poniedziałek, 30 czerwca 2014

Rozdział Dziewiętnasty: "Mamy geja w domu."

            Louis‘s POV

            Wściekły wróciłem do swojego pokoju, mocno trzaskając za sobą drzwiami. Jak mogła mnie tak wykiwać. Chociaż teraz, jak patrzę na to z perspektywy czasu, to uświadamiam sobie, że jestem kompletnym kretynem. Przecież ona zakładała tylko okulary i soczewki. Szczerze powiedziawszy, wolę ją w tym grzeczniejszym wydaniu. Przynajmniej wiem, że to ja jestem tym dominujący, a bardzo lubię się rządzić w związku. Chociaż… Skąd mogę to wiedzieć, skoro jeszcze w ani jednym nie byłem. Co w cale nie oznacza, że nie chciałbym czegoś takiego. Po prostu jeszcze żadna dziewczyna, czy kobieta, nie przyciągnęła na tyle mojego zainteresowania, żebym zwracał na nią uwagę dłużej, niż jedna noc. Ale pojawiła się Madeleine i cały mój uporządkowany świat pierdolną z hukiem, rozchodzącym się po całej głowie. Nienawidzę jej i jednocześnie uwielbiam ją za to, że pokazała mi inną stronę mnie. Tego Louisa, który potrafi uganiać się za jakąkolwiek dziewczyną. Cholernie żałuję tego, jak potraktowałem ją, kiedy zwracała mi uwagę, co do moich relacji z Charlotte. Normalnie nie postąpiłbym w ten sposób, ale wtedy byłem wkurwiony, o to że ktokolwiek podważył moje postępowanie wobec młodszej siostry. Przecież ja zawsze wszystko wiem najlepiej.

            A pro po. Potrzebuję teraz mojej małej księżniczki. Podniosłem się natychmiast z łóżka i szybkim krokiem przeszedłem na koniec korytarza. Impreza już się skończyła. Tak naprawdę, to Liam chciał ją zorganizować, żeby ściągnąć tutaj Hostem, Sorex i Mygale, bo musiał coś sprawdzić. Sprawdził i przy okazji zniszczył bajkę, która dopiero miała zacząć się tworzyć. Wiecie. Zły chłopiec zakochuje się w poukładanej dziewczynie i chce zrobić wszystko, żeby ta zwróciła na niego uwagę. Szkoda tylko, że w tej historii bardziej przebiegła okazała się księżniczka, niż rycerz. Nie mam przyjacielowi za złe tego, że ją zdemaskował. Przecież wcześniej czy później prawda i tak wyszłaby na jaw. Pchnąłem lekko, uchylone drzwi i wszedłem do środka.

- Lottie? – zapytałem cicho, kiedy nie zastałem nikogo w środku. Światło w łazience nie paliło się. Zmarszczyłem brwi, podchodząc do szeroko otwartych drzwi garderoby. Myślałem, że oczy wyjdą mi z orbit, kiedy nie znalazłem w niej połowy ubrań. – Kurwa – mruknąłem pod nosem, od razu wychodząc z powrotem na korytarz. – Payne i Horan! Charlotte uciekła razem z nimi! – krzyknąłem, wchodząc na sekundę do mojego pokoju, skąd wziąłem niewielki, składany nóż w razie, gdybyśmy znaleźli tam związanego Zayna.

- Idziemy do nich? – zapytał Li, stając w wejściu do pomieszczenia. Kiwnąłem głową i ze wściekłością wymalowaną na twarzy ruszyłem w kierunku garażu. To twój koniec, Davies.

            Hostem's POV

            Jakieś złe przeczucie podpowiadało mi, żebyśmy jak najszybciej opuściły nasze mieszkanie i pojechały do Allana. Możecie uznać mnie za kretynkę, ale ja wierzę temu, co czuję i nigdy nie neguję przeczuć. Właśnie dlatego zapakowałam Alex, wpakowałam wszystkie nasze walizki i pakunki do Jetty, która swoją drogą spisała się bardzo dobrze, bo zmieściłam wszystko i jedziemy aktualnie z Nat do naszego mechanika. Nie mamy przecież nic do stracenia, a zawsze można zyskać na czasie i wcześniej znaleźć się w słonecznym Rio. Podobno nasz lot jest zarezerwowany na moment, w którym będziemy gotowe. Przynajmniej tyle z luksusu.

