wtorek, 2 września 2014

Rozdział Piąty: "Nie, ja w cale nie tęsknię." (II)

            Sorex's POV

            Leżałam na łóżku w swoim pokoju i bezsensownie wgapiałam się w biały sufit. Gdzieś koło mojej głowy znajdowała się otwarta w połowie książka, którą usiłowałam czytać, ale i tak nic nie rozumiałam. Przyłapałam się również na tym, że jedno zdanie czytałam kilkukrotnie, a i tak nic z tego nie zostawało mi w głowie. Zrezygnowałam więc, po wielu, nieudanych próbach zrozumienia tego, co właśnie robię.

            Zamknęłam oczy, przywołując w umyśle obraz mężczyzny, który został dzisiaj skazany na więzienie. Po raz pierwszy w życiu aż tak komuś współczułam. Szczerze powiedziawszy, to niedawno uświadomiłam sobie, że on tak naprawdę nie zasługiwał na żadną karę, a Lottie miała stu procentową rację. Nawet moja klientka zdążyła to zauważyć. Podniosłam się do siadu z cichym westchnieniem i wyjrzałam za okno, gdzie nie dało się zupełnie nic zobaczyć. Na całej dzielnicy mieliśmy spięcie i żadna lampa się nie świeci.

            Z tego, co słyszałam, to zarówno Natalie, jak i Madeleine z Charlotte próbowały porozmawiać z chłopakami, ale sądząc po ich wisielczych humorach, to nie za bardzo im się to udało. Może czas na mnie, żeby zadzwonić do Londynu i pomęczyć trochę Malika? Zdecydowanie za dużo miał spokoju. Pewnie przeleciał już nie jedną dziwkę od momentu, w którym my wyleciałyśmy z Wielkiej Brytanii i przydałoby się go za to mocno zjechać.

            Wstałam z łóżka, po czym podeszłam do szafy i wygrzebałam z niej pierwsze lepsze ubrania, w których nikt mnie nie rozpozna, a nie będę musiała zakładać
peruki, której wręcz nienawidzę, a włosów przefarbować sobie nie dam. Nie mam zamiaru nigdzie teraz jechać na motorze, bo jest zdecydowanie za późno na takie uprzykrzanie sobie życia. To, że zadzwonię z Rio nie znaczy, że od razu nas znajdą.

            Zeszłam po cichu ze schodów i wyszłam z domu, zamykając za sobą od razu drzwi, po czym skierowałam się do centrum miasta. Nie mamy od nas do niego daleko, tylko jakieś piętnaście minut drogi spacerem, a takowy właśnie mi się przyda.

            Po wcześniej wspomnianym przeze mnie czasie, byłam już na miejscu. Odnalazłam wzrokiem jedną z pustych ławek, które w dzień nie mogą opędzić się od zmęczonych przechodniów i usiadłam na niej po turecku, ówcześnie zrzucając ze stóp japonki. Wygrzebałam z torebki telefon, po czym odrzuciłam ją na bok. Znalazłam w kontaktach numer do Zayn ‘a. Teraz przyszedł czas na wątpliwości, które trzymały się mnie przez całą drogę do tego miejsca.

            Może lepiej dać sobie na wstrzymanie i zaoferować Malikowi tym samym święty spokój. Przecież on może nie chcieć ze mną rozmawiać, a ja nie mam zamiaru chodzić po całym mieszkaniu jak duch, jak to było w przypadku dziewczyn. Chociaż z drugiej strony… Przecież istnieje spore prawdopodobieństwo, że chłopak czeka na jakikolwiek sygnał ode mnie, że jeszcze żyję i nie mam zamiaru w najbliższym czasie umierać. No, ale sądząc po ostatnich słowach, jakie od niego usłyszałam, to on raczej nie chce mnie znać.

            Zablokowałam telefon i schowałam go z powrotem do torebki. Jeszcze nie teraz. To nie jest odpowiedni moment na wracanie do tego, co było. Dwa lata, to zdecydowanie zbyt krótki okres czasu, jaki mogłam dać sobie i jemu na jakiekolwiek przemyślenia, więc jeszcze poczekam. Nie chcę się zawieść.

