Sorex's POV
Uśmiechałam
się do siebie szeroko, kiedy wchodziłam do sądu. W piętnaście minut zdążyliśmy
obejrzeć film z monitoringu, a ja z Madeleine przebrać się za prokuratorów.
Byłam tak zadowolona dowodami, że nawet nie zwróciłam uwagi na cholerną perukę.
Wpadłam do pokoju sędzi, który zajmował się sprawą Louisa, a później wszystko
poszło z górki. Wyjaśnienia, uniewinnienie, dwa podpisy i sprawa zakończona.
Okazało się, że to policjanci podrzucili mu te dragi. Frajerzy, ale ja i Madi
ich dorwałyśmy!
Zaparkowałyśmy
pod naszym blokiem – wcześniej wcisnęłam dokument, dający szatynowi wolność,
Malikowi. Chciałyśmy się teraz z Hostem upić winem. Mało prawdopodobne, ale
zawsze warto spróbować. Niestety, kiedy byłyśmy w połowie pierwszej butelki,
ktoś zaczął się dobijać do naszych drzwi. Żadna z naszej dwójki nie chciała
otwierać, ale jak to zwykle bywa, większość z ludzi nie rozumie przekazu „nie
mam zamiaru z tobą rozmawiać”.
- Impreza, tak bez nas? – Zayn rzucił
się na łóżko, od razu kładąc głowę na moich kolanach. Warknęłam pod nosem kilka
przekleństw i spróbowałam ją zdjąć, ale niestety chłopak nie chciał ustąpić.
- Bo to impreza tylko dla prawników –
wymamrotałam, krzyżując ręce na wysokości klatki piersiowej. Malik uśmiechnął
się zadziornie, co poczułam przez cienki materiał spodni i zaczął powoli sunąć
dłonią od mojej łydki aż do góry. Zacisnęłam zęby, nie chcąc dawać mu żadnej
satysfakcji.
- No to również nie dla was. Z tego co
wiem, a wiem naprawdę wiele, jesteście prokuratorami, a nie prawnikami –
poczułam gęsią skórkę na udach, ponieważ drgający głos chłopaka obijał się o
delikatną skórę na nich i sprawiał mi, chociaż trudno to przyznać, przyjemność.
- Szczegóły, na które nie warto
zwracać uwagi – ucięła Madeleine, zaczynając przyglądać się czerwonemu płynowi
w lampce, którą trzymała pod światło. Cały dobry humor gdzieś z niej wyparował,
kiedy tylko zauważyła Louisa, który tak swoją drogą siedział cicho na fotelu,
patrząc na nią jak w obrazek.
- Ale mogłyście nas zaprosić –
kontynuował dalej Mulat. Nie zważając na to, że robię mu krzywdę i zaczyna się
rzucać, złapałam go za te czarne kudły, podniosłam jego głowę do góry i
popatrzyłam prosto w oczy.
- Skoro nie zaprosiłyśmy, to znaczy,
że nie mogłyśmy – syknęłam. Chłopak jakimś cudem wyrwał się z mojego uścisku,
odstawił pustą lampkę po winie na szklany stolik, przerzucił mnie sobie przez
ramię i ruszył w kierunku schodów, a ja od razu wiedziałam, co chce ze mną
zrobić. Zaczęłam z całej siły uderzać go w plecy, ale to i tak nic nie dało, bo
miał je strasznie twarde i tylko zaczęły boleć mnie dłonie.
- Teraz porozmawiamy sobie po mojemu, Stane.
Hostem's POV
Powiedzieć,
że pomiędzy mną a Louisem panowała nieprzyjemna, napięta atmosfera byłoby dużym
niedomówieniem. Chciałam uciec z salonu i zaszyć się w swoim łóżku pod ciepłą
kołdrą, żeby tylko nie musieć czuć na sobie jego przenikliwego spojrzenia,
podczas gdy moje bezustannie błądziło po każdej ścianie w tym cholernym
pomieszczeniu. Nie miałam bladego pojęcia, dlaczego chciał do mnie przyjść, ale
na pewno miało to jakiś głębszy związek z naszą ostatnią rozmową, ponieważ
przyprowadził ze sobą Malika, który – nie jestem głupia – miał zabrać Lex,
która dobrowolnie nie doprowadziłaby do sytuacji, w jakiej aktualnie się
znajdujemy.
Przygryzłam
mocno dolną wargę, odstawiając na stolik szklane naczynie, na dnie którego w
dalszym ciągu znajdowało się czerwone wino, które z Alex odnalazłyśmy w barku.
Jakoś straciłam ochotę na alkohol. A szkoda, ponieważ zapowiadał się całkiem
przyjemny, babski wieczór.
- Nie przygryzaj wargi – usłyszałam z
drugiego końca pokoju, przez co natychmiast podniosłam spojrzenie na chłopaka.
Na początku nie zrozumiałam, co do mnie powiedział, więc tylko mocniej
zacisnęłam zęby na skórze. Usłyszałam ciche westchnienie ze strony Louisa, a w
kilka chwil później znajdował się obok mnie.
Poczułam
przyjemne dreszcze na plecach, kiedy kucnął przede mną i delikatnie, kciukiem
wydobył wargę spomiędzy moich zębów. Jednak nawet, gdy już skończył, nie
odsunął się ode mnie. Przesunął dłoń na mój policzek i zaczął go delikatnie
gładzić. Splotłam razem spocone dłonie i ułożyłam je na złączonych kolanach.
Spuściłam na nie wzrok, automatycznie zaczynając bawić się palcami. Nie byłam
jednak w stanie odsunąć policzka od ręki Lou, chociaż nacisk na niego w cale
nie był bardzo duży.
- Pewnie znienawidzisz mnie za to, co
zrobię, ale mam zamiar cię pocałować – rzucił, a ja nie zdążyłam nawet
zastanowić się nad odpowiedzią, ponieważ już po chwili przywarł swoimi ustami
do moich.
Nie
panując nad tym, co robię i jednocześnie – przynajmniej podświadomie – szukając
bliskości Tomlinsona, wsunęłam mu delikatnie dłoń we włosy i zaczęłam
pociągać za nie lekko, nie chcąc zrobić mu krzywdy. Poczułam, jak automatycznie
uśmiecha się przez pocałunek, a jego druga dłoń zaczyna gładzić okrężnymi
ruchami moje udo. Przejechał językiem po mojej dolnej wardze, ale ja
postanowiłam się z nim podroczyć i nie pozwolić mu jeszcze pogłębić pocałunku.
Na moje nieszczęście Tommo był wyrachowanym przeciwnikiem i zacisnął dłoń po
wewnętrznej stronie mojego uda, na co westchnęłam cicho, otwierając przy tym usta,
co natychmiast wykorzystał i wdarł się językiem do ich wnętrza. Pocałunek
stawał się coraz bardziej namiętny, ale niestety ktoś postanowił nam go
przerwać.
- Nareszcie – usłyszeliśmy rozbawiony
głos Zayna, przez co natychmiast odsunęłam się od twarzy Tomlinsona i
zakryłam swoją włosami, żeby nie pokazać rumieńców, które samoistnie pokryły
moje policzki. Jednak nie na długo, ponieważ po kilku sekundach Louis znów
zaczął mnie całować nie zwracając uwagi na dwuosobową widownię w postaci jego
przyjaciela i mojej przyjaciółki.
Żałowałam,
że już za chwilę miało się to zmienić, ale nie mogłam nic na to poradzić.
Mygale's POV
Kiedy
w końcu udało mi się wpakować do transportera wszystkie nasze walizki byłam
najszczęśliwszym człowiekiem na świecie. Nie podejrzewałam, że w zaledwie trzy
godziny będę w stanie z Charlotte spakować pół naszego dorobku. Odetchnęłam
głęboko i wyszłam z garażu, zamykając za sobą drzwi na klucz. Nie chciałam,
żeby wchodził tam ktokolwiek oprócz mnie i blondynki. Mogłoby to pociągnąć za
sobą różne niepożądane zdarzenia, które w konsekwencji udaremniłby nam kolejną
ucieczkę.
Kiedy
tak wrzucałam na oślep różne rzeczy do tych cholernych walizek, to przy okazji
zastanawiałam się, dlaczego my tak właściwie nie powiemy chłopakom o naszych
zamiarach. W końcu i tak już wystarczająco się przez nas wycierpieli. Doszłam
jednak do wniosku, że im mniej osób wie, tym mniejsze prawdopodobieństwo, że
gdzieś popełnimy błąd. Przynajmniej chciałam myśleć w ten sposób, ponieważ było
mi tak zdecydowanie łatwiej.
Zmachana
weszłam do swojego pokoju i rzuciłam się twarzą w poduszkę. Nie mam w planach
już dzisiaj nic więcej. A nawet, jakbym miała, to od razu bym zrezygnowała.
Zamknęłam oczy i po kilku sekundach odpłynęłam.
Charlotte‘s POV
Siedziałam
w salonie i bezsensownie wpatrywałam się przez wybitą szybę w dwóch chłopaków,
siedzących na zewnątrz. Uśmiechnęłam się do siebie, doskonale wiedząc, że
sprawiłam im obojgu niemałą przyjemność, przyprowadzając tutaj byłego
przyjaciela Horana. Jestem również pewna, że Louis ucieszyłby się z rozmowy z
Davidem. W końcu nie jedno razem przeżyli i gdyby nie okoliczności, to miałabym
nie trzech, a czterech ochroniarzy. Uśmiech natychmiast zszedł z mojej twarzy.
Było mi tak cholernie głupio, że wykorzystałam go, aby ułatwić nam zadanie,
polegające na spakowaniu wszystkich rzeczy.
Spuściłam
wzrok na swoje stopy, starając się zwalczyć myśl, że ja nie pasuję do
dziewczyn. To nie tak, że nie jestem im wdzięczna za to, że przygarnęły mnie do
siebie, kiedy byłam załamana i pokazały, co znaczy wolność. Znając życie,
gdybym była sama, to nie zrobiłabym nawet połowy z tych rzeczy, które zrobiłam
z nimi. Zaliczała się do nich między innymi ucieczka.
Jednak
od jakiegoś czasu chciałabym wrócić do Louisa i do jego przyjaciół. Chciałabym
znów być grzeczną i posłuszną starszemu bratu Lottie, której nie wolno było
wychodzić na miasto bez obstawy. Tęskniłam za tym coraz bardziej i już coraz
mnie byłam w stanie to ukrywać. Może ja nie powinnam wylatywać do Nowego Yorku,
tylko wrócić z Niallem do Londynu?
One nie mogą wyjechać do NY. Nom przecierz oni muszą być wszyscy razem! Kurde mam nadzieję że będzie Happy End. Szkoda że jusz niedługo koniec. Bardzo przywiązałam się do tego opowiadania. Wesołych Świąt Bożego Narodzenia! Życzę weny!
OdpowiedzUsuńKocham i nawzajem...<3
OdpowiedzUsuńDalej
OdpowiedzUsuńWszystkie chcą wrócić do Londynu! Nich będzie szczęśliwe zakończenie! Prosze!!! I przy okazji Szczęśliwego Nowego Roku!
OdpowiedzUsuń