            Zaparkowałam samochód w garażu, tak na wszelki wypadek. Wyszłam z niego i pomogłam w tym Natalie, która jeszcze nie nadawała się w pełni do samodzielnego chodzenia. Zostawiając bagaże w samochodzie ruszyłyśmy do wejścia. Przewiesiłam sobie jedno ramię rudej za szyją, a swoją rękę położyłam na jej plecach. Widać było, że chodzenie w przypadku przyjaciółki nie sprawia dziewczynie żadnej przyjemności. Najgorzej jednak było na schodach, bo tam dużo razy musiała zginać kolana. Posadziłam ją na sofie w salonie i wbiegłam na piętro, żeby zobaczyć się z Lex i Lottie. Weszłam do pokoju, w którym siedział Allan, żeby załatwić sprawy, związane z naszą „ucieczką”. Stanęłam za krzesłem jednej z blondynek i pochyliłam się do przodu, żeby zobaczyć, co szatyn pisze na komputerze. Nie wiem, po co to zrobiłam, skoro i tak nic nie zrozumiałam.

- Trzymaj – Charlotte podała mi niewielki prostokąt, który okazał się moim nowym dowodem osobistym. Westchnęłam cicho, widząc na nim nazwisko Anabelle Price. To znów nie byłam ja. Co prawda nasze życie nieznacznie się zmieni, ale jednak to nie będzie dalej to, bo nie skończymy z ukrywaniem się.

- Musimy jak najszybciej wylecieć, bo Louis najprawdopodobniej w najbliższym czasie przetrząśnie większą część Londynu, żeby znaleźć swoją młodszą siostrę – mruknęła Lex, podnosząc się z miejsca i wychodząc z pomieszczenia. Obrzuciłam pytającym spojrzeniem pozostałą dwójkę, ale oni tylko wzruszyli ramionami.

- A wiem! – podskoczył nagle Al, czym przestraszył mnie i blondynkę. – Niedawno rozmawiała z Malikiem – dodał od razu. Przewróciłam oczami, wychodząc z pomieszczenia. Muszę sobie poważnie porozmawiać z Zaynem na temat tego, co nagadał mojej przyjaciółce. Chociaż, może nie teraz. Właśnie widzę samochód Tommo, parkujący na podjeździe. Zawróciłam natychmiast do poprzedniego pomieszczenia, złapałam blondynkę za rękę i ku jej zdziwieniu zaciągnęłam ją na strych.

- Twój brat tu przyjechał – mruknęłam, chowając się w ogromnej skrzyni, której Allan z niewiadomych nikomu przyczyn nie chciał się pozbyć. Była tak ogromna, że spokojnie zmieściłyśmy się w niej we dwie. Teraz tylko trzeba przeczekać tę jakże mało komfortową chwilę.

            Sorex's POV

            Siedzę sobie spokojnie przed domem i palę papierosa, aż tu nagle przyjeżdża Tommo ze swoją bandą (czyt. Niallem), zabiera mi go, po czym bezpardonowo wdeptuje w trawę. No ja go po prostu nie czaję, jakbym mu kanapkę zajebała, albo coś takiego, ale przecież… No dobra, siostra ważniejsza niż żarcie. Wzruszyłam ramionami, kładąc się na trawie i układając skrzyżowane ręce pod głową zaczęłam obserwować „spokojne” niebo. Oczywiście zanosiło się na deszcz, co o tej porze roku jest wręcz naturalne w Londynie.

- Gdzie do kurwej nędzy jest moja siostra?! – warknął Tomlinson, stając nade mną i pochylając się do przodu. Zamknęłam oczy, wzruszając ramionami. Prawdę mówiąc wyglądał jak matka, która chce ukarać nieposłuszne dziecko. Bardzo zabawnie przy okazji.