            Zayn‘s POV

            Nachyliłem się nad umywalką w swojej łazience i kilkukrotnie ochlapałem twarz zimną wodą, żeby spróbować się jakoś rozbudzić. Po tym, jak Niall miał wypadek i odtransportowaliśmy go do Allana na warsztat, poszliśmy z Louisem na imprezę, bo blondas nie miał na to najmniejszej ochoty. Nie rozumiem go tak swoją drogą. Na jego miejscu najebałbym się w trzy dupy, żeby chociaż przez chwilę nie myśleć o tym, jakim jestem kretynem.

            Ale zostawiając Horana w świętym spokoju. Pomimo tego, że impreza była dwa dni temu, to kac dalej mnie trzyma. Ciekawy jestem, jak tam z Tomlinsonem, bo szczerze mówiąc, jeśli lepie, to własnoręcznie go zabiję. Podniosłem głowę i przejechałem dłońmi po, w dalszym ciągu, zaspanej twarzy. Jakby tego było mało, to pewnie będę musiał użerać się z laską od Opla, bo przecież jakby mogło być inaczej. Jedno mogę jej obiecać. Jeśli zacznie mnie podrywać – wywalę ją za drzwi.

            Nie zwracając uwagi na fakt, że jestem w samych bokserkach, zszedłem do kuchni, gdzie od razu wyjąłem z lodówki butelkę wody niegazowanej i wciągnąłem na raz pół butelki. Odwróciłem się niechętnie w kierunku stołu, słysząc głośne odchrząknięcie. Otworzyłem szeroko oczy, widząc półnagą blondynkę, siedzącą na jednym z krzeseł.

- Cześć przystojniaku – mrugnęła do mnie kokieteryjnie, a ja od razu zacząłem cofać się w kierunku wyjścia. Nie mam pojęcia, jak ona się tutaj dostała, ale na pewno nie przy pomocy Louisa. Wczoraj cały dzień nigdzie nie wychodziliśmy.

- Jeżeli zaraz stąd nie wyjdziesz dobrowolnie, to sam cię wyprowadzę – warknąłem mało uprzejmie, idąc w kierunku drzwi wyjściowych. Mało obchodziło mnie to, że jest dziewczyną. Dlaczego ja mam ją szanować, skoro nawet sama tego nie robi?

- No przestań. Przecież wiem jak bardzo chcesz, żebym została – przygryzła dolną wargę, a ja zacząłem się modlić w duchu, żeby tym razem Niall nie zignorował budzika, który właśnie zaczął dzwonić na całe pierwsze piętro.

- Nie, w cale nie chcę. Znajdź sobie jakiegoś innego frajera, który od razu wskoczy ci do łóżka – mruknąłem i już miałem otworzyć przed nią drzwi, ale w ostatnim momencie przywarła ustami do moich.

            Całowanie jej było najmniej przyjemnym zajęciem, jakiego do tej pory mogłem doświadczyć. Już na samym początku wepchnęła mi język do gardła i zaczęła nim penetrować całe moje usta. Spróbowałem ją od siebie odepchnąć, ale moje starania spełzły na niczym, bo była do mnie przyklejona, jak rzep do psiego ogona. Powstrzymałem odruch wymiotny, kiedy tylko poczułem słodki zapach perfum blondynki. Jezu, jak takie coś można było w ogóle wyprodukować?

- Zayn, nie wiem czy zauważyłeś, ale nie znajdujemy się w twojej sypialni, tylko na środku naszego korytarza – moje oczy szeroko się otworzyły, kiedy tylko usłyszałem głos Liama, stojącego na schodach. Zacząłem wykonywać dziwne ruchy rękami, wskazujące na dziewczynę, co miało oznaczać, żeby pomógł mi ją ode mnie oderwać. Chyba załapał, bo po kilku sekundach mogłem normalnie oddychać.

- Nigdy więcej tego nie rób – warknąłem w kierunku blondyny, usiłującej wyrwać się Payne ‘owi z mocnego uścisku. W końcu mocno go podrapała, co poskutkowało natychmiast i już miała zamiar rzucić się z powrotem na mnie, ale w ostatnim momencie otworzyłem drzwi, dzięki czemu wylądowała na podwórku.

