Hostem's POV
Stoimy
właśnie na lotnisku z Lex i czekamy na samolot do Rio de Janeiro. Czuję się
wręcz fatalnie i po wczorajszym pocałunku z Louisem w cale nie chcę się ruszać
z Londynu, ale niestety wszystko już mamy zaplanowane, a ja chcę się oduczyć
tchórzostwa, do którego przyzwyczaiłam się w Ameryce i w końcu doprowadzać
wszystkie plany od początku do samego końca. Chociaż… Czy uciekanie nie jest
jego oznaką? Ugh! Powinnam zdecydowanie mniej myśleć, bo nie wychodzi mi to
później na dobre.
Westchnęłam
ciężko, słysząc w głośnikach, jak wywołują nasz lot. Podniosłam się z krzesła i
automatycznie złapałam dłoń Alex, której policzki już dawno były mokre. Ona też
nie chciała lecieć. Do teraz nie potrafię zrozumieć, dlaczego po prostu nie
zrezygnowałyśmy. Chyba po prostu jesteśmy pieprzonymi masochistkami.
Louis‘s POV
Obudziłem
się i automatycznie coś zaczęło mi nie pasować. Natychmiast otworzyłem oczy, od
razu dowiadując się, co to jest. Mianowicie, brakowało Madeleine, która na
pewno usnęła na mojej klatce piersiowej. Poderwałem się z łóżka i zbiegłem na
dół, żeby jej poszukać. Niestety już sama cisza mówiła sama za siebie. Wróciłem
z powrotem na piętro, a zaraz potem wpadłem do pokoju Alex, której również nie
było. Tylko Malik, mocno przytulający się do poduszki. Ochujały nas – znowu.
Mygale's POV
Weszłam
do kuchni i przeszukałam wzrokiem całą zawartość lodówki. Nie było w niej
zupełnie nic ciekawego, a ja jestem głodna. Za niedługo powinny pojawić się
dziewczyny, a wtedy mamy poczekać na wieczór, jakoś pozbyć się blondasa i
wyjechać. Niby brzmi prosto i ładnie, ale znając życie tych kilka godzin, to
będzie przejście przez mękę. Zaczynając od czekania, a kończąc na pozbyciu się
Nialla. Szczerze powiedziawszy chciałabym mieć to wszystko już za sobą i móc
leżeć w swoim nowym, wygodnym łóżku. Szkoda
tylko, że bez takiego jednego blondyna.
- Natalie, muszę powiedzieć ci coś
bardzo ważnego – do pomieszczenia weszła Lottie ze skrzyżowanymi na klatce
piersiowej rękami i spuszczoną głową. Jej wzrok błądził po całym pomieszczeniu,
byleby tylko nie po mnie. Przynajmniej takie miałam wrażenie.
- Horan nas nie słyszy, bo dalej
rozmawia z tym chłopakiem. Możesz spokojnie mówić – powiedziałam, zamykając lodówkę
i siadając na jednym z blatów. Chwyciłam w dłoń jabłko leżące obok. Jak się nie
ma co się lubi, to się je co się ma, niestety.
- Nie jadę z wami – zamrugałam kilkukrotnie,
zatrzymując się w miejscu z zębami, wgryzionymi w owoc i przyjrzałam jej się
uważnie. Nie za bardzo dotarło do mnie, o co chodzi dziewczynie. – To znaczy
nie przeprowadzam się z wami do Nowego Yorku, tylko lecę z Niallem z powrotem
do Londynu. Przepraszam, ale po prostu nie dam rady dłużej prowadzić takiego
życia. Nie, żeby nie podobało mi się z wami przez ostatnie kilka lat, ale to po
prostu nie dla mnie. Mam nadzieję, że zrozumienie – objęła się ramionami,
spuszczając głowę. Odłożyłam czerwoną roślinę na bok i podeszłam do niej, przyciągając
ją do siebie.
- Oczywiście, że zrozumiemy. Szczerze
ci powiem, że mnie też nie chce się tam jechać, bo nie widzę w tym
najmniejszego sensu, ale wiem też, że dziewczyny nie zrezygnują z tego. Już
wszystko zapłacone, więc za późno na myślenie. Jak już będziesz w tym Londynie,
to pozdrów ode mnie tych dwóch pozostałych i nie zapomnij powtarzać blondasowi,
że jest totalnym kretynem, ale za to go uwielbiam – zacisnęłam powieki, nie
chcąc się rozryczeć. Będzie mi jej brakować, ale nie chcę jej zatrzymywać przy
nas na siłę. W sumie nie po to się przeprowadzamy.
