Leżałem
sobie na pryczy w swojej celi, kiedy nagle pojawił się w niej ochroniarz
więzienny i kazał mi z niej wyjść. Zrozumiałem od razu, o co mu chodzi. Alex
udało mnie się stąd wyciągnąć i będę jej za to wdzięczny do końca życia.
Nienawidzę więzienia, odkąd przebywałem w nim po raz ostatni kilka lat temu i
robiłem wszystko, żeby nie musieć do niego wracać. To nie były moje dragi i mam
nadzieję, że blondyna… teraz ruda, pomoże mi to udowodnić przed wszystkimi.
Przebrałem
się szybko w swoje ubrania i cały czas prowadzony przez jakiegoś gostka,
wyszedłem na zewnątrz. Kiedy tylko znalazłem się poza murami tego cholernego
budynku, musiałem na chwilę stanąć w miejscu, żeby przyzwyczaić oczy do światła
słonecznego. Po kilku sekundach znów mogłem normalnie funkcjonować. Wsiadłem do
radiowozu, który miał mnie odwieźć prosto do domu. Nie mogę się doczekać
momentu, w którym znajdę się na swoim łóżku i w końcu porządnie wyśpię.
Alex
wytłumaczyła mi, że chłopaki nie wiedzą, że ona tutaj jest i nie wiedzą
również, kim tak naprawdę jest. Prosiła, żebym na razie jeszcze im nie mówił,
bo im mniej osób o niej wie, tym lepiej dla nas i wyciągnięcia mnie z tego
całego bagna. Postanowiłem jej zaufać. Najwyższa pora odzyskać dziewczyny i
zamierzam wprowadzić ten plan w życie już dzisiaj, kiedy tylko pojawi się w
naszym domu, żeby ustalić ze mną kilka, jak to ona ujęła, bardzo ważnych spraw
organizacyjnych. Muszę jedynie wymyślić, jak ją podejść, żeby dowiedzieć się
jak najwięcej. Nie będzie to łatwe, aczkolwiek kto nie lubi wyzwań?
Wszedłem
wolnym krokiem do domu, od razu kierując się do salonu. Po ciszy, jaka panowała
w całym budynku, domyśliłem się, że chłopaki są w pracy. Mnie na razie nie
wolno opuszczać domu, więc mogę zapomnieć o naprawianiu samochodu na najbliższy
czas, a jeśli Lex nie uda się wyciągnąć mnie z więzienia – na kilka lat. Dalej
nie mogę znieść myśli, że ktoś chce mnie wrobić w dragi. I jeżeli tylko znajdę
tą osobę, to osobiście wykąpię ją w kwasie.
Sorex's POV
Od
rana siedzę w swoim pokoju i staram się przygotować wszystko do pierwszego
procesu Louisa, który będzie miał miejsce za sześć dni. Nie mam za dużo czasu,
ale postaram się, żeby rozprawa została odroczona. Jest mi cholernie trudno
przerzucić się z oskarżania na bronienie ludzi, ale pocieszam się tym, że to
jedna z ostatnich spraw i wreszcie będziemy żyły po swojemu. Mam taką nadzieję
i zrobię wszystko w tym kierunku.
Warknęłam
pod nosem, wplątując palce we włosy i zaczęłam ciągnąc za nie mocno, opierając
przy okazji łokcie o biurko. Utknęłam w miejscu i nie mam pojęcia, co powinnam
zrobić. Przecież mam już wystarczająco dużo materiałów na jedną rozprawę, ale
co będzie, jeśli sędzia jej nie odroczy? Do kurwy. Nie mogę tego przegrać. Muszę
uratować dupę Tomlinsona dla Madeleine. Ona nie przeżyje, jeśli wsadzą go do
paki, a znając podejście do niego, zrobią to na bardzo długo.
Teraz
żałuję, że nie zabrałam ze sobą przynajmniej Natalie. Jednak Lottie nie mogła
zostać sama w Rio, bo dostałaby bzika i najprawdopodobniej przyleciała do nas w
tempie natychmiastowym. To wszystko jest takie pojebane. W tym momencie
chciałabym zamknąć się w swoim pokoju, wtulić w poduszkę i już nigdy nie
wychodzić ze swojej izolatki. Nie mogę się poddać, bo to nie w moim stylu.
Muszę zapalić. Natychmiast.