- Myślałem, że stać cię na kogoś lepszego, niż Amanda Parker – Li podniósł wysoko jedną brew, uważnie mi się przyglądając. Spiorunowałem go spojrzeniem, przez co podniósł obie ręce do góry w obronnym geście.

- Stary, ja nawet nie wiem, skąd ona się wzięła w środku. Jak zszedłem do kuchni, żeby się napić, to już tam siedziała i czekała – mruknąłem, kierując się na schody. Muszę jak najszybciej pozbyć się ohydnie czerwonej szminki z twarzy.

            Przyjaciel nic już nie odpowiedział, dzięki czemu mogłem w spokoju pójść do swojego pokoju, żeby przygotować się do kolejnego dnia pracy i dalszego użerania się z naszymi „fankami”, których przybywa w zastraszająco szybkim tempie.

            Sorex's POV

            Weszłam do budynku, w którym znajduje się moje biuro i skierowałam się od razu do kawiarni, żeby zamówić sobie mocną kawę. Wczoraj prawie całą noc spędziłam na tej cholernej ławce w parku i zastanawiałam się, czy na pewno powinnam zadzwonić do niego i spróbować porozmawiać. W końcu jednak zrezygnowałam i stwierdziłam, że takich spraw nie powinno załatwiać się na telefon.

- To co zawsze – uśmiechnęłam się uprzejmie do dziewczyny mniej więcej w moim wieku która stała za ladą. Ona odpowiedziała mi tym samym i po chwili zaczęła przygotowywać moje zamówienie.

            Szczerze powiedziawszy, mogę stwierdzić, że ją lubię i da się z nią normalnie porozmawiać. Jakoś nigdy nie usłyszałam od niej, ani nie wywnioskowałam po jej zachowaniu, że nie lubić tutaj pracować. Zawsze odpowiadała wszystkim, którzy próbowali do niej zagadać, a natrętów spławiała jednym zdaniem.

            Odebrałam swoje zamówienie i skierowałam się prosto do swojego gabinetu na siódmym piętrze. Oczywiście oszczędziłam sobie wchodzenia po schodach i po prostu skorzystałam z windy, dzięki czemu na samą górę nie dotarłam spocona i zziajana. Mimo wszystko, nienawidzę tego.

            Dzień w pracy dłużył mi się niemiłosiernie. Dziś nie odbyła się żadna sprawa sądowa z moim udziałem, aczkolwiek miałam dużo spotkań z klientami. Musiałam niektórym wytłumaczyć, co nie było w cale takie proste, że nie za każde przestępstwo można od razu żądać kary dożywotniego pozbawienia wolności. Ja rozumiem, niektórzy stracili cały swój dobytek i są zrozpaczeni, ale ja naprawdę nie mogę za bardzo ignorować kodeksów. Totalna masakra.

~*~

            Weszłam zmęczona do domu, od razu rzucając torebką gdzieś na bok i zdejmując cholerne szpilki. Nie mam zamiaru się w nich dłużej katować. Wolnym krokiem skierowałam się do kuchni, gdzie wypiłam prawie całą butelkę soku pomarańczowego. Dzisiejszy upał był wyjątkowo gorący, w porównaniu do poprzednich dni. Na szczęście nasza gosposia nie wyłączyła żadnego wiatraka, ani klimatyzacji, dzięki czemu mamy w środku przyjemny chłód.

- Dłużej nie dało się tam siedzieć? – podskoczyłam, kiedy w pomieszczeniu nagle pojawił się Allan z szerokim uśmiechem na twarzy. Popukałam się kilkukrotnie w czoło, co miało oznaczać, że jest skończonym kretynem i poszłam do salonu, od razu siadając na kanapie.

- Jak było w Londynie? – rzuciłam luźno, odchylając się do tyłu i zamykając oczy. Jeszcze chwila i usnę, nie wypełniając żadnego papierka, przez co będę miała więcej pracy na jutro. Chyba powinnam rozbić sobie namiot w korytarzu biurowca.