Dopiero
głośne trzaśnięcie drzwi sprowadziło nas na ziemię. Odsunęłyśmy się od siebie i
poszłyśmy do przedpokoju, gdzie stały Madeleine z Alex. Ta druga wyglądała,
jakby zaraz miała zbić wszystkich dookoła, a zaraz potem siebie, a pierwsza,
jak siedem nieszczęść. Tusz rozmazany na policzkach i dekolcie wskazywał na to,
jak bardzo ryczała, lecąc tutaj, ale nie chciałam pytać z jakiego powodu. Doskonale
wiedziałam, a mogłabym dostać zjebkę za to, że oddycham tym samym powietrzem,
co one.
W
tamtym momencie zdałam sobie sprawę, że jesteśmy trzema kretynkami, które w
ogóle nie myślą. Po co robić sobie krzywdę, skoro wszystko tak naprawdę się
poukładało.
- My nie jedziemy – powiedziałam,
dopiero po chwili zdając sobie z tego sprawę. Uwielbiam podejmować decyzję w
ostatnim momencie. Mam nadzieję, że się o to nie obrażą. – Oczywiście pomożemy
wam w przeniesieniu się, przynajmniej ja, ale nie jestem w stanie z wami
pojechać. Nie teraz – mimowolnie mój wzrok powędrował na blondyna, który
właśnie zmierzał w naszym kierunku. Jednak ktoś postanowił przeszkodzić mi w
obserwowaniu go, ponieważ poczułam, jak rzuca mi się na szyję, a później zamyka
w szczelnym uścisku. Jakież było moje zdziwienie, kiedy dostrzegłam blond
czuprynę Sorex.
- Będzie mi cię cholernie brakować,
ale w stu procentach rozumiem twój wybór – powiedziała, kiedy ja również ja
objęłam. Nie spodziewałam się tego po niej, ale w czasie naszej kilkunastoletniej
przyjaźni nie raz mnie zaskakiwała.
- Dlaczego jesteście tutaj, skoro powinniście
być w Anglii? – wypalił blondyn, stając w wejściu do salonu. Popatrzyłyśmy na
niego i Davida, który stojąc za nim uważnie nam się przyglądał. Popatrzyłyśmy
po sobie i już wiedziałyśmy, co zrobić, żeby nam nie przeszkadzali. Charlotte zniknęła
w kuchni.
- Horan, wiesz. Miałam ci coś pokazać –
uśmiechnęłam się szeroko, złapałam go za rękę i zaczęłam prowadzić w górę
schodów. Nie zaszliśmy daleko, kiedy dotarł do nas zdezorientowany głos
drugiego chłopaka.
- Co kurwa?! – a zaraz potem odgłos
upadania ciała na podłogę. Blondyn natychmiast odwrócił się w tamtym kierunku,
żeby zobaczyć co dzieje się z jego przyjacielem, a ja niewiele myśląc
zacisnęłam dłoń w pięść i z całej siły uderzyłam go w potylicę. Nie
przewidziałam jednak, że zacznie spadać z tych cholernych schodów. Mam
nadzieję, że nic mu się nie stało, bo moja dłoń pulsuje. Natychmiast ją
rozłożyłam i potrząsnęłam nią w powietrzu kilkukrotnie, jakby to miało mi w
czymkolwiek pomóc.
- Serio dziewczyny, patelnią? –
przewróciłam oczami i zeszłam do nieprzytomnego Nialla, po czym złapałam go
za włosy i odchyliłam mu głowę do tyłu. Zaklęłam pod nosem, widząc rozcięty łuk
brwiowy. Zabije mnie za uszkodzenie ciała. No trudno.
- Nie każdy potrafi wymierzyć tak,
żeby rozłożyć prawie dwie głowy wyższego od siebie faceta – fuknęła Madeleine,
a ja zaczęłam się głośno śmiać. Nie wiem, jak przeżyję bez nich, w dodatku nie
wiedząc, kiedy zobaczymy się po raz kolejny. I wtedy mój wzrok powędrował na
nieprzytomnego chłopaka. Jakoś wytrzymam.
Niall's POV
Obudziłem
się, czując mocne pulsowanie w całej głowie, a najbardziej na lewej brwi.
Jęknąłem cicho, otwierając oczy. Chciałem poruszyć rękami, ale niestety byłem
przywiązany do jakiegoś cholernego krzesła. Rozejrzałem się po pokoju, ale nie
byłem w stanie zobaczyć zbyt wiele, ponieważ dookoła mnie panowała totalna
ciemność. Warknąłem pod nosem, doskonale wiedząc, co się dzieje. One uciekły,
znowu. Chłopaki mnie zabiją – przecież miałem pilnować, żeby to się nie stało
do momentu, w którym nie uporają się ze sprawą Louisa i nie będą w stanie tutaj
przylecieć.