- Nie mam zielonego pojęcia. Weź się człowieku opanuj – mruknęłam, nie zmieniając pozycji. Usłyszałam trzask drzwi, ale osoba, która stała obok mnie nawet się nie poruszyła. Czyli Mygale właśnie ma przejebane.

- Jak coś jej się stanie, to pożałujecie tego – czułam, że chce coś mi zrobić, ale się opanował. Jego szczęście, bo ja nie zamierzałabym być łagodna, przy robieniu czegoś jemu.

            Po jakimś czasie, tak naprawdę kiedy zaczęło mi się robić mokro od tego cholernego deszczu, podniosłam się i weszłam do budynku. Zdziwiło mnie to, że nie było słychać żadnych krzyków, oznaczających kłótnię pomiędzy wiadomymi osobami. Zastanawiam się również, co zrobiła Hostem razem z Charlotte, jeśli chodzi o schowanie tej drugiej. Jestem pewna, że to Madeleine jako pierwsza zobaczyła Louisa i Horana. Spokojnym krokiem weszłam do salonu i usiadłam sobie na kanapie obok przyjaciółki. Ruda patrzyła przed siebie nieprzytomnym wzrokiem. Odchyliłam się do tyłu, zakładając nogę na nogę i zamykając oczy. Oni nie mogą sobie pójść, żebym mogła spokojnie skończyć pakowanie rzeczy, które były również u Alla. Wiem, że Davies spakowała wszystko z naszego starego mieszkania, bo w innym razie nie przyjechałaby tutaj. Jak ja uwielbiam, kiedy jedna osoba jebie wszystkie nasze plany. To jest po prostu piękne i niesamowite zarazem. Dobra, skończę.

            Zayn‘s POV

            Siedziałem w pokoju, cały czas męcząc się z zawiązanymi rękami i nogami. Kurewsko chciało mi się sikać i dłużej nie mogłem tego powstrzymać. Ja rozumiem, sam nie raz przetrzymywałem z Tommo ludzi, którzy chcieli pokrzyżować nam plany, ale my im pozwalaliśmy korzystać z jebanego kibla! Szarpnąłem mocno nadgarstkami, co tylko jeszcze bardziej zacieśniło więzy. Gdyby to przynajmniej nie była linka holownicza. Mógłbym wtedy pokusić się o rozcięcie węzła, ale wszystko, co znalezione w moim samochodzie spełnia wszystkie możliwe wymagania, więc coś, na czym holuje się samochody nie powinno pękać. Westchnąłem ciężko, słysząc podjeżdżający pod dom samochód. Mógłbym teraz zacząć krzyczeć, wyrywać się i robić wszystko, co tylko się da, ale nie chcę wyjść na kretyna, jeśli będzie to jakiś znajomy Hostem. Nie pozostaje mi nic innego, jak czekać na jakieś zbawienie.

            Hostem's POV

            Siedzenie w skrzyni zaczyna nam się strasznie dłużyć. Wysyłałam przed chwilą Allanowi smsa, żeby upewnić się, że Tomlinson dalej u niego siedzi. Nie wiem, czy to tylko moje wyobrażenie czy tak naprawdę jest, ale chyba zaczyna nam brakować tlenu. Fajnie, co nie? Chciałam ponownie zobaczyć, co dzieje się u moich przyjaciół, ale kiedy tylko go odblokowałam on odmówił posłuszeństwa, najnormalniej w świecie się rozładowując. Lottie natomiast nie wzięła swojej komórki. Jest zajebiście, jak na załączonym obrazku widać.

- Wychodzimy, czy jeszcze czekamy? – zapytałam cicho, przyglądając się w ciemności twarzy dziewczyny. Wyglądała na smutną, tak mi się przynajmniej wydaje. Nigdy nie byłam dobra, jeżeli chodzi o zgadywanie uczuć innych i sprawy związane z empatią.

- Dla pewności poczekajmy jeszcze chwilę i dajmy reszcie czas na wykazanie się – wzruszyła ramionami, wracając się do bawienia swoimi palcami.