Zaczęłam
przeszukiwać wszystkie swoje bagaże, ale to nic nie dało. Nie zabrałam ze sobą
nawet jednego papierosa. Westchnęłam zirytowana swoją bezmyślnością. Dało się
przewidzieć, że będę potrzebować nikotyny, żeby zapanować nad swoimi myślami,
których mam teraz wręcz w nadmiarze. Związałam szybko włosy w niechlujnego
kona, ubrałam się w pierwsze lepsze ubrania i narzuciłam na ramiona skórzaną
kurtkę, od razu ją zasuwając. Zawiązałam mocno czarne trampki, po czym
wsadziłam sznurówki do butów. Szybkim krokiem zbiegłam po schodach. Allana nie
było w domu, więc zamknęłam wejście na klucz, który mi dziś rano zostawił i
weszłam do garażu, szukając jakiegoś motoru. Może pogoda nie zapowiada się
dzisiaj najlepiej i wygląda na to, że będzie padać, ale nie jestem w stanie
odmówić sobie tej przyjemności.
Brama
zamknęła się za mną automatycznie, a ja wyjechałam na tak dobrze znane mi,
londyńskie ulice. Szczerze powiedziawszy niewiele zmieniło się tutaj przez
ostatni czas. Jedynie przybyło sklepów i ludzi – a przynajmniej tak mi się
wydaje. Stanęłam na czerwonym świetle i z przyzwyczajenia rozejrzałam się po
osobach, stojących dookoła mnie. Otworzyłam szeroko oczy, kiedy zauważyłam
niebieskookiego blondyna za kółkiem Porsche. Niall podpierał jedną dłonią głowę
i czekał na zmianę świateł. Już na pierwszy rzut oka można było zauważyć, że
się niecierpliwi. Stukał znudzony palcami w kierownicę i przygryzał nerwowo
wargę. Śmiać mi się z niego chciało, ale jednocześnie byłam trochę zdenerwowana
tym, że mnie rozpozna. Co prawda powiedziałam Louisowi, żeby nie mówił, że
przyjechałam do Wielkiej Brytanii, ale muszę zobaczyć się z Zaynem, więc
jeśli Horan mnie pozna, to chyba nic się nie stanie. Chyba.
Chłopak,
jakby wyczuwając, że ktoś mu się przygląda, odwrócił się, patrząc prosto na
mnie. Pomachałam mu automatycznie i nie czekając na jego reakcję, ruszyłam
przed siebie, zaraz po tym, jak zmienił się kolor sygnalizacji świetlnej.
Jedynie w tylnym lusterku mogłam zobaczyć jego mocno zdziwiony wyraz twarzy.
Uwielbiam dezorientować ludzi.
Hostem's POV
Wolnym
krokiem przemieszczałam się po ulicach Nowego Yorku i szukałam ciekawego
miejsca, w którym mogłabym poszukać jakichś ubrań. W końcu mnie też się coś od
życia należy i nic się nie stanie, jak wydam trochę moich, bądź co bądź,
uczciwie zarobionych pieniędzy.
Odwróciłam
się od tyłu, czując na sobie czyjeś intensywne spojrzenie. Zaczęłam
przeszukiwać wzrokiem tłum ludzi, chowając głębiej ręce do kieszeni spodni. Nie
przebierałam się dzisiaj za Anabelle. Ludzie w Ameryce i tak nie wiedzą praktycznie nic
na temat naszego życia na innym kontynencie, więc możemy podchodzić do tego
bardziej pobłażliwie. Oczywiście nie przesadzając.
Gdy
nie zauważyłam u żadnego z przechodniów dziwnego zachowania, po prostu weszłam
do pierwszego lepszego sklepu. Chyba jestem za bardzo przewrażliwiona i
zestresowana, bo zaczynam mieć obawy przed wszystkim, co mnie otacza. Dziś wieczorem jest wyścig, na który mam
zamiar się wybrać. Odmiennością będzie to, że usiądę za kółkiem samochodu, a
nie kierownicą motocykla. Zawsze to będzie jakieś odstępstwo od codzienności.
Mam nadzieję, że nie spotkam tam nikogo znajomego, kto mógłby nieźle namieszać.
Sorex's POV
Zatrzymałam
się na parkingu przed supermarketem i od razu do niego weszłam. Zdjęłam kask, a
idąc trzymałam go w jednej dłoni. Weszłam do sklepu z papierosami i wreszcie
kupiłam sobie to, po co tutaj przyjechałam. Jeszcze chwila i kogoś rozstrzelam.
