż dziwne, że samochodów było tak mało na drodze, ale
ja jakoś nie narzekam. Weszłyśmy do środka. Zabawę czas zacząć.
Louis‘s POV
Wyjrzałem przez
okno, za którym tak naprawdę nic już nie było widać. Zmarszczyłem brwi,
przypominając sobie, że miałem sprawdzić jakąś Elenę Adams, o której nigdy
wcześniej nie słyszałem. Postanowiłem jednak zaufać staremu przyjacielowi i
poszedłem do swojego pokoju po laptopa. Wpisałem hasło w wyszukiwarce i
zacząłem przeglądać zdjęcia. Z każdym następnym obrazkiem moje oczy otwierały
się coraz szerzej. O kurwa jego mać.
_____________
Ale się cieszę, że dodałaś dzisiaj rozdział..cóż dodać, świetny jak zawsze! Czekam z niecierpliwością na następny, pozdrawiam, Daria :*
OdpowiedzUsuńSwietny ;) pozdrawiam :D
OdpowiedzUsuńgenialny! Zresztą jak zawsze <3
OdpowiedzUsuńUwielbiam tego bloga! Xx A.
OdpowiedzUsuńCudny rozdział. Czekam na next!
OdpowiedzUsuńOooooo ale zajebiscie :) czekam aż się spotkają :D ogółem genialnie i czekam na next XD
OdpowiedzUsuńCudowny
OdpowiedzUsuńnoo może Lou nie bd miał teraz problemu rozpoznać swojej siostry haha , czekam z niecierpliwością na next ;))
OdpowiedzUsuńJeju cudowny rozdział ♥♥ masz talent dziewczyno, tylko pozazdrościć ;)) z niecierpliwością czekam na następny ♡
OdpowiedzUsuń// Werczi
Do you suffer from KIDNEY DISEASE? Do you know
OdpowiedzUsuńthat, according to latest researches, DIALYSIS IS NOT NECESSARY?
A friend of mine got off dialysis (stage 5 CKD)
and healed his kidney. Take a look: https://www.facebook.com/angelique.dubois.3150/posts/1412669305622411
Also visit my web-site - find more information
Nemckjdnnnfkdk. Nareszcierr!!! *.* uwielbiam perspektywe Mad i Lou!! <3 czekam na n rozdzial. Plzzz laskii dajecie te komentarze plisa! :)))) :*
OdpowiedzUsuń@luvmyniallers
Zmniejsz limit, bo to chyba niewykonalne w naszym wydaniu.
OdpowiedzUsuńRozdział cudowny pisz dalej i nie zrażaj się do nas .
Kocham twoje opowiadanie.
Pozdrawiam.
Dziękuje! Cudowny! Przepraszam ze tak późno ale jakoś nie miałam czasu ;/
OdpowiedzUsuńJeszcze raz bardzo dziekuje i czekam na next'a! / Kicia ❤️ (Tym razem z serduszkiem, a co mi tam!)
Uwielbiam czytać to ff <3 szczególnie z perspektywy Madeline :) uwielbiam jej charakter i podejście do wszysttkiego :) a ogólnie rozdział genialny :) z tym limitem ... Wiele osób czyta twojego bloga i nie komentuje. Więc to że zrobisz limit nie będzie znaczyć że zwiększy ci się liczba czytelników :) Może jakiś hasztag na twitterze ? Instagramie ? ;)
OdpowiedzUsuńJestem leniwa, więc napisze tylko, że przeczytałam i mi się podobało, nawet bardzo.
OdpowiedzUsuńŚwietny dodawej następny bo nie moge się doczekać xx
OdpowiedzUsuńLiczy sie jak ja dodam te 5komentarzy?
OdpowiedzUsuńŚwietny czekam na next
OdpowiedzUsuńSupeeer dawaj następny
OdpowiedzUsuńJuż jest 20 *.*
OdpowiedzUsuńTermin był na wczoraj xd
Usuń;)
OdpowiedzUsuń