            Sorex's POV

            Weszłam szybko za Tomlinsonem na piętro i obserwowałam to, co robi. Kiedy chciał wejść do pokoju, w którym zamknięty jest Malik natychmiast stanęłam przed drzwiami do niego i zasłoniłam je całą sobą. Uśmiechnęłam się szeroko, opierając łokieć o framugę, a głowę na dłoni. Skrzyżowałam nogi, podnosząc jedną stopę i opierając jej palce o podłogę. Louis podniósł wysoko jedną brew, starając się zrozumieć, co właśnie robię. Szczerze powiedziawszy, to w tym momencie nie ogarniam sama siebie. Przecież to tylko Malik i nic się nie stanie, jak go znajdzie, ale z drugiej strony mógłby się jeszcze bardziej wściec.

- Chce wejść do tego pokoju – warknął, z powrotem kładąc rękę na klamce, ale i tym razem ją odrzuciłam. Myśl Lex, przecież potrafisz! Powaliłaś takiego woła jak Malik, to i z nim powinno ci się udać.

- Ty nie możesz tam wejść! – krzyknęłam, stając prosto i kładąc unosząc dłonie na wysokość swojej klatki piersiowej. Otworzyłam szeroko oczy, patrząc na uchichranego Allana, stojącego za plecami Tommo. Pożałuje tego, że nie chce mi pomóc.

- Dlaczego? – zapytał, a po jego głosie ewidentnie można było wyczuć, że moja postawa coraz bardziej zaczyna go irytować. Niech weźmie kurwa leki uspokajające.

- Bo tam jest chłopak Allana! – wypaliłam, w myślach uderzając się z całej siły w czoło. Na nic lepszego mnie nie stać, serio?!

- Chłopak Allana? – szatyn skrzyżował ręce, patrząc na mnie tym razem z rozbawieniem. Świetnie, robię mu za teatrzyk komediowy. Normalnie spełnienie marzeń. 
 
- Tak, bo wiesz. Al preferuje panów i on… On dzisiaj do niego przyszedł i wiesz no… Oni wczoraj w nocy tego, kochali się! Tak właśnie, kochali się tak, że było ich bardzo słychać i… I pewnie ten chłopak teraz śpi, a ty pewnie nie chciałbyś zobaczyć go bez ubrań – zaczęłam się plątać, czując coraz większe rumieńce na policzkach. Muszę popracować nad wymówkami i to zdecydowanie.

- To mówisz, że Allan jest gejem i tam leży jego nagi chłopak, z którym ostro pieprzył się przez całą noc – uderzył się kilkukrotnie palcem w podbródek.

- Tak właśnie – otworzyłam szeroko oczy, przekręcając nieznacznie głowę i z poważnym wyrazem twarzy pokiwałam kilkukrotnie głową.

- Jesteś żałosna – stwierdził, po czym pociągnął mnie za ręce z całej siły do siebie tak, że gdyby nie Al, to na stówę bym upadła i otworzył z rozmachem drzwi, zaczynając się głośno śmiać. Odwróciłam się do niego przodem, podnosząc wysoko brew. Szatyn zaczął ze śmiechu dosłownie się zwijać i musiał podeprzeć się framugi. Przywaliłam sobie z otwartej dłoni w czoło, kiedy tylko zorientowałam się, jaką głupotę pieprznęłam. Przecież w pokoju siedział związany Malik. Brawa dla mnie.

- Dłużej się kurwa nie dało mnie ratować?! – warknął Mulat, szarpiąc nadgarstkami. Tomlinson miał się chyba tego przestraszyć, ale efekt był zupełnie odwrotny. Jego śmiech wzmógł się kilkukrotnie tak, że aż upadł na kolana. Ach ta przyjaźń! Skąd ja to znam?

- Faktycznie trafiłem na geja! – ryknął, łapiąc się za brzuch i usiłując złapać oddech, co przychodziło mu z niebywałą trudnością. Miny moja i Allana musiałby być w tym momencie zajebiste, ale wyraz twarzy Malika przekraczał wszystkie granice.