Szybkim krokiem wyszłam z powrotem na zewnątrz. Usiadłam na ławce. Wyjęłam
jedną fajkę, po czym wsadziłam ją między wargi, odpaliłam i mocno zaciągnęłam
się nikotyną. Zaczęłam przyglądać się twarzom przechodniów. Nie kojarzyłam
żadnej z nich. Trochę szkoda, że nie pojawiła się tutaj żadna nasza stara
znajoma, tudzież znajomy. Mogłabym sprawdzić, czy chcą nas znać, czy może
raczej nie mają zamiaru mieć z nami nic wspólnego. W sumie, to mocno bym się
zdziwiła. W końcu nie raz słyszałam, że powinnyśmy trochę wyluzować i wybrać
się z nimi na jakąś imprezę. Dowiedzieli się, że bywałyśmy na nich częściej, niż
mogłoby im się wydawać.
Nagle
przed oczami przemknęły mi czarne włosy, których akurat nie chciałam widzieć.
Mam pomóc Louisowi i porozmawiać z Malikiem, owszem – właśnie po to
przyleciałam z powrotem do Londynu, ale nie jestem gotowa jeszcze na to drugie.
Nie mam pojęcia, co mogłabym powiedzieć, jak zacząć rozmowę i od czego
przepraszać. Poza tym on równie dobrze może mnie wyśmiać i zostawić bez
niczego. Nie chcę tego i zapobiegnę temu.
Zgniotłam
resztę fajki, po czym wyrzuciłam ją przed siebie, nie zważając na to, że zaśmiecam
okolicę. No bez przesady, przecież nigdy tego nie robiłam. Podeszłam do motocyklu,
założyłam kask na głowę i usiadłam na mojej maszynie. Chłopak odwrócił się w
moją stronę, a ja teraz już miałam pewność, że to on. Pomachałam mu, wiedząc,
że mnie nie rozpozna. Jak ja uwielbiam doprowadzać ludzi do nadwyrężania
umysłów. Zmrużył oczy, by po chwili otworzyć je szeroko i wpatrywać się we mnie
z niemym pytaniem na twarzy. Chyba jednak znów nie doceniłam jego mózgu. Pokiwałam głową, po czym odjechałam. Zrobiło się
tam zdecydowanie za tłoczno.
Zayn‘s
POV
Stałem
w miejscu i z niedowierzaniem wpatrywałem się w miejsce, gdzie przed chwilą
zauważyłem tak dobrze znany mi motocykl. Czy to możliwe, żeby Lex pojawiła się
w Wielkiej Brytanii i ja miałbym nic o tym nie wiedzieć? Może wszystkie
dziewczyny wróciły na stare śmieci. Dlaczego nie przyszła od razu do mnie. No,
bo skoro już jeździ, to musi być tutaj przynajmniej od kilku godzin. Może nie
chcą nas widzieć. Albo po prostu mi się przywidziało. Chociaż pokiwała
twierdząco głową. Zdecydowanie powinienem wybrać się do jakiegoś psychiatry.
Ewidentnie mam złudzenia i nie podoba mi się to.
Potrząsnąłem
głową, chcąc wybudzić się z transu. Nie mam zamiaru zwrócić na siebie
niepotrzebnej uwagi. Obiło mi się o uszy, że warunkowo wypuścili Louisa z
więzienia, więc pewnie siedzi teraz w domu. Allan dzwonił do Nialla, a ten
opowiedział mi o wszystkim, co Tommo wolno, a czego nie. Mam nadzieję, że ta
cała prawniczka, którą ze sobą przywiózł, sprawdzi się pod każdym względem,
jakim ją chwalił. Jej nazwisko obiło mi się o uszy, ale po sprawdzeniu jej
dowiedziałem się, że na co dzień oskarża ludzi. Nie spodobało mi się to, ale
cóż mogę zrobić. Skoro chłopaki ufają jakiejś lasce w stu procentach, to
znaczy, że jest tego warta, a ja tak na dobrą sprawę nie mam nic do gadania.
Deprymujące, aczkolwiek prawdziwe do bólu kości.
Hostem's POV
Rozejrzałam
się uważnie po miejscu, w którym się znalazłam. Jedna z najbardziej
zapuszczonych dzielnic w Nowym Yorku nawet w najmniejszym stopniu nie
przypominała rozświetlonych kolorowymi neonami Manhattanu. Budynki, skąpane w
ciemnościach wyglądały wręcz odstraszająco. Wzdrygnęłam się, widząc szczura,
biegnącego samym środkiem ulicy. Efekt pewnie nie byłby tak dobry, gdyby nie
lampy, które w większości były przepalone. Niektóre migały, jak w prawdziwych
horrorach. Ruszyłam przed siebie, chcąc dotrzeć na główne miejsce wyścigu.
Trasę już dawno mam zapisaną w pamięci nawigacji, więc nie będę musiała
wysiadać z samochodu. Tym lepiej dla mnie, bo nie mam zamiaru na potyczki
słowne z innymi uczestnikami. Przyjechałam tutaj tylko po to, żeby wygrać,
zebrać kasę i spierdolić z powrotem do Rio de Janeiro. Muszę załatwić jeszcze
kilka spraw w Brazylii i wtedy wylecimy do Stanów Zjednoczonych. Coś pięknego,
a nie drogo.
Ustawiłam
się na starcie. Zmrużyłam oczy, chcąc uniknąć ich bliższego spotkania z
przenośnymi kulami dyskotekowymi. Muzyka dudniła mi w uszach, a ja poczułam
się, jakbym była w zupełnie innym świecie, niż kilometr wcześniej. To właśnie
tutaj wszystko się zacznie i skończy. Moim zwycięstwem – jestem tego pewna. To
nie pycha, tylko pewność siebie, która jest potrzebna w „wymiarze” nielegalnych
wyścigów. Jeżeli ktokolwiek, chce tutaj cokolwiek osiągnąć, to musi ją
bezsprzecznie posiadać.
Rozejrzałam
się po widzach. Nikogo nie znam i jak na razie nie zamierzam poznawać. Po co mi
to? Wolę mieć wrogów niż przyjaciół. Przynajmniej życie staję się wtedy
ciekawsze, ponieważ musisz bronić się przed większą ilością osób. Moje
podejście do tego wszystkiego jest pojebane, zdaję sobie z tego sprawę, ale nie
zmienię tego. Po prostu nie potrafię.
Rozejrzałam
się po moich przeciwnikach i… O kurwa. Czy oni będą prześladować mnie już do
końca życia?! Szczerze powiedziawszy wolałabym, żeby za tym kółkiem siedział
jebany Tomlinson. Przed nim łatwiej byłoby mi się wymigać od zbędnych
odpowiedzi, ale z Liamem nie mam szans. Podejrzewam, że właśnie o jego
obecności chciała mnie poinformować Lex, kiedy usiłowała się do mnie dodzwonić
w każdy możliwy sposób. Tak to jest, jak się olewa telefon i chce uwolnić od
wszystkiego na jeden dzień. Porażka. Nigdy więcej tego nie zrobię, bo wszystko
kończy się właśnie w taki sposób.
Świetny rozdział...Kocham to opowiadanie i takie inne bzdury na powitanie...
OdpowiedzUsuńA tak naprawdę rozdział świetny...<3
Ohh ohh pierwsza biczys hah ;>
OdpowiedzUsuńA wracając do tematu. Super rozdział ;)
A jednak 2 ;)
OdpowiedzUsuńSuuuper jestem ciekawa jak to wszystko potoczy sie dalej :-)
OdpowiedzUsuńŚwietny *.*
OdpowiedzUsuńBoskie:)
OdpowiedzUsuńSuper czekam na nexta :)
OdpowiedzUsuńKolejny świetny <3
OdpowiedzUsuńKocham
OdpowiedzUsuńTo
OdpowiedzUsuńOpowiadanue
OdpowiedzUsuńNie moge
OdpowiedzUsuńSię doczekać
OdpowiedzUsuńNastępnego
OdpowiedzUsuńDodaj
OdpowiedzUsuńSzybko
OdpowiedzUsuńBo nie wytrzymam
OdpowiedzUsuńTak w ogóle to śwuetny rozdział
OdpowiedzUsuńJeszcze 1
OdpowiedzUsuńIii 20
OdpowiedzUsuńZajebisty! *>* dawaj następny :*
OdpowiedzUsuńmega czekam na next !!
OdpowiedzUsuń