poniedziałek, 5 maja 2014

Rozdział Ósmy: "Złość piękności szkodzi, Lex."

        Tydzień minął dosyć szybko. Tommo i jego banda więcej nie pytali się o tamto nieszczęsne zdarzenie, a Charlotte bardzo szybko zdołała się pozbierać.Dzielna dziewczynka. Oczywiście Alicia za każdym razem, kiedy obok nas przechodziła, nie omieszkała rzucać miażdżącymi spojrzeniami, a blondynka obrywała bardziej tymi zwycięskimi oraz kpiącymi. Ledwo hamowałam się, żeby nie wyrwać jej wszystkich tych kłaków, ale za każdym razem czułam, jak Tomlinson ściska moją rękę. Powtarzała, że nie zniosłaby, gdyby moja tajemnica wydała się przez nią i że przecież nie warto, jak sama mówiłam. Za każdym razem wszystkie moje mięśnie napinały się, ale nic nie odpowiadałam, tylko poprawiałam pieprzone okulary i udawałam, że nic się nie stało. Z wielkim bólem egzystencjalnym.

         Rozłożyłam się z laptopem na łóżku i zaczęłam przeglądać witryny plotkarskie. W końcu jeszcze nie widziałam zdjęć z cholernego bankietu. Szczerze, nie interesowały mnie one, ale Lex również tam była, a już dawno się z nią nie droczyłam. Najwyższa pora to nadrobić, bo zaczyna być nudno. Kliknęłam pierwszy odnośnik, a na mojej twarzy pojawił się szeroki, wredny uśmiech. Już sam nagłówek głoszący, że „Alexandra Stane przytyła!” zaciekawił mnie niesamowicie. Od razu zjechałam do artykułu, który sprawiał, że moje rozbawienie coraz bardziej wzrastało. Będzie afera, czuję to.

"Córka znanych w całym kraju prawników, Alexandra Stane (23l.), znana jest nie tylko za sprawą swoich rodziców, ale również z niesamowitej, delikatnej urody. Gdyby nie fakt, że jest poukładaną dziewczyną z zasadami na pewno widywalibyśmy ją u boku coraz to nowych mężczyzn. Niestety, podczas ostatniego bankietu, który zorganizowany został z okazji dziesięciolecia działalności kancelarii, nasz dziennikarz zauważył wystającą spod obcisłej sukienki dziewczyny fałdkę. Czy może Alex ma jakieś problemy ze zdrowiem? A może to po prostu pozwoliła sobie ostatnio na nieco więcej w kwestiach kulinarnych. Nie wiemy, ale mamy ogromną nadzieję, że dziewczyna zrobi z tym coś i wróci do dawnej świetności. Alexandro, prosimy! Takiego potencjału nie powinno się zmarnować przez pokusy!
Dobry Anonim."

       Kiedy tylko zorientowałam się, że przejrzałam wszystkie zdjęcia, które zostały umieszczone pod tym jakże twórczym i górnolotnym artykułem, poczułam jak przez moje ciało przechodzi dziwna fala. Nie dane mi jednak było się nad tym zastanowić, ponieważ poczułam ogromne rozbawienie i, jako że nie dałam rady temu zapobiec, wybuchłam głośnym śmiechem. W ostatnim momencie, resztkami silnej woli, odłożyłam laptopa na łóżko, a zaraz potem z niego spadłam, zwijając się ze śmiechu. Czułam, jak mój brzuch zaczynają łapać mocne skurcze, ale nie mogłam w dalszym ciągu przestać. Złapałam się w pół, a z mojego gardła wydobyło się głośne jęknięcie. Usłyszałam, jak drzwi do pokoju otwierają się, a w wejściu staje Natalie, podnosząc wysoko jedną brew.

- Co ci znowu jest? – zapytała, jakby moje zachowanie nie było niczym dziwnym. Pokiwałam głową, że nie jestem w stanie nic powiedzieć i wskazałam palcem na włączony na głupim artykule komputer. Zaintrygowana podeszła do niego. Wydawało mi się, że chce parsknąć śmiechem tak, jak ja, ale pozostała przy masce zupełnego opanowania. Typowa Mygale. Wszystko na spokojnie.

- Lex! – wydarła się. Nie trzeba było długo czekać na blondynkę, ponieważ już po chwili znalazła się w moim królestwie. Widać było na pierwszy rzut oka, że przysnęła przed telewizorem. Jej blond włosy z jednej strony były zupełnym kołtunem, oczy miała jeszcze trochę zapuchnięte od spania, a w dłoni spoczywał pilot. – Popatrz – mruknęła pod nosem ruda. W ostatnim momencie trzasnęłam klapą.

- Nie w moim pokoju – ostrzegłam, kręcąc przecząco głową. Lubiłam go bardzo i nie chciałam zmieniać niczego w inwentarzu czy kupować nowych mebli. Wydałam na nie fortunę, niech postoją przynjmniej rok.

        Chwyciłam przedmiot, po czym dziarskim krokiem skierowałam się do salonu. Wpisałam im hasło, rozsiadając się na kanapie, a blondynka od razu wzięła się za czytanie. Widziałam, jak z każdym momentem staje się coraz bardziej wściekła. Zacisnęła z całej siły oczy oraz pięści. Myślałam, że od razu zacznie krzyczeć, ale jak widać blondi postanowiła najpierw dojść do tego, że wszystko, co widzi na monitorze jest prawdziwe, a nie wytworzyło się tylko w jej chorej wyobraźni. Dlatego wzrokiem przeleciała po tekście kilkukrotnie. Podniosła się i uniosła ręce do góry, wypuszczając powoli oddech. Chciała coś powiedzieć, ale pozostała jedynie z otwartymi ustami.

- Stawiam stówkę, że pójdziemy dziś na imprezę – powiedziałam do rudej, wystawiając w jej kierunku rękę. Uścisnęła ją i delikatnie potrząsnęła. Zamknęłam z powrotem klapę komputera i dla bezpieczeństwa postawiłam go na stoliku przed nami. Muszę w końcu mieć wolne ręce do ewentualnej obrony przed latającymi przedmiotami.

- Stoi – wymamrotała. Zaintrygowane tym, co zaraz nastąpi, wróciłyśmy do obserwowania dziewczyny.

       Krążyła po pomieszczeniu w te i z powrotem. Z jej ust co chwila wydobywały się coraz to nowe przekleństwa i wyzwiska, zaadresowane do autora tego artykułu. Z powagą patrzyłam, jak wymachuje rękami na wszystkie strony. Idealnie było widać, że ledwo powstrzymuje się, żeby czegoś nie zniszczyć. Wspominałam już, że Alex ma kompleks co do swojego wyglądu. Nie, żeby była jakąś pustą laską z toną tapety na twarzy – absolutnie! Po prostu lubi ładnie wyglądać i to wszystko.

- Hostem  wygrała, możecie iść się zbierać. Za dwie godziny wychodzimy – warknęła w pewnym momencie blondynka, wskazując na mnie palcem, a ja podskoczyłam na siedzeniu, łapiąc się za serce. Nie, żeby coś, ale nienawidzę być wyrywana ze swoich myśli w tak brutalny sposób. Zejście na zawał w wieku dwudziestu trzech lat też nie należy do moich najskrytszych marzeń.
       Powędrowałam od razu do łazienki, nawet nie fatygując się po ubrania. Przecież w domu są tylko dziewczyny, a drzwi do mojego pokoju są naprzeciwko pomieszczenia, w którym za kilka sekund się znajdę. Trzasnęłam za sobą drzwiami i od razu ściągając z siebie ubrania, podeszłam do wanny. Ciuchy oczywiście znajdowały się wszędzie, a ja z bananem na twarzy odkręciłam kurki. Nie czekając, aż wanna się napełni weszłam do niej. Siedziałam tak sobie, aż woda przestała być ciepła i nawet, jeśli chciałabym napuścić sobie nowej, to muszę po woli zacząć się przygotowywać. Nie chcę jeszcze bardziej wpienić Sorex. Stałabym się wtedy jej wrogiem publicznym numer jeden, a już nie raz starałam się niknąć unicestwienia mojej skromnej osoby z rąk blondynki. Tak swoją drogą, to prawdziwy cud, że nasze mieszkanie jest jeszcze w jednym kawałku. Owinięta ręcznikiem, z wysuszonymi włosami, poszłam do swojego pokoju. Tak, jak myślałam dziewczyny były u siebie. Podeszłam do szafy, zaczynając w niej grzebać. Nie mam zielonego pojęcia, co mogłabym na siebie założyć. W końcu jednak zdecydowałam się na czarną sukienkę z różową kokardą w pasie i wysokie, złote szpilki. Stanęłam przed lustrem i z czystym umieniem, że po kilku poprawkach makijażu, mogę stwierdzić, iż rodzice uznaliby mnie za dziwkę. To ten główny powód, dla którego założyłam tą kieckę.

           Z kurtką skórzaną w ręku zeszłam na dół, gdzie jeszcze nie było ani Lex, ani Nat. Wzruszyłam ramionami, przemieszczając się do kuchni. Wyjęłam z lodówki napój pomarańczowy, po czym nalałam sobie go do szklanki i zaczęłam po woli pić. Oparłam się o blat kuchenny, obserwując schody, na których po krótkim czasie pojawiła się ruda z miną cierpiętnicy. Czyżby kochana Mygale po raz kolejny nie miała ochoty na imprezę? A to wielka szkoda, bo ja jak najbardziej chcę już tam być! Naturalnym jest to, że udamy się do klubu Party Rock, którego właścicielem był znajomy Natalie. Przyjaciółka stanęła obok mnie robiąc to samo, co ja kilka chwil wcześniej.

- Oj przestań już. Będzie fajnie, zobaczysz! – upomniałam dziewczynę, kiedy już po raz kolejny z rzędu jęknęła mi nad uchem. Chyba jej to nie przekonało, bo tylko pokręciła przecząco głową, dając mi tym samym jasno do zrozumienia, że mam się zamknąć.

        Pół godziny później nasza taksówka parkowała już pod wcześniej wspomnianym klubem. Ludzi dookoła było pełno, a najwięcej stało ich w kolejce. Na miejscu tych ostatnich zaczęłabym się modlić, żeby puścili mnie przed końcem imprezy. Biedacy. Nie odzywając się ruszyłyśmy do środka. Oczywiście wszyscy dookoła rzucali się, że nie czekamy na naszą kolej tak, jak oni, ale wystarczyło odwrócić się na moment i już wiedzieli, do kogo pyskują. Zamknęli się momentalnie. Ruda podeszła do sporych rozmiarów karka, po czym skinęła lekko głową. On, nic nie mówiąc, przesunął się, żebyśmy mogły bez problemu wejść do środka. Tam od razu uderzył w nas ostry zapach alkoholu, pomieszanego z dymem papierosowym. Kolorowe światła migały na wszystkie możliwe sposoby, oświetlając co chwila ocierające się o siebie ciała ludzi. Powędrowałyśmy do stolika, który najczęściej zajmujemy, a Natalie poszła po drinki. Tak, ona zdecydowanie zna się na tym najlepiej, więc nie zamierzam ingerować, bo i wiem, że na sto procent nie wybiorę lepiej, niż ona.

Mygale's

         Tak strasznie nie chce mi się tutaj przebywać, ale wiem, że te wredne zołzy nie są tak naiwne, jak moi rodzice i na pewno nie nabiorą się na żadną bajkę. Postanowiłam, że pójdę po jakieś procenty i wtedy będzie łatwiej to przeżyć. Usiadła na barowym krześle i rozpoczęłam moje oczekiwania na to, aż w końcu będę mogła złożyć zamówienie. Oczywiście ludzi w lokalu było od cholery, ale nikt nie zwracał na siebie uwagi. Zostałam przez to potrącona kilkakrotnie, co jeszcze bardziej zwiększyło moją chęć spieprzenia z tego potwornego miejsca.

- Co podać? – usłyszałam za sobą głos barmana. Odwróciłam się do niego przodem i zaczęłam przetwarzać w głowie wszystkie znane mi drinki. Zmarszczyłam lekko czoło, a po kilku sekundach już wiedziałam, czego chcę.

- Ginger Snap – to dla Sorex, bo ona zdecydowanie lubi słodkie rzeczy. – Chocolate Chip Cookie – Hostem zdecydowanie posmakuje coś czekoladowego. – Bittersweet –wreszcie coś dla mnie. Kelner pokiwał głową, że wszystko zrozumiał, a zaraz potem mogłam podziwiać, jak zwinnie miesza ze sobą odpowiednie składniki.

        Przyglądałam się każdemu jego ruchowi, żeby przypadkiem czegoś nie pomieszał, bo zdarzały się już takie sytuacje. Nienawidzę nie dostawać tego, czego chcę. Szczególnie, jeżeli chodzi o drinki. Podziękowała skinieniem głowy, wzięłam niewielką tackę i udałam się w kierunku naszego miejsca. Po raz kolejny musiałam przeciskać się przez rzeszę rozwrzeszczanych, piszczących idiotów. Tym razem jednak utrudnieniem było to, że trzymałam te pieprzone szklanki i musiałam uważać, żeby mi się przypadkiem nic nie wylało. Kiedy w końcu usiadłam na miękkim fotelu byłam najszczęśliwszym człowiekiem na świecie. Dziewczyny oczywiście gdzieś wywiało, bo nie łaska na mnie poczekać. Westchnęłam ciężko, upijając pierwszy łyk mojego napoju. Zmierzyłam powolnym wzrokiem całe towarzystwo. Większość z nich to zbuntowane nastolatki, które za wszelka cenę chcą pokazać innym, że są dorośli. Właśnie to uświadamiają, tylko w odwrotny sposób. Porażka. Upiłam kolejny łyk alkoholu, ale za chwilę o mało go nie wyplułam. Mój wzrok padł na wejście w tym samym momencie, w którym pojawili się w nich Louis, Niall, Zayn i ten cały Liam. Zaczęłam się krztusić, uderzając pięścią w klatkę piersiową, żeby tylko ciecz spłynęła na dół, a nie wylądowała na stoliku, ewentualnie przeszklonej ścianie. Zaczęłam się modlić w duchu, żeby tylko nie popatrzyli na naszą lożę i o dziwo moje modły zostały tym razem wysłuchane. Szkoda, że częściej nie może tak być. Całą czwórka udała się w lewo, żeby znaleźć sobie jakieś miejsce siedzące, a ja sama rozwaliłam się na wygodnej kanapie. Mówiłam już, że nienawidzę tego miejsca? Zaczęłam bawić się swoim telefonem, pisząc smsy z młodszym bratem. Młody właśnie siedzi na drzewie, bo po raz kolejny próbuje uskutecznić ucieczkę z domu na jakąś imprezę. Znając życie – uda mu się to. Tak swoją drogą znajdujemy się w bardzo dołującej mnie sytuacji. On może siedzieć w domu, czego bardzo bym chciała, ale nie – Charlie woli robić to, czego mu nie wolno. Chociaż pod tym względem jesteśmy identyczni.

         Poczułam, jak siedzenie obok mnie się ugina, więc automatycznie popatrzyłam w tamtym kierunku. Lekko zaczerwieniona na policzkach Hostem usiłowała złapać oddech. Zaśmiałam się pod nosem. Przynajmniej moje przyjaciółki mają frajdę z tego, że jesteśmy na jakiejś pieprzonej imprezie i mogą poocierać o inne spocone ciała. Blee… Wskazała palcem na drinka, którego przyniosłam dla niej, a ja lekko pokiwałam głową na potwierdzenie. Sama również upiłam swojego. Coś czuję, że alkohol zaczyna działać, a ja nie jestem już aż tak bardzo wkurwiona, że muszę tutaj siedzieć. Tsa… Marzenia.

          W pewnym momencie coś na dole huknęło. Od razu popatrzyłyśmy w tamtym kierunku. Ludzie nie przestawali tańczyć, jakby w ogóle tego nie zobaczyli. A co mieli zobaczać? Otóż w jednym z kątów sali stała Sorex ze wściekłą miną, a przed nią, przyciśnięty do ściany plecami Malik. Wyglądał na naprawdę przerażonego tym, że kilka centymetrów od jego głowy rozbiła się szklanka, która wcześniej wypełniona została kolorowym napojem. Natychmiast zaczęłyśmy iść w tamtym kierunku z Madeleine. Trzeba jakoś uratować tego frajera. Chociaż może... Nie, zdecydowanie trzeba ratować skórę Malika. Alex nie może wylądować w więzieniu. Zauważyłam z daleka, jak blondynka zaczyna zmierzać w jego kierunku. Czy ta ciota nie wie, że ma do czynienia z dziewczyną i naprawdę musimy ratować jego, zamiast naszej przyjaciółki? W ostatnim momencie złapałam Lex za łokieć i zaczęłam ciągnąć do tyłu. Ona na pewno kiedyś wpakuje się w jakieś poważne kłopoty.

         Kiedy w końcu zaciągnęłam ją do naszej loży od razu podałam jej szklankę  z Ginger Snap‘em. Skrzywiłam się nieznacznie, kiedy wypiła całą jego zawartość jednym razem. Oblizała usta, odwracając się na pięcie w kierunku wyjścia. Natychmiast doskoczyłam do blondynki, żeby tylko ją powstrzymać. Mocnym pchnięciem, z niewielką pomocą Hostem, sprawiłam, że usiadła na kanapie w samym rogu.

- Czyś ty ocipiała? – warknęłam, mrożąc Alex spojrzeniem. Ona naturalnie odpłaciła mi się tym samym. – Co się podkusiło, żeby rzucać się na tego frajera? Znając ciebie mogłabyś go bez problemu zabić – dodałam po chwili zastanowienia. Zobaczyłam, jak na jej twarz wpływa szeroki uśmiech.

       Niedobrze. Odwróciłam się w kierunku, gdzie spoczywał jej wzrok i od razu załamałam ręce. Tym razem, to Leine chciała zabić za coś Louisa, a Niall ledwo ją powstrzymywał. Nie mam pojęcia, co on jej zrobił, że tak zareagowała, bo zazwyczaj udaje jej się idealnie zapanować nad emocjami, ale aktualnie chyba zapomniała, iż nie może narazić się policji. Przynajmniej nie bardziej niż zwykle. No cóż, ja nie zamierzam ratować jej dupy, bo w cale nie chciałam przychodzić do tego miejsca i dzięki temu tej rozróby by nie było. Usiadłam obok blondynki zaczęłam przyglądać się kłótni, dopijając mojego drinka. Mruknęłam coś niezrozumiałego nawet dla mnie pod nosem, kiedy napój mi się skończył. Popatrzyłam na znudzoną Lex, podnosząc się z siedzenia i udając w kierunku wyjścia.

- Też chcę – usłyszałam za sobą, ale się nie odwróciłam.

        Robię to po raz trzeci dzisiaj i denerwuje mnie ta czynność coraz bardziej – przeciskanie się przez bandę ocierających się o siebie spoconych ciał. Porażka. W końcu dowlekłam się do baru. Zamówiłam to, co wcześniej i odwróciłam się w kierunku, gdzie stała Hostem, która tak swoją drogą, dalej kłóci się z tymi przydupasami. To prawda, nie lubię ich, a co za tym idzie w cale nie będę ratować im dupsk, kiedy Leine się na nich rzucić. Wręcz przeciwnie – z chęcią popatrzę, jak urywa jaja Horanowi. Tak, podpadł mi, kiedy próbował się wtedy do mnie dobrać. Czy ja wyglądam na dziwkę?

        Już  miałam odbierać zamówienie, ale poczułam, jak ktoś ciągnie mnie za ramię. Pisnęłam przerażona, ale w tym hałasie i tak nikt mnie nie usłyszał. Zupełnie nie wiedziałam, w jakim kierunku zmierzam, jednak w końcu znudziło mi się granie roli ofiary. Szarpnęłam się z całej siły, co poskutkowało, ponieważ mój napastnik nie spodziewał się takiego ruchu. Skończyło się jedynie tym, że wszystkie szklanki wylądowały na podłodze. Odwróciłam się natychmiast przodem do, jak się okazuje, Tomlinsona, który nie wygląda na zadowolonego. No cóż, jego problem. Niech pogada z Hostem, ostatnio ją do niego ciągnie.

- Czego? – warknęłam, usiłując przekrzyczeć tłum i zupełnie ignorując jakiekolwiek grzeczności z mojej strony. Jeszcze co nie było!

- Idziesz przemówić do rozsądku swoim dwóm przyjaciółeczkom – rozkazał, a ja zaśmiałam się kpiąco, patrząc prosto w jego oczy. Nie dziwię się Madi, że co chwilę chce w nie spoglądać. Tak, zauważyłam jak ślini się na jego widok. Nawet Alex coś podejrzewa.

- Mają swój rozum, a ja nie mam zamiaru być ich niańkom. Jestem tutaj tylko dlatego, że chciałam napić się jakiegoś dobrego drinka – powiedziałam, wzruszając niedbale ramionami i odwracając się na pięcie.

         Wychodzę. Teraz, już, natychmiast. Nie mam zamiaru przebywać w tym samym miejscu, co ta banda debili. Wyjęłam telefon z torebki, która oczywiście cały czas była przy mnie i wykręciłam numer taxi. Jak ja kocham przemieszczać się akurat tym środkiem transportu. Usiadłam zrezygnowana na krawężniku. Dziewczyny na pewno sobie poradzą, a ja mam zamiar teraz wrócić spokojnie do domu, wziąć długą kąpiel, a zaraz potem wejść pod ciepłą kołderkę i przeczytać książkę. Uśmiechnęłam się szeroko, widząc podjeżdżający do mnie żółty samochód. Kierowca nie musiał na mnie długo czekać, ponieważ już po kilku sekundach zajmowałam miejsce pasażera. Podałam adres, po czym zagłębiłam się w swoich własnych przemyśleniach.

       Może jednak nie najlepiej zrobiłam, zostawiając te dwie szajbuski na pastwę losu, który lubił sobie stroić z nich żarty. Chociaż one pewnie i tak by mnie nie posłuchały, gdybym powiedziała im, że wychodzimy, więc w końcu wyszłoby, jak jest teraz. Zagryzłam dolną wargę, kiedy chłopak niewiele starszy ode mnie zaparkował i popatrzył w moją stroną, co wyrażało tylko jedno. Westchnęłam cicho, wyciągając drobne i wyszłam bez słowa. Weszłam po cichu do klatki. Jest już po północy, a ja nie chciałabym obudzić sąsiadów. Właśnie w takich chwilach dziękuję Elisha‘owi Graves‘owi* za jego wynalazek. Weszłam sobie spokojnie do windy i nacisnęłam numerek cztery i zaczęłam cierpliwie czekać, aż maszyna dojedzie na wyznaczone piętro. Oczywiście cała podróż nie trwała więcej, niż kilka sekund. Podeszłam do drzwi naszego mieszkania i otworzyłam je. Weszłam do środka, od razu zdejmując ze stóp wysokie szpilki. Uśmiech samoistnie pojawił się na mojej twarzy. Nie zapalając żadnego światła powędrowałam do mojego pokoju, gdzie odłożyłam torebkę na łóżko i odnalazłam piżamę. Zajęłam łazienkę, zamykając się na wypadek, gdyby te zołzy wróciły i chciały mnie znaleźć. Odwróciłam się przodem do ogromnej wanny z hydromasażem, uśmiechając szeroko. Moja randka z gorącą kąpielą właśnie się zaczyna. 


~*~
*wynalaca windy

11 komentarzy:

  1. Rozdział średni połowy nie zrozumiałam. Choć Lex pożądanie się wkurzyła na tego publicystę. Czy wytłumaczysz w następnym rozdziale o co się pokłóciły dziewczyny z tymi frajerami? Koniec mojego kazania. Taki średni...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ej umówmy się. on jest dupny xD
      pisałam go jakiś miesiąc temu i szczerze powiedziawszy sama nie wiem, dlaczego opublikowałam. możliwe, że w najbliższym czasie usunę go i dodam zmieniony.
      jeśli będę miała czas ...

      Usuń
  2. Fajnie, że jest perspektywa Mygale. Też chciałabym wiedzieć o co się z nimi pokłóciły. A nowe opowiadanie zapowiada się ciekawie.

    OdpowiedzUsuń
  3. Rozdział nawet fajny ;) No i długi !!!
    O co się pokłóciły? Do jasnej ciasnej ! ? O.o
    Wkurzona Lex ;D aaaah
    <3 ;* WENY

    OdpowiedzUsuń
  4. brakuje mi momentów louisa i hostem/madi :c no i szczerze to nie bardzo zrozumiałam o co chodzi w tym rozdziale...

    OdpowiedzUsuń
  5. Mimo tego co uważasz mi się podoba :) Jestem tylko ciekawa o co one się pokłóciły z bandą Tomlinsona :*

    OdpowiedzUsuń
  6. taki trochę nudny i nie kumam go wgl xddd ale może być :)

    OdpowiedzUsuń
  7. co wy pierdolicie wszyscy ?! ROZDZIAŁ JEST CUDOWNY <3

    OdpowiedzUsuń
  8. według mnie jest spoko, nie trzeba wszystkiego przecież opisywać, że pokłócili się o coś tam . Czekam na następny kiedy będzie mniej więcej ? :))

    OdpowiedzUsuń