- Nie wiem, co ci jest, ale weź się pozbieraj i mnie w końcu rozwiąż – warknął, mrużąc oczy. Zrobiłam to sama. Niewiele myśląc wzięłam kluczyk od Allana, wepchnęłam Tommo do środka i zamknęłam za nim drzwi. Zaczął się w nie tłuc, jak opętany, na co ja tylko wzruszyłam ramionami i weszłam do pokoju, gdzie szatyn tworzył nasze nowe tożsamości. Zastanawiam się, jak dużo mu to jeszcze czasu zajmie, ale podobno już kończy. 

                 Hostem's POV

                 Dobra, pieprzę to! Wychodzimy. Chciałam się podnieść, tym samym otworzyć cholerną skrzynię, w której cały czas siedzimy, ale coś mnie przyblokowało. Zmarszczyłam brwi, po raz kolejny usiłując wykonać ten sam manewr, ale skończyło się tak, jak kilka sekund temu.

- Madeleine, to nie jest zabawne. Louis pewnie już pojechał, więc nie wygłupiaj się i po prostu otwórz tą cholerną klapę - mruknęła cicho Lottie.

- Kiedy nie mogę! - pisnęłam, zaczynając uderzać pięściami w drewniany przedmiot. Jest po prostu kurwa cudownie!

22 komentarze:

  1. to jest megaa :) czekam na next'a !

    OdpowiedzUsuń
  2. dla to tam możesz robić twitcama! ;)z chęcią bym 'wpadła' i zobaczyła najlepszą na 4ever autorkę. moje ulubionego fanfacion<3
    co do roz. to
    HAHAHAHA ZAYN.
    UUUUUUUUUUUU LOUIS.
    A HOSTEM I CHAR NO TO SIĘ WKOPALY. BUHAHA
    <3
    czekam na next xd
    Koko x.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. mnie* (pomiędzy 'dla' a 'to')
      mojego*
      fanfiction*
      ah te literówki/błędy
      :/

      Usuń
  3. Hahahaha xd Louis jest po prostu świetny hahaha. Ja tu płacze ze śmiechu xd
    Rozdział jak zwykle cudowny, ale tęsknię za scenami pomiędzy Louis'em a Hostem. Mam nadzieję, że w następnym rozdziale pojawi się właśnie taka scenka.
    Ale Madeleine i Lottie się wpakowały mam nadzieje, że ktoś ich uratuje albo same sobie poradzą xd
    A co do Zayn'a....oj biedny teraz będą go uważali za geja hahahh nie no ja ze śmiechu nie mogę Lex jest po prostu genialna...jak ona mogła coś takiego powiedzieć wiedząc, że za drzwiami jest Malik??? Gratulacje dla niej......hahaha

    Pozdrawiam i czekam na next <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Hahaha! Leżę na podłodze z Tomlinsonem! xD
    Genialny rozdział :**

    OdpowiedzUsuń
  5. Boski rozdział
    Czekam na nexta i życze weny :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Swietny rozdzial ; D

    OdpowiedzUsuń
  7. super rozdział. Świetne kłamstewko Alexandra hahaha:-)

    OdpowiedzUsuń
  8. Louis faktycznie jest głupi! JA w niego wierzyłam już od tylu rozdziałów, a tu co?! Liam musiał go uświadamiać. Reakcja Louis'a na zobaczenie Zayn'a w pokoju - bezcenna. Kocham Twój styl pisania i chcę czytać twoją twórczość do konca świata i jeden dzień dłużej.

    OdpowiedzUsuń
  9. Cudowny rozdział...Czekam na nexta...Pomysł Alex bezcenny, po prostu cudowny itp. itd.
    Luis dupek, że dał się wpakować do tego pokoju.
    Pisz dalej. Weny...
    Mia Rosa.

    OdpowiedzUsuń
  10. Nie moge sie doczekac nexta <3

    OdpowiedzUsuń
  11. Świetne, czekam na next.

    OdpowiedzUsuń
  12. Cudowny
    Czekam na next

    OdpowiedzUsuń
  13. Cudowny *.*
    Czekam na next <3

    OdpowiedzUsuń
  14. jeeej ;oo
    zajebiste too !

    OdpowiedzUsuń