Szarpnąłem
się kilkukrotnie, starając się chociaż trochę poluźnić więzy, ale niestety – te
laski mają sporą siłę. Przekonałem się o tym na własnej głowie. Westchnąłem
ciężko, spuszczając głowę. To i tak nie ma najmniejszego sensu. Możemy je po
raz kolejny znaleźć, a one i tak uciekną. Najwyższa pora się poddać.
Zayn‘s POV
Byłem
bardzo zdziwiony, kiedy obudziłem się zupełnie sam. Potem Louis zwyzywał mnie
od kretynów i doskonale zrozumiałem o co chodzi. Dziewczyny po raz kolejny
uciekły. Byłem tak strasznie wściekły na siebie, że nie przywiązałem Stane do
łóżka. Przecież miałem pilnować, żeby już zawsze była przy mnie. Najwyraźniej
ona zupełnie inaczej wyobrażała sobie naszą przyszłość – osobno. Nie zamierzam
dłużej walczyć. To bez sensu. Przecież nie będę jej do niczego zmuszał, skoro sama
nie chce.
Sorex's POV
Stałyśmy
z Hostem przed naszym nowym domem i przyglądałyśmy mu się uważnie. Lottie i
Mygale odjechały z powrotem do Rio de Janeiro jakieś pięć minut temu. Podziwiam
je za to, że chciało im się tam wracać autobusem. Obie jednogłośnie
stwierdziły, że muszą mieć jakieś dobre wytłumaczenie dla chłopaków i kilka
wymówek, którymi zamkną im usta. W sumie to w cale im się nie dziwię, ponieważ
również wolałabym zrobić tak, a nie inaczej.
- Nowe życie? – usłyszałam cichy głos
przyjaciółki, więc natychmiast odwróciłam głowę w jej kierunku. Uśmiechnęłam
się delikatnie, chcąc dodać otuchy zarówno jej, jak i sobie.
- Po raz kolejny – złapałam ją za dłoń
i zacisnęłam delikatnie. – Ale ty razem zaczynamy od początku i zupełnie same.
Nie ma Allana, nie ma jego drużyny. Musimy wszystko zbudować same, od postaw,
więc ‘nowe życie’ tym razem pasuje lepiej niż ostatnio.
Dziewczyno ja rycze! Jak mogłaś to zrobić! Oni wszyscy mieli być razem! Chociaż wiemy, że teraz nikt im nie przeszkodzi ale ja tak bardzo chciałam żeby Louis i Hostem byli razem! Załamałam sie! Mam nadzieje ze w epilogu wrócą i sie wszystko ułoży!/Kicia ����
OdpowiedzUsuńBlog naprawdę mnie zaciekawił :)
OdpowiedzUsuńMuszę przyznać, że naprawdę masz talent do pisania *.*
I jak mogłaś to zrobić co? :'( Oni mieli być razem! Proszę niech się między nimi ułoży i niech wszystko będzie dobrze! :(
Czemu? Ja pytam się czemu? Przecież on mieli być razem! Wszystko miało się skończyć pięknie, jak w bajce! Mam nadzieje, że jednak się odnajdą i do siebie wrócą. Louise i Zayn macie ich szukać! Przecież je kochacie! Prosze!!! Musi być happy and!!!
OdpowiedzUsuńAle Happy Endy są nudne i przereklamowane xD
UsuńD:
OdpowiedzUsuńOd dziś to zdecydowanie mój ulubiony komentarz xD
UsuńNiby nic, a cieszy jak głupie xD
Moje krwawiące serce krwawi krwią o kolorze krwisto krwistym jeszcze bardziej! Niee! Ja się nie zgadzam, kuźwa! Przyjadę do tej twojej Stalowej Woli i sobie porozmawiamy! A tak na poważnie to gratuluje Ci i czekam na kolejny zajebisty bloooog! Pozdrawiam
UsuńA serdecznie zapraszam. Na przykład na sylwestra xD
UsuńJak skombinujesz kogoś dorosłego (znajomi mnie olali, nienawidzę ich), to pójdziemy do jakiegoś klubu z Evi xD
Tylko od razu mówię, że mój nos już krwawi, więc oszczędzę ci nadwyrężania dłoni xD
Boże dziewczyno! Kocham Cie i nienawidze w jednym. Oni wszyscy mieli kurde być razem ;c Także wypowiem się tu na temat całego opowiadania, bo potem pod epilogiem nie będzie chciało mi się tego pisać. Btw to czytałam twoje opowiadanie przez całą noc XD Ale nie żałuje, bo jest świetneee! Dużo opowiadań się powtarza, albo są tak banalne, że od początku wiadomo jak się zakończy c; Natomiast twoje ff to taka zagadka, niczym Hostem :3 No to byłoby chyba na tyle xd A teraz zabieram sie za czytanie twojego poprzedniego bloga c;
OdpowiedzUsuń