- Nie byłem w Anglii – zaprzeczył od razu przyjaciel, na co ja zaśmiałam się głośno, nie zmieniając pozycji. On chyba naprawdę uważa mnie za głupią. A przecież gdyby tak było, nie ukrywałabym się tyle czasu.

- Natalie, Madeleine i Charlotte możesz sobie wkręcać, ale mnie nie da się tak łatwo oszukać, więc nawet nie próbuj. Jestem inteligentniejsza od nich – wzruszyłam ramionami, zakładając nogę na nogę. Od jakiegoś czasu tylko ta pozycja jest dla mnie wygodna.

- No dobra. Louis jest załamany i od dwóch lat nic nie robi, tylko chodzi na dziwki, Niall jest załamany po ostatniej rozmowie z Natalie, a dotąd jakoś się trzymał, Liam próbuje ich wszystkich ogarnąć – wyrzucał z siebie każde słowo z prędkością karabinu maszynowego, jakby bał się, że w salonie zaraz pojawią się dziewczyny i usłyszą to, o czym rozmawiamy. W sumie, to nawet mu się nie dziwię.

- A ten ostatni? – zapytałam po chwili ciszy, siadając prosto i patrząc prosto na Allana. On zawahał się, ale mówił dalej.

- Z nim jest najdziwniej. Nie płacze, je, pracuje, funkcjonuje normalnie, ale Li mówi, że to jednak nie ten sam Zayn, którego znał kilka lat temu – zmarszczyłam brwi, spuszczając głowę i zastanawiając się przez chwilę. Czyli jednak mu zależy i interesuje się tym, co się u mnie dzieje? Muszę się przekonać.

- Następnym razem lecę razem z tobą – powiedziałam twardo, patrząc przyjacielowi prosto w oczy. On od razu zaczął machać głową i rękami.

- Nie wiem, czy to aby na pewno jest dobry pomysł. Może jednak nie powinnaś się tam jeszcze pokazywać – westchnęłam cicho, przewracając oczami, a chłopak od razu wiedział, że jest na straconej pozycji.

20 komentarzy:

  1. HURA!!!!! Jestem pierwsza!!! :D Rozdział super! Bardzo mi się podoba i nie mogę si doczekać następnego! ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie mogłam doczekać się tego rozdziału...czekam na nexta!!!

    OdpowiedzUsuń
  3. Zostałaś nominowana do Liebster Award. Więcej informacji u mnie ;)
    http://naprawic-dusze-1d.blogspot.com/
    fajny,fajny, czekam z niecierpliwością na next :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Moja klasa też w sumie fajna. Rozdział za*bisty! Czekam na next!

    OdpowiedzUsuń
  5. Zajebisty :))
    czekam na nx :)
    Ka.jestem w technikum. Nowa klasa jest spoko :D i co tu wiecej mowic... Chyba juz nic. XD
    @luvmyniallers

    OdpowiedzUsuń
  6. Swietny ;) pozdrawiam i powodzenia w szkole :D

    OdpowiedzUsuń
  7. Rozdział jak zwykle świetny już nie mogę się doczekać następnego :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Świetny rozdział:)
    Pozdrawiam xoxo

    OdpowiedzUsuń
  9. A gdzie Maddie ? :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wydaje mi się, że w następnym rozdziale, ale ręki nie dam sobie obciąć, bo może być Natalie.

      Usuń
  10. Błagam zrób mi prezent na urodzinki i wstaw wczesniej! /Kicia

    OdpowiedzUsuń
  11. OMG <3 czekam na następny :3

    OdpowiedzUsuń
  12. Zajebisty rozdział :D Wcześniej nie komentowałam bo... no tak szczerze to mi się nie chciało :P Za co serdecznie przepraszam i obiecuję przynajmniej minimalną postawę ;3

    OdpowiedzUsuń
  13. Rozdział genialny. Już nie mogę doczekać się nexta ;)

    OdpowiedzUsuń
  14. Jestem leniwa i się nie bedę rozpisywać. Czekam na rozdział, bo wiem, że będzie mega tak jak zawsze.

    OdpowiedzUsuń
  15. super rozdział !!

    OdpowiedzUsuń