Cały czas siedzę pod drzwiami
łazienki i staram się przekonać blondynkę do tego, żeby jednak z niej wyszła i
porozmawiała ze mną w normalny, cywilizowany sposób, a nie przez drzwi. Nie
powiem – trochę zdenerwowana jestem, ale to tylko dlatego, że co chwilę
przechodzi obok mnie ktoś z bandy Tomlinsona i pogania, co w cale mi nie
pomaga. Wydaje mi się również, że tylko pogarsza sprawę, związaną z Charlotte,
ponieważ ona nie chce patrzeć na Louisa, przynajmniej tak zrozumiałam z tego, co zdążyła wykrzyczeć, kiedy Tommo stanął obok mnie i zaczął jej w pewnym sensie grozić. Oczywiście jego niepowodzenie skrupiło się na mnie i zebrałam kilka długich i krótkich za to, że miałam czelność się z niego śmiać. Biedny. Westchnęłam
ciężko, mierząc szatyna zdenerwowanym spojrzeniem. Już nawet się nie odzywał,
tylko wzruszył ramionami i wszedł do swojego pokoju.
- A może przynajmniej wpuścisz mnie do siebie, do łazienki? – powiedziałam cicho, kiedy wpadłam na kolejny już pomysł. Po woli zaczynałam tracić jakąkolwiek nadzieję, że którykolwiek z nich wypali.
Kiedy tylko usłyszałam szczęk zamka,
natychmiast odsunęłam się od drzwi i uklękłam przed nimi, dokładnie obserwując
co się zaraz stanie. Zza drewnianego przedmiotu wyłania się głowa z jasnymi
włosami i zapłakanymi oczami. Czuję mocne ukłucie w środku. Naprawdę traktuję
Tomlinson jak przyjaciółkę i martwię się o nią. Machnęła na mnie ręką, więc
szybko weszłam do środka, od razu siadając na podłodze przy wannie i opierając
się o nią. Wiem, że nie powinnam, ale muszę. Wyjęłam telefon i szybko napisałam
do szatyna, że jak chce dowiedzieć się, co zrobił, to niech usiądzie tam, gdzie
ja wcześniej i w kompletnej ciszy słucha, co ma do powiedzenia jego siostra. Blondynka
podeszła do mnie, od razu się we mnie wtulając.
-
Nienawidzę go. Tak bardzo go nienawidzę – zaszlochała, a ja poczułam, jak moja
koszulka staje się mokra. – Chciałam się do niego przytulić i porozmawiać, jak
brat z siostrą, ale on wolał iść sobie do znajomego i napić się piwa, żeby o
mnie zapomnieć – mam nadzieję, że blondynka nie usłyszała głośnego uderzenia w
ścianę po drugiej stronie. Objęłam ją ramionami, przysuwając bliżej siebie. Tak, chciałam utrudnić Louisowi podsłuchiwanie, a moje ciało najlepiej stłumi w tym momencie głos dziewczyny.
-
Charlotte, on na pewno miał jakiś powód, żeby pójść do Allana. Nie zostawiłby
się samej w takim stanie – chyba mi na mózg padło i wyżarło resztki, które
zostały się uratować po kilku latach studiowania prawa. Nigdy nie pomyślałam,
że będę bronić takiego kutasa, jakim jest sam Louis Tomlinson, któremu pozwalam
podsłuchiwać moją prywatną rozmowę. O kurwa. Naprawdę coś mi się dzieje od
nadmiaru obowiązków.
-
Madeleine nie wstawiaj się za nim, bo to i tak nic nie da. Nienawidzę go za to
wszystko. Chcę się stąd wyprowadzić jak najszybciej – westchnęła, zaciskając
mocno powieki. Przygryzłam mocno dolną wargę. Co zrobić, żeby jej pomóc i nie
wydać samej siebie? A z resztą. Olać to, Lottie mnie potrzebuje!
-
Zostaw to mnie, a obiecuję, że nie pożałujesz – pocałowałam ją we włosy,
starając się żeby Louis mnie nie usłyszał. Potrzebuję teraz jego sympatii, a
nie nienawiści. – Na pewno coś wymyślę z dziewczynami.
Sorex's POV
Obudziłam się rano na kanapie w
salonie z niesamowitym bólem kręgosłupa. Nie było najlepszym pomysłem, żeby
usnąć właśnie w tym miejscu. Sama nie do końca wiem, jak na niej skończyłam, ale wciąż włączony telewizor oznaczał tylko tyle, że uśpiło mnie jakieś płaczliwe, bezsensowne romansidło. Podniosłam się powoli, rozciągając wszystkie
mięśnie i poszłam do swojego pokoju po świeże ubrania. Nie wiem dlaczego, ale
mam dziwne przeczucie, że dziś stanie się coś nieprzyjemnego, tudzież
tragicznego i ma to związek z naszą tajemnicą. Nienawidzę takich momentów,
kiedy niepewność zżera mnie od środka. Westchnęłam cicho,
~*~
Przemieszczanie się komunikacją miejską to ta czynność z całego dnia, którą uwielbiam najbardziej na świecie. Jest mi cholernie zimno i dziękuję wszystkim świętością za to, że wzięłam szalik, który aktualnie jest dość ciasno zawiązany na mojej szyi. Nie wiem, czy wytrzymałabym bez niego. Widząc, że dojechałam na przystanek przy szkole, przewiesiłam sobie torebkę na łokciu i w szybkim tempie weszłam do budynku. To znaczy bardziej chciałam wejść, ponieważ zatrzymał mnie widok sporej grupki ludzi, która zgromadziła się dookoła jakiegoś pojazdu. Uśmiechnęłam się szeroko, co zakrył mój ukochany szaliczek. Szybko jednak przybrałam obojętny wyraz twarzy i cały czas przyglądałam się Mazdzie, którą razem z Madeleine (i Malikiem, ale o nim można zapomnieć) przyozdobiłyśmy w tak gustowny sposób.
Uśmiech na mojej twarzy poszerzył
się niekontrolowanie jeszcze bardziej, kiedy tylko sama Parker zobaczyła nasze dzieło. Jej oczy
rozszerzyły się kilkukrotnie, a na bladych policzkach pojawiły się czerwone
rumieńce. Wyjęłam z kieszeni telefon i dyskretnie zrobiłam tej pokrace kilka
zdjęć, żeby dziewczyny nie przegapiły tego widoku. Oczywiście pojazd również
doczekał się uwiecznienia, ale jednak mina Alicii była sto razy lepsza. Pierwszy raz nie żałuję, że przyszłam na uczelnię zupełnie sama.
-
Tylko nie moje cudeńko! – krzyknęła, rzucając się na samochód i głośno płacząc.
Nie mogąc dłużej wytrzymać weszłam w końcu do szkoły i zaczęłam śmiać się jak
nienormalna. Może jakiś inteligentniejszy uczeń wpadnie na genialny pomysł
nagrania tej suki i umieszczenia tego filmiku w Internecie. Na pewno zdążę go
gdzieś zapisać, zanim rodzice Parker zagrożą temu komuś grzywną i filmik na
zawsze przepadnie. Oczywiście w ich mniemaniu. Byłam zdziwiona, kiedy dotarło do mnie, że ci ludzie naprawdę myślą, że są w stanie kontrolować sieć oraz to co się w niej dzieje.
~*~
Dzisiejsze lekcje dłużyły mi się
cholernie. Powód tego nieszczęścia jest bardzo prosty. Z naszej paczki tylko ja
dziś byłam na uczelni i nie miałam nawet z kim się pozbijać z tego, co zrobiłyśmy.
Westchnęłam cicho, wychodząc na chłodne powietrze. Niestety pora roku robi
swoje i dni stają się coraz krótsze. Mamy koniec października, czyli jeden z
najgorszych okresów w Anglii. Zmarszczyłam oczy, widząc samochód Malika. Nie
mam pojęcia, co on tutaj robi, skoro Charlotte nie potrzebuje obstawy,
najprawdopodobniej siedząc w towarzystwie Hostem, ewentualnie swojego
przygłupiego brata. Wzruszyłam ramionami, znów ruszając przed siebie i kierując
się prosto na przystanek autobusowy. Muszę coś wymyślić, żeby ktoś zaufany
podrobił mi prawo jazdy na samochody, bo jeszcze kilka przejazdów komunikacją
miejską i szlak mnie trafi. Nie dość, że ciasno, śmierdzi, to jeszcze trzeba
płacić za katowanie się. A ja masochistką nie jestem, nie byłam i nie mam ambicji, żeby kiedykolwiek nią zostać.
-
Dasz się zaprosić na kawę – podskoczyłam, kiedy zza szyby wyłoniła się
wyszczerzona twarz Malika. Kretyn mnie przestraszył!
-
Jest mi zimno i szczytem moich aktualnych marzeń jest jak najszybsze
znalezienie się nigdzie indziej, jak w przytulnym, cieplutkim mieszkaniu –
mruknęłam nie zatrzymując się i nie patrząc na niego nawet przez sekundę. Wszystkie
obawy z rana, dotyczące tajemnicy wróciły w momencie zobaczenia tego przygłupa,
który mnie pocałował.
-
To gorąca czekolada. Jestem pewny, że cię rozgrzeje, a ja znam bardzo przytulne
miejsce na taki wypad – wyszczerzył się jeszcze bardziej, o ile to było
możliwe. Westchnęłam cicho, opierając wolną dłoń na biodrze i stając do niego
przodem.
-
Dlaczego tak bardzo zależy ci na tym, żeby mnie gdzieś wyciągnąć? – zmierzyłam go
uważnym spojrzeniem. Nie podobało mi się to, że ewidentnie interesował się mną zarówno jako Stane i Sorex.
-
Bo chcę się ciebie o coś ważnego zapytać i nie jest odpowiednim do tego miejscem
ulica – powiedział poważnie, a jego uśmiech na chwilę zmalał. Zmarszczyłam
brwi, nawet na sekundę nie spuszczając z niego wzroku. Chcę do domu, schować się pod kołdrą.
-
Nie wiem, z jakiej planety się urwałeś, ale żeby mieć cię z głowy, zgadzam się –
burknęłam pod nosem, bardziej chowając twarz w szaliku tak, że wystawały mi
tylko czy i obeszłam samochód, siadając na miejscu pasażera.
-
Mówi ci coś może przezwisko Sorex? – otworzyłam szeroko oczy, słysząc jak
zamyka wszystkie drzwi w pojeździe i kieruje się na obrzeża miasta, zamiast prosto
do centrum, gdzie znajdują się wszystkie kawiarnie. Szybko zaczął, nie ma co. Złapałam za klamknę i szarpnęłam nią najdyskretniej jak to było możliwe. Drzwi nawet nie drgnęły. Cholera, dałam się złapać jak pięciolatka.
-
Oczywiście. Przecież to jedna z trzech najbardziej poszukiwanych dziewczyn w
całej Anglii – wzruszyłam ramionami, starając się zachować spokój. Wdech i
wydech. Muszę pamiętać jak się oddycha, żeby panować nad nerwami. Nie dam mu żadnej satysfakcji, spowodowanej moimi niekontrolowanymi odruchami.
-
A wiesz może, jakie przezwiska mają jej przyjaciółki? – zadał kolejne pytanie,
skręcając w prawo, dzięki czemu zaczęłam rozpoznawać okolicę, w której się
znajduję. Zbyt daleko od centrum miasta i ewentualnej pomocy.
-
Przecież wszyscy Londyńczycy je znają. Hostem i Mygale – mruknęła, patrząc w
przednią szybę. Coraz mniej zaczynają mi się podobać te jego pieprzone podchody.
-
Jest ich trzy. Nie kojarzy ci się to z czymś, albo kimś? – uśmiechnął się
zwycięsko, zatrzymując samochód. To tutaj zabrał mnie ostatnim razem. Błagam, niech coś albo ktoś mnie teraz uratuje. Nie mogę zadzwonić, zabierze mi telefon i to na pewno będzie mój definitywny koniec. Spanikuję.
-
Zayn, nie mam czasu na te twoje gierki, więc po prostu mów jasno, o co ci do jasnej
cholery chodzi – warknęłam, starając się otworzyć drzwi. Niestety, nawet nie
drgnęły. Mogłam się tego domyślić. Gdzie jest jakiś przycisk, otwierający drzwi. Kurwa, on chyba się nie domyśla. To byłby nasz koniec. Pamiętaj o oddychaniu, Sorex!
-
Jesteś mądrą dziewczynką, Lex. Pomyśl przez chwilę – odwrócił mnie do siebie przodem i założył mi niesforny kosmyk włosów za ucho. Popatrzyłam niepewnie na jego dłoń, a moje ciało zadrżało wbrew mojej woli.
-
To nie jest śmieszne. Masz mnie natychmiast wypuścić, bo wybiję ci szybę –
warknęłam, odtrącając jego dłoń. Panuj
nad sobą Alex, bo zaraz wpadniesz i nic cię nie uratuje.
-
Dobrze Sorex, nie denerwuj się na mnie – zakpił, a ja otworzyłam szeroko oczy,
po czym zaczęłam się głośno śmiać. Kurwa, kurwa, kurwa!
-
Czy ty insynuujesz, że ja, Madeleine i Natalie jesteśmy trójką niezrównoważonych
psychicznie lasek, popierdzielających na motorkach tylko po to, żeby pokazać jak
bardzo niegrzeczne są? – wytarłam wierzchem dłoni łzę, która na szczęście
spłynęła po moim zaróżowionym policzku.
-
To ty to powiedziałaś, nie ja – uniósł dłonie w obronnym geście, a ja mocno
popukałam się w czoło. Boże, zaraz umrę ze zdenerwowania.
-
Oj dobrze wiesz, że sam mnie do tego sprowokowałeś – przewróciłam oczami,
wbijając się w fotel i krzyżując ręce, które zaczęły mocno drżeć.
-
Oj proszę cię. Masz przyjaciółkę, która nazywa się Madeleine i jest szatynką.
Ty sama masz blond włosy, a trzecia z was jest ruda. Naprawdę wierzyłyście w
to, że nikt was nie rozpracuje? – warknął, odwracając moją głowę w swoim
kierunku tak, żebym mogła popatrzeć mu prosto w oczy. Westchnęłam ciężko, po
raz kolejny przewracając oczami i strącając jego dłoń. To bez sensu.
-
Oczywiście, że nie. Myślałyśmy tylko, że zrobi to ktoś bardziej inteligentny –
mruknęłam, rozpuszczając włosy. Skoro on wie, to i tak nie ma sensu, żebym
męczyła się z nimi spiętymi. To na serio boli, jak się coś za nie ciągnie. – Swoją
drogą to i tak nam się długo udało – pokręciłam głową, zaciskając dłoń w pięść.
Nigdy wcześniej nie robiłam tego, co zrobię zaraz, ale przecież zawsze musi być
ten pierwszy raz.
-
To teraz pojedziemy do chłopaków i opowiesz nam o wszystkim – uśmiechnął się
szeroko, odpalając silnik. Był wyraźnie z siebie zadowolony. Ja natomiast z całej siły uderzyłam go w miejsce
pomiędzy szyją i ramieniem, przy obojczyku. Warknął tylko coś głośno pod nosem,
a zaraz potem opadł głową na kierownicę.
Otworzyłam drzwi głównym zamkiem,
dzięki czemu mogłam swobodnie wyjść na zewnątrz i zacząć grzebać w bagażniku
Malika za czymś, co mogłoby mi się przydać. Oczywiście nie miał w nim sznura,
ale linka holownicza w zupełności mi wystarczy. Wróciłam do niego i cudem
przełożyłam go na tylne siedzenia, po czym związałam razem ręce i nogi, po czym
opróżniłam jego kieszenie, żeby nie mógł w żaden sposób się rozwiązać. Zdjęłam
jeszcze tylko z szyi mój szalik i zapchałam mu nim usta, żeby nie mógł się
odezwać. Usiadłam za kierownicą, zamykając na chwilę oczy i odchylając się
mocno do tyłu. No cóż, nie pozostaje nam nic innego, jak żegnaj Londynie. W
końcu.
Hostem's POV
Nie
poszłyśmy dzisiaj do szkoły z Charlotte, tylko cały dzień przesiedziałyśmy w
jej pokoju. Blondynka zdążyła już się jako tako uspokoić, dzięki czemu mogłyśmy
porozmawiać, a naprawdę miałyśmy o czym. Zaczynając od tego, że postara się
wytrzymać czas, jaki pozostał nam czterem do końca studiów, a kończąc na tym,
gdzie uciekniemy. Okazało się, że Louis zupełnie ignorując prośby Lottie
poszedł do Parker i chciał się zemścić. Nie zważał na to, że jego siostra
potrzebowała wtedy innego wsparcia, niż on chciał jej dać. No cóż, każdy mierzy
świat własną miarą i mnie nic do tego, ale w pewnym momencie miałam ochotę co
nieco mu obciąć.
Jako, że obie wczoraj w nocy nie
spałyśmy, to po dość krótkim czasie odpłynęłyśmy. Oczywiście, kiedy tylko Louis
usłyszał całą prawdę o sobie, to gdzieś poszedł. Liam powiedział, że Niall
powlókł się za nim, żeby nic mu się nie stało. No, ale nie ważne. Wracając do
nas. Właśnie zaczynam się wybudzać, bo jakiś kretyn za wszelką cenę postanowił
się do mnie dodzwonić. Nie żeby coś, ale oni wszyscy zawsze wybierają najmniej
odpowiednie momenty. Niechętnie odebrałam połączenie, przykładając telefon do
ucha.
~ Madeleine, musisz jak najszybciej
pojechać do domu, bo mamy duże kłopoty – nie zdążyłam nawet powiedzieć głupiego
„halo”, kiedy Alex zaczęła nawijać, jakby właśnie się czegoś naćpała.
~ Powiedz mi najpierw, o co chodzi,
bo z byle powodu nie zostawię Char samej w tym domu wariatów – niechętnie usiadłam
na łóżku, starając się nie obudzić blondynki, po czym przetarłam oczy. Tak mi
dobrze było.
~ Malik. Nie wiem, jakim cudem, ale
udało mu się nas rozpracować. Ogłuszyłam go i właśnie jadę do naszego
mieszkania jego samochodem, a on sam leży związany na tylnych siedzeniach i
cały czas nie kontaktuje. Madi my musimy stąd jak najszybciej uciekać, bo nie
możemy go przetrzymywać w nieskończoność, a jestem pewna, że Speedy nie
zmarnuje okazji do ośmieszenia Hostem i z wielką chęcią pójdzie na policję,
pierwszy raz dobrowolnie – o kurwa, no to się porobiło.
~ Poradzimy sobie – powiedziałam cicho.
Chyba bardziej chciałam zapewnić o tym siebie, niż kogokolwiek innego…
Zajebisty ten rozdział. :D Nie mogę się doczekać następnego. :) Kocham tego bloga i proszę nigdy nie przestawaj pisać, bo chyba tego nie przeżyje. ;*
OdpowiedzUsuńA i znowu byłam pierwsza. :D
OdpowiedzUsuńNie gadaj głupstw. Piszesz cudownie i rozdział też jest cudowny. Dobrze, że masz wenę i siłę na trzy blogi. Podziw.
OdpowiedzUsuńZgadzam sie z powyzszymi komentarzami i pozdrawiam :-)
OdpowiedzUsuńJADE CI WPIERDOLIC , A RAZEM ZE MNA 1D ! PISZESZ ZAJEBISCIE!!!! A TYLKO MI SKONCZ PISANKE TP SERIO WSIADE W SAMOCHOD I PRZYJADE CI WPIERDOLIC!! :))
OdpowiedzUsuńROZDZIAL CUDOWNY! :) omg omg. Ciekawe co teraz zrobia lasie. Mam nadzieje ze Mad wezmie Char razem ze soba zeby z tym frajerem naszym Louiskiem nie siedziala :D
Za slowa dozwolone od +18 lat uprzejmie przepraszam, hehe :D
Kocham & Pozdrawiam ! <3
@luvmyniallers
zajebisty:) nie mogę sie doczekać następnego. Coś Ty nie kończ tego tak świetnie Ci to idzie aby pozazdrościć talentu! :)
OdpowiedzUsuńJestem w 6-tej klasie i mam średnią 5.08 ;) Kujon jaa xD Rozdział zajebiaszczy! I sorry za słownictwo, ale cóż... Pech ^^ Ty zła niewiasto która każe czekać aż *patrzy na kalendarz* 3 DNI! Ale cóż. Warto czekać ;* Weny życzę <3
OdpowiedzUsuńJak zawsze świetny <3
OdpowiedzUsuńZayn....
świetny rozdział ;)
OdpowiedzUsuńSuper rozdział
OdpowiedzUsuńJak skończysz pisać będę z zła.
OdpowiedzUsuńRozdział cudny- zresztą jak zwykle.
Kocham<3
OdpowiedzUsuńEj no weź nie gadaj glupot!! To moje ulubione opowiadanie i jest z a j e b i s t e !!! kocham mocno <3
OdpowiedzUsuńŚwietne <3
OdpowiedzUsuńAaaaa się porobiło :D NIE WAŻ MI SIĘ KOŃCZYĆ PISAĆ PRZYPADKIEM :D Idzie ci to zajebiscie ! Z twoich wszystkich blogów najbardziej uwielbiam ten ! :D już się nie mogę doczekać nexta :)
OdpowiedzUsuńJakbyś nie zauważyła - masz bardzo dużo czytelników, bo piszesz świetnie. Mam ogromny talent i podziwiam Cię za to że piszesz trzy blogi.
OdpowiedzUsuńRozdział jest genialny! Ciekawe co zrobią z Malikiem? ^^
Błagam Cię, nie możesz przestać pisać!
OdpowiedzUsuńZnasz moje zdanie na temat twojej twórczości - jak zawsze świetne.
Nie spodziewałam się, że to Malik je pierwszy rozpracuje. A ta akcja z ogłuszeniem go - majstersztyk.
Co do egzaminów to jestem bardzo zadowolona, mam nadzieję, że poszło Ci tak samo dobrze jak mi.
Nie przesadzaj ze rozdzialy sa ponizej przecietnej bo sa swietne, uwielbiam teho bloga i twoj styl pisania.
OdpowiedzUsuńTen blog jest najlepszy! Nie przestawaj pisac to jest genialne! Xx
OdpowiedzUsuńMy brother recommended I might like this website.
OdpowiedzUsuńHe was once totally right. This submit truly made my day.
You cann't consider simply how so much time I had spent
for this information! Thanks!
Also visit my homepage